2016-05-31
Zmarła Janina Tenderenda
1 maja 2016 roku w wieku 96 lat zmarła w Warszawie Janina Tenderenda, emerytowana nauczycielka i działaczka kultury. Jeszcze dwa miesiące temu pani Janina zapisała równym, dużym pismem wiele kartek wspomnień z dzieciństwa i wczesnej młodości, miesiąc temu w rozmowie telefonicznej planowała nasze spotkanie w maju. Pragnęła, żeby nasz tygodnik te wspomnienia opublikował. I tak się zapewne stanie.
Niespełna trzy lata temu, w sierpniu 2013 roku, pani Janina była bohaterką długiego wywiadu w naszego cyklu „Znani? Nieznani? Stąd”, w którym piękną polszczyzną opowiadała o czasach Polski przedwojennej, II wojnie światowej, PRL-u i najnowszych dziejach, o swoim wyjątkowym życiu. Urodzona w Grodnie, dzieciństwo i młodość spędziła w Łodzi i w Ciechanowcu, w 1946 roku zamieszkała w Sterdyni. Przez ostatnie lata życia w zimowe miesiące przebywała w Warszawie, w maju wracała do miejscowości, z którą czuła się bardzo związana. Ostatnią drogę na ukochane Podlasie przebyła 9 maja – tego dnia w kościele parafialnym p.w. św. Anny w Sterdyni odbył się jej pogrzeb.
W kazaniu w czasie Mszy św. ks. kan. rozpoczęła Zbigniew Rycak, proboszcz sterdyńskiej parafii w wspominał Zmarłą, podkreślał, że nie zmarnowała swoich licznych talentów. „Miała wydeptaną ścieżkę do kościoła i stałe miejsce w świątyni” – mówił. Zaznaczył też, że zamawiała msze św. w nietypowej intencji – za tych, którzy nie mają własnych grobów. Na początku II wojny światowej wiele osób z rodziny i znajomych pani Janiny zostało wywiezionych na Syberię przez Rosjan i nie wszyscy stamtąd powrócili. Pamiętała o nich w modlitwach.
Po zakończonym nabożeństwie poruszające świadectwa przekazały inne osoby. Grażyna Binduła, dyrektor Zespołu Szkół w Sterdyni (poczet sztandarowy placówki był obecny na uroczystościach pogrzebowych) serdecznymi słowami żegnała „koleżankę, wychowawcę, wspaniałego, życzliwego ludziom człowieka”. Wyraziła przekonanie, że ten, kto pozostaje w pamięci ludzi – nie umiera. Wspomniała, że Zmarła od 1941 roku pracowała, jako nauczycielka w Kozarzach nad Nurcem, a w 1946 roku zamieszkała w Sterdyni, podejmując pracę w ówczesnym znakomitym Gimnazjum Samorządowym (rozwiązanym przez komunistyczne władze z powodów politycznych). Później przez kilka lat pracowała w świetlicy gromadzkiej, a następnie, aż do emerytury, w szkole podstawowej w Sterdyni jako nauczyciel wychowania fizycznego i języka polskiego (w latach 1972–1976 wicedyrektor). Dyrektor G. Binduła wymieniła pokrótce zasługi wyjątkowej koleżanki, o czym świadczą różnorodne odznaczenia, w tym tak prestiżowe jak Zasłużony działacz Kultury, Medal Komisji Edukacji Narodowej czy Zasłużony dla Gminy Sterdyń. Do końca aktywna, w Warszawie uczęszczała na zajęcia Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Podkreślała, że chętnie przybywała do sterdyńskiej szkoły na uroczystości. - „Zawsze ważne dla niej były sprawy patriotyzmu (…), podziwialiśmy jej wielki takt i swoisty wdzięk. (…) Uczyła, że w życiu należy kierować się Przykazaniem Miłości. Jakaś cząstka pani Janiny pozostanie w każdym z nas” – mówiła.
„Można odejść na zawsze, by stale być blisko” – tymi słowami Krystyna Matysiak, prezes Sokołowskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego (Zmarła była jego członkiem), rozpoczęła swoje pożegnanie. Stwierdziła, że pani Janina należała do tych ludzi, którzy pozostawili ślad, po którym następne pokolenia będą szły. Przypomniała, jak ważne było dla niej, aby dbano o piękno polskiej mowy ze przekazywała następnym pokoleniom pamiątki przeszłości. „Takie długie życie to chyba nagroda za to, że było tak twórcze. Piękne życie należy pisać powoli. Za to życie dziękujemy” – powiedziała na koniec. Na pogrzebie była też obecna Wanda Wierzchowska, obecnie Prezes Honorowy STS-K, bliska znajoma Janiny Tenderendy.
Zmarłą wspominała też Danuta Kalinowska. W bardzo osobistej wypowiedzi wróciła pamięcią do lat 50. minionego wieku, kiedy pani Janina była choreografem w zespole „Podlasie” w Sokołowie. Wspomniała, że uczyła ona młodych ludzi nie tylko tańców, ale też kulturalnego zachowania, patriotyzmu, posługiwania się piękną polszczyzną. „Byłaś naszym guru, Janeczko”. Przywołała też początek wiersza ks. Jana Twardowskiego „Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” i jako pożegnanie powiedziała swój utwór: Spieszmy się, bo życie to chwila/ Chwila taka ulotna, jak przelot barwnego motyla/ Nawet, kiedy nie jesteśmy już młodzi/ To w każdym wieku jest żal odchodzić/ Szczególnie, kiedy taka piękna wiosna/ Cała przyroda w rozkwicie/ I jeśli się tak bardzo jak Ty, kochało życie/ Droga Janeczko/ Córko Podlaskiej Ziemi, którą tak kochałaś/ Niechaj ci Ona lekką będzie/ Spaceruj z tym swoim pięknym uśmiechem na ustach/ Po Niebieskim Kobiercu/ Będziesz żyła w naszej pamięci i sercu/ Wielka… Kochana... Niezapomniana…
Za wieloletnią współpracę, za piękne historyczne felietony w „Naszej Gazecie Sterdyniak” dziękowała Marianna Kobylińska, dyrektor GOKiS.
Janina Tenderenda spoczęła w grobowcu rodzinnym na sterdyńskim cmentarzu, obok zmarłego męża, lekarza weterynarii Jana Tenderendy i córki Barbary. O obu tych postaciach w Wieściach Sokołowskich również pisaliśmy.
J.O.
« wróć | komentarze [0]