29
2022
2013-09-13

Znani? Nieznani? - Stąd/wywiad z Dagmarą Danilczuk


Według polskich danych statystycznych, rower jest dobrem bardzo powszechnym. Ponad 24 % badanych wskazuje go jako idealny środek transportu, jednocześnie 25% respondentów twierdzi, iż brak odpowiedniej infrastruktury jest podstawowym powodem, dla którego ludzie w Polsce nie korzystają z rowerów tak powszechnie jak w rozwiniętych krajach Europy. Jednak i w Polsce podróżowanie rowerem zdobywa coraz więcej zwolenników, nie brak ich w naszym powiecie. Ostatnio zwiększa tez się liczba tych cyklistów, których podróżowanie ma nie tylko charakter krajoznawczy, ale również religijny. Jedną z nich jest młoda sokołowianka Dagmara. 
 
- Zanim przejdziemy do głównego tematu rozmowy, powiedz czytelnikom coś o sobie.
- Mieszkam w Sokołowie, ukończyłam Szkołę Podstawową nr 4, potem Publiczne Gimnazjum nr 2 i I LO. Studiuję architekturę i urbanistykę na Politechnice w Białymstoku. Jestem na V roku, przede mną obrona pracy magisterskiej. Osoby, z którymi jeżdżę na rowerowe wyprawy, także są w większości studentami.
 
- Czy pochodzą z Sokołowa?
- Przeważnie tak, bo tutaj kilka lat temu ks. Robert Grzybowski stworzył taką grupę i od tej chwili trzymamy się razem. 
 
- Kiedy i dokąd był pierwszy wyjazd tej grupy?
- Cztery lata temu po Hiszpanii i Portugalii.
 
- W jaki sposób dotarliście na Półwysep Iberyjski?
- Większość grupy, w tym ja, przez trzy dni jechała busem, a nasze rowery w przyczepce. Część osób doleciała samolotem. Spotkaliśmy się w Madrycie.
 
- Jak przebiegała dalsza podróż?
- Nocleg na „dziko”, rano Msza Święta, przygotowanie rowerów i Szlakiem Jakubowym ruszyliśmy do Santiago de Compostela, jednego z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych wyznawców religii katolickiej, miejsca spoczynku Św. Jakuba Większego, jednego z dwunastu apostołów, uczniów Jezusa Chrystusa. Katedra w Santiago de Compostela jest jednym z najwspanialszych dzieł architektury romańskiej w Hiszpanii i najważniejszych świątyń w średniowieczu. Osobliwością dwupoziomowej budowli jest między innymi wielka, ponad 700-letnia kadzielnica, zawieszona na sklepieniu, na skrzyżowaniu naw. Z Santiago de Compostela jechaliśmy kilka dni wybrzeżem Atlantyku, zwiedzając po drodze Porto, wstępując do Fatimy i do Lizbony. Pobyt trwał ponad tydzień. Był czas na wypoczynek nad morzem, zwiedzanie, Msze Święte, a także omawianie jednej z encyklik papieskich. Na realizację tego ostatniego zdania wykorzystywaliśmy godziny południowe, kiedy upał nie pozwalał kontynuować jazdy.
Dodam, że w czasie powrotu do Polski (busem) mieliśmy okazję zajechać do Lourdes, co dla mnie było głębokim przeżyciem. Byliśmy również w Paryżu. Cała pielgrzymka trwała prawie trzy tygodnie.
 
- Po tej wyprawie na zachodnie krańce Europy wyjazd na południe?
- Tak. W 2011 roku pojechaliśmy do Grecji. Dotarliśmy tam busem, tak samo wróciliśmy.  Od 17 sierpnia do 2 września poruszaliśmy się zgodnie z opisem zawartym w Dziejach Apostolskich. Kolejne etapy podroży to Filippi, gdzie św. Paweł rozpoczął swoją drugą podróż misyjną, potem Thessaloniki, Vergina, gdzie widzieliśmy grobowiec Filipa Macedońskiego – ojca Aleksandra Wielkiego oraz antyczne wazy i rzeźby, następnie Termopile, Ateny, Korynt, Sparta. Wzbudzaliśmy sensację, gdyż jechaliśmy w białych koszulkach z napisem Polska i z logami naszych sponsorów.
Grecja była cięższa, bo dużo górek, ale jakoś sobie radziliśmy. Widoki niesamowite, a najlepsze zjazdy, prędkość oszałamiająca - do 50-60 km/h. Część z nas zdobyła też największy szczyt w Grecji – Olimp o wysokości 2917 m. Oczywiście pieszo. Noclegi mieliśmy w różnych miejscach – plaża, polska szkoła, boisko. W Kalambace spaliśmy na karimatach przed hotelem, skąd roztaczał się przepiękny widok na klasztory prawosławnych pustelników – Meteory. Zbudowane wysoko na piaskowcowych skałach, dosłownie zawieszone w powietrzu, są jednym z najbardziej zadziwiających miejsc na ziemi.
Był czas na kąpiele w morzu i górskich wodospadach, i odpoczynek w cieniu drzew. W Atenach zwiedzaliśmy Akropol z ruinami starożytnych świątyń, byliśmy na Agorze i Aeropagu, gdzie usiedliśmy pod jedną z oliwek i odczytaliśmy fragment z Dziejów Apostolskich relacjonujący wizytę i nauczanie św. Pawła w Atenach. W Koryncie byliśmy w cerkwi poświęconej św. Pawłowi i w starej części miasta z ruinami zamku na wzgórzu. W Sparcie widzieliśmy ruiny miasta, a przy pomniku króla Leonidasa robiliśmy zdjęcia.
 
- Obyło się bez kłopotów?
- Nie. Przeżyliśmy kradzież dokumentów i pieniędzy, zdarzały się kłopoty żołądkowe, drobne problemy z rowerami, stłuczki. 

- W Grecji nie brakuje chyba Polaków?
- Spotykaliśmy Polaków – jak wszędzie. W Atenach jest szkoła polska i kościół, jest ks., Andrzej Zieliński, wielu Greków ma żony Polki. Oni wszyscy byli nam pomocni.
 
- Celem kolejnej wyprawy były Włochy?
- W 2012 roku nasza grupa pojechała do Włoch, ale ja niestety nie mogłam. Podróżowali z Trydentu do Rzymu. Natomiast w tym roku w lipcu nasz 19-osobowy peleton podróżował po Kresach Wschodnich. Z ks. dr. Robertem Grzybowskim i ks. Mariuszem Woltańskim wyruszyliśmy od katedry lwowskiej, skąd przez Poczajów, Dubno, Pińsk, Nowogródek i Lidę dotarliśmy do Wilna. Był to najkrótszy z naszych wyjazdów, kilkudniowy, ale wcale nie najłatwiejszy. Przede wszystkim musieliśmy wcześniej mieć dokładny plan podróży (warunek otrzymania wizy białoruskiej). Na Białorusi byliśmy chyba cały czas pod ścisłą obserwacją. Przejechaliśmy 1000 km, a pogoda często nie sprzyjała - wiatr, deszcz, zimno. Ukraina, Białoruś, a szczególnie Litwa, nie są wcale tak nizinnymi krajami, a pagórki po przebyciu w ciągu dnia ponad 100 km wymagały dużego samozaparcia.
 
Ciąg dalszy w następnym numerze Wieści
 
ROZMAWIAŁA JADWIGA OSTROMECKA


« wróć | komentarze [0]

Dodaj komentarz

Komentarz zostanie dodany po akceptacji przez administratora serwisu






Odśwież kod



Komentarze do tego wpisu

Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu

Strona 1/1






Dane kontaktowe