29
2022
2020-03-03

Za śmieci nie będzie taniej


 Śmieci drożeją i nie zapowiada się, by tendencja wzrostowa w najbliższym czasie została zahamowana. Powodem jest m.in. wzrost ich ilości, brak konkurencji na rynku oraz olbrzymia zwyżka opłat za odbiór śmieci w instalacjach komunalnych. O sytuacji w branży śmieciowej rozmawialiśmy ze Zbigniewem Bocianem – prezesem Przedsiębiorstwa Usług Inżynieryjno - Komunalnych Sp. z o.o. w Sokołowie Podlaskim oraz Bogumiłą Oniśk – kierownikiem Zakładu Odpadów Komunalnych w naszym mieście.
 
Sokołowski PUIK obsługuje miasto oraz gminę Sokołów Podlaski. Z gminą umowa podpisana została na dwa lata i kończy się 13 grudnia 2020 r., stawki nie ulegną zmianie, do końca roku to 12 zł za odbiór segregowanych śmieci i 24 zł za niesegregowane. Na terenie miasta za śmieci segregowane mieszkańcy płacą 14 zł (domy jednorodzinne), 16 zł (bloki) i 28 zł wszyscy za odpady niesegregowane. Umowa z miastem skończyła się w piątek, 28 lutego. Z racji wejścia w życie nowych przepisów, samorządy muszą dostosować wszystkie regulaminy do nowego brzmienia tzw. ustawy śmieciowej. W związku z tym umowa z miastem została aneksowana na 3 miesiące, czyli do końca maja. Oczywiście bez zmiany stawek. Jeśli Zakład Utylizacji Odpadów w Siedlcach, który odbiera odpady, drastycznie nie podniesie cen, to samorząd  utrzyma takie same opłaty na przyszły rok. O nowych stawkach dowiemy się dopiero po rozstrzygnięciu przetargu, jednak tendencja wzrostowa cennika w siedleckim ZUO nie napawa optymizmem.
 
Rosną ceny odbioru na wysypisku
 
- Pytanie zasadnicze brzmi: dlaczego to drożeje? Z gminą mamy umowę drugi rok i stawka jest cały czas taka sama. Z miastem minął już rok, odkąd mamy umowę i też nasza stawka za wywóz jest taka sama. Więc po naszej stronie zwyżki nie ma. Natomiast w ZUO ceny rosną kosmicznie. Dam przykład trzech ostatnich cenników, kiedy od 1 stycznia 2018 r. za niesegregowane odpady płaciliśmy 232 zł/t. Od 1 maja 2018 r. 299 zł/t, a od 1 maja 2019 r.   było już 399 zł/t. Tyle kosztuje odbiór tych odpadów na ZUO. W ciągu półtora roku ceny wzrosły prawie dwukrotnie – powiedział Zbigniew Bocian.
 
Ale na tym nie koniec. Prezes przewiduje, że kolejna podwyżka nastąpi 1 czerwca:
 
- Z mojej wiedzy wynika, że teraz będzie potężny wzrost, najmniej o 100 procent, a na niektóre frakcje nawet o 400 procent.
 
Najbliższe składowiska ZUO o statusie RIPOK (Regionalne Instalacje Przetwarzania Odpadów Komunalnych) znajdują się w Suchożebrach i Ostrowi Mazowieckiej. Śmieci oddawane są do Suchożebr, do Ostrowi jest dużo dalej, ale ceny nie są konkurencyjne. Głównym udziałowcem siedleckiego ZUO jest Miasto Siedlce (ponad 60 procent). W praktyce zarządzanie tą firmą należy do prezydenta Siedlec, który ma większość udziałów i do niego należą wszystkie decyzje. Jednym z pozostałych dziesięciu udziałowców jest miasto Sokołów Podlaski.
 
ZUO wspiera swoich udziałowców, z gminami jest gorzej
 
- Jesteśmy w bardzo komfortowej sytuacji odnośnie miasta, ponieważ miasto jest udziałowcem ZUO w Suchożebrach, w związku z tym nie mamy kłopotów z oddawaniem odpadów. Obsługujemy również na podstawie umowy gminę Sokołów Podlaski. A ponieważ PUIK jako zakład nie jest udziałowcem ZUO, więc bardzo często wstrzymują nam odbiór odpadów z gminy Sokołów i musimy czekać. Natomiast z miastem nie ma problemu, bo to jest rozliczenie między ZUO, a miastem. My tylko zapewniamy odbiór odpadów i transport. To jest nasza rola – powiedział Zbigniew Bocian.
 
Dodajmy, że na terenie miasta PUIK odbiera śmieci z 3024 gospodarstw domowych w zabudowie jednorodzinnej, ze 161 w zabudowie wielorodzinnej (bloki) oraz 609 nieruchomości niezamieszkałych, czyli firm.
 
- Nie wiem, jak będzie z gminą, bo jeżeli ZUO nie będzie odbierać tych odpadów, które my zbieramy z terenu gminy, to nie będę mógł wystartować w przetargu na gminy. W ubiegłym roku mieliśmy problem, bo na każdą gminę ZUO ma limit przyjętych odpadów. W ubiegłym roku kłopoty zaczęły się ok. września. ZUO wyjaśniał, że  kończą się im  limity i nam wstrzymywali odbiór.  W tym roku od stycznia mamy blokadę. Z czego to wynika, nie mam pojęcia. Mamy umowę z ZUO na wywóz tych odpadów, a oni odpadów nie przyjmują. Jest duży problem, bo gdyby przyjmowali wszystkie odpady, które PUIK zawiezie, to moglibyśmy obsłużyć nie tylko gminę Sokołów, ale rozwinąć też działalność na  gminy okoliczne. Teraz nie podejmiemy się tego, bo nie mamy gdzie odwieźć śmieci. Jesteśmy dużym zakładem, nie zarabiamy na tych śmieciach właściwie nic. Tylko tyle, że musimy istnieć – wyjaśniał prezes.
 
Najciekawiej z odpadami do recyklingu
 
Zgodnie z unijnymi wytycznymi, w 2020 roku samorządy powinny osiągnąć 50-procentowy poziom odpadów podlegających recyklingowi.
 
- Niestety, jest problem z przekazywaniem tych odpadów. Żadne firmy, które zajmowały się recyklingiem,  nie chcą odpadów – powiedziała Bogumiła Oniśk.
 
- My i tak troszeczkę sprzedajemy szkło i tekturę. Są to drobne pieniądze, bo ok. 25 zł dostajemy za tonę szkła. W przypadku, gdybyśmy oddali to na ZUO, zapłacilibyśmy dużo więcej. Jeżeli chodzi o tekturę, to w ubiegłym roku sprzedawaliśmy tekturę  po 80 zł za tonę. Na koniec roku było to już 30 zł za tonę. A w tej chwili płacimy za odbiór 100 zł za tonę. Mimo wszystko nie oddajemy do ZUO, bo jest jeszcze drożej – wylicza Zbigniew Bocian.
 
Kierownik ZOK dodaje, że na obecną chwilę brakuje systemowego rozwiązania:
 
- Myślę, że gdyby firmy, które zajmują się recyklingiem były dofinansowane może troszeczkę przez państwo, to mogłyby obniżyć ceny. Obecnie jedyny produkt, który ma zbyt, to oczyszczone szkło. Do nas też jest przywożone w różnej jakości, szczególnie z mieszkaniówki, więc na PSZOK-u je doczyszczamy. Usuwamy opakowania z tworzyw sztucznych i oddajemy do recyklera, ale tylko szkło cieszy się zainteresowaniem. My płacimy, ale nikt odpadów do recyklingu nie chce wziąć. 
 
Rozgrywka o śmieci od przedsiębiorców
 
Jedna z nowelizacji ustawy tzw. śmieciowej dotyczy odbioru odpadów z nieruchomości niezamieszkałych, czyli od przedsiębiorców. Do tej pory było tak, że miasto lub gmina obowiązkowo odbierały odpady komunalne od mieszkańców, a od przedsiębiorców tylko wtedy obligatoryjnie, kiedy radni zadecydowali tak w uchwale. Za sprawą nowelizacji, która weszła w życie 6 września 2019 r., to się zmieni. Teraz przedsiębiorcy będą mogli decydować, z kim umówić się na odbiór odpadów: z samorządem czy z firmą z wolnego rynku. 
 
- Najgorzej będzie ze sprawą odbioru odpadów od przedsiębiorców. W tej chwili miasto ma umowy z przedsiębiorstwami, natomiast trend był taki, żeby to przerzucić na takie zakłady jak PUIK. Dla nas jest to duży problem właśnie z tego powodu, że ZUO nie zawsze chce przyjmować odpady od nie udziałowców. A ponieważ PUIK nie jest udziałowcem, to możemy mieć blokadę. I wtedy kto ma odbierać z terenu miasta od przedsiębiorców? Dlatego też miasto robi wszystko, żeby to utrzymać. Bo co ci przedsiębiorcy mają zrobić? Jesteśmy niby po to, żeby to obsłużyć, ale mamy związane ręce – mówi prezes.
 
- Firmy nie muszą miastu tego zlecać, mogą podpisać umowę na odbiór odpadów z kim chcą . Ale tutaj nie ma nikogo, więc lepiej pozostać w systemie – dodaje Bogusława Oniśk, wskazując na brak konkurencyjności w branży.

Oprócz tego, w zeszłym roku za pojemnik 1100 l opłata dla nieruchomości niezamieszkałych wynosiła 127 zł. Od stycznia została ona zmniejszona do 54 zł. W praktyce PUIK nie jest w stanie obsłużyć tego taniej. Miasto nie może podjąć uchwały, w której cena będzie wyższa niż maksymalna określona w ustawie. Zmaleją więc wpływy z tego rodzaju opłat, dlatego samorządy będą musiały do tego dopłacić z własnych środków, co szczególnie w przypadku gmin może okazać się problematyczne. A system odpadowy musi się bilansować. Odpowiedni zapis powinien brzmieć tak, by samorządy mogły ustalać stawki dla nieruchomości niezamieszkałych, tak by pokrywały one faktyczne koszty związane z objęciem ich systemem.
 
Ustawa pisana na kolanie?
 
Kolejną zmianą jest ustawa o zmianie ustawy o odpadach, która weszła w życie 1 stycznia 2020 r. Zgodnie z jej zapisami znaczna część przedsiębiorców będzie musiała prowadzić ewidencję i sprawozdawczość odpadów. W tym celu powinni wpisać się do elektronicznego Rejestru BDO czyli Baza Danych Odpadów. Dotyczy to firm, które wytwarzają śmieci określone w ustawie jako odpady niebezpieczne, do których pozbycia się nie wystarczy zwykła umowa na odbiór odpadów.

- Poza tym dużym problemem jest fakt, że od 1 stycznia wprowadzony został tzw. BDO. Praktycznie to jest uszczelnienie systemu i dobrze, że zostało wprowadzone, tylko jest to zbyt chaotycznie w tej chwili zrobione. U nas jest rejestrowany każdy transport. Jak kierowca wyjeżdża  stąd,  dostaje kartę z określonym tonażem odpadów. Kierowca jedzie na ZUO i po oddaniu śmieci dostaje drugą kartę. Każdy przedsiębiorca oddając odpady ma obowiązek wydać taką kartę. Nie ma możliwości, żeby od przedsiębiorcy ktoś odebrał śmieci i wywiózł do lasu, bo ma kartę wywozową i musi dostać przywozową. Jest to więc uszczelnienie systemu. Jednak przedsiębiorcy późno o tym się dowiedzieli, bo po 1 stycznia. Nam się udało ruszyć od 1 stycznia, ponieważ przygotowywaliśmy się do zmian od dłuższego czasu – powiedział prezes. 
 
- Byliśmy zarejestrowani od połowy 2018 roku – mówi Bogumiła Oniśk - Niektórzy się rejestrowali i dzwonili z pytaniem, jak nam się udało zarejestrować, bo się nie porejestrowali. Jest jeszcze sporo mankamentów do usunięcia w tej bazie, bo trudno jest dokonywać zmiany, ale baza u nas działa.
 
Czy na śmieciach da się zarobić?
 
- ZUO chyba też dobrze nie przędzie, bo oni wożą odpady do spalania do cementowni.   Z tego, co wiem,  podobno kiedyś jakieś grosze cementownie płaciły, podobnie jak my mamy z papierem i ze szkłem, a teraz to im trzeba płacić – odpowiada Zbigniew Bocian i podsumowuje:
 
- Nie mogę w niektórych przetargach startować, a chciałbym pół powiatu obsługiwać, bo to jest zarobek. Na mieście nie ma żadnego zarobku, bo wiadomo, to jest spółka miejska i robimy to po kosztach. Na gminie zarabiamy w tej chwili niewiele. Właściwie coraz mniej, bo rosną koszty, w tym koszty paliwa. Pracownicy, którzy pracują przy śmieciach, zarabiają zwykle najniższą krajową, a ta znacznie wzrosła. To są dla mnie koszty. Powiem szczerze, że jeżeli od 1 czerwca będzie ten nowy cennik na ZUO, którym straszą, to na gminie też nic nie zarobię. To, co do tej pory zarobiłem, to stracę. W Gminie Sokołów ja płacę za odpady kompleksowo, bo świadczę usługę transportową i płacę za odpady na ZUO, a miasto rozlicza się samo. W tej chwili mam bardzo niewielki zysk na gminie. Natomiast jeżeli   cennik wzrośnie, a mam umowę z gminą do końca tego roku, to od czerwca do końca roku   to, co do tej pory zarobiłem stracę i wyjdę na zero. Była taka sytuacja w ubiegłym roku w Repkach, kiedy wprowadzono cennik. Firma zerwała umowę i był ogłaszany przetarg na krótki okres, na 6 miesięcy. Nastąpił więc nagły skok cen dla mieszkańców. Okazuje się, że dalej za mały. Jestem przerażony tym, co się w śmieciach dzieje, bo dzieje się źle. I my praktycznie nie mamy na to żadnego wpływu.
 
W PUIK-u będą obniżki?
 
- Nie może być tak, że co roku podwyżki będą o 100 procent w górę, bo za chwilę my będziemy płacić za te śmieci kosmiczne pieniądze. A to już są i tak kosmiczne pieniądze. Stawka w sąsiedniej Ostrowi to 24 zł od osoby, wtedy czteroosobowa rodzina musi zapłacić stówę miesięcznie – powiedział Zbigniew Bocian i zapowiedział planowane obniżki:
 
- Chodzi o to, żeby mieszkańcy jak najmniej płacili za wszystkie koszty, nie tylko za śmieci. Przecież produkujemy ciepło, ciepłą wodę, to wszystko kosztuje i drożeje. Akurat u nas jest taka sytuacja, że pierwszy raz chyba wkrótce stanieje ciepło i ciepła woda.

Nasza redakcja przekaże informację na ten temat, jak tylko uzyskamy więcej szczegółów.  
 
Ewelina Wolska
 

« wróć | komentarze [0]

Dodaj komentarz

Komentarz zostanie dodany po akceptacji przez administratora serwisu






Odśwież kod



Komentarze do tego wpisu

Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu

Strona 1/1






Dane kontaktowe