Z ukraińskiego Mikołajowa do Polski
Szybko okazało się, że ta praca stała się dla niej wyjątkowym doświadczeniem i dawała mnóstwo satysfakcji. Od sierpnia 2009 roku moja rozmówczyni nieprzerwanie przez 9 miesięcy uczyła języka polskiego w odległym kazachskim Szymkencie, zaś od września 2011 roku w szkole przy Stowarzyszeniu Polaków w ukraińskim Mikołajowie. Z Ukrainy do Polski przyjeżdżała na święta i wakacje. W lutym 2014 roku, w obliczu aneksji przez Rosję Krymu oraz kolejnych zagrożeń ze strony Rosji, wróciła do kraju. Kiedy zrobiło się bezpieczniej, ponownie pojechała do swoich uczniów w Mikołajowie. Minęło 8 lat i historia się powtórzyła, niestety w o wiele tragiczniejszy sposób. W rozmowie ze mną tak wspomina ten trudny czas:
„Po przerwie świątecznej i noworocznej, 9 stycznia 2022 roku poleciałam do Mikołajowa. Pracowałam normalnie ze swoimi grupami. 12 lutego koleżanka z Charkowa zadzwoniła i powiedziała, że na stronie Ambasady RP w Kijowie jest dla nas informacja. Obywatele Polski powinni przygotować się na wypadek konieczności szybkiego opuszczenia miejsca pobytu. 13 lutego dzwoniono z konsulatu, że mamy być gotowi do ewakuacji, zaraz potem kierujący nas do pracy Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą z siedzibą w Warszawie w obliczu agresji Rosji na Ukrainę rekomendował nam czasowy przyjazd do Polski. Szybko przygotowałam się do tego. Na rynku kupiłam taką dużą torbę, spakowałam z nadzieją, że może ktoś, kto będzie jechał do Polski samochodem przywiezie mi ją. Bilet miałam kupiony na maj, na pierwszą komunię wnuka. Udało mi się przebukować bilet na 14 lutego, na wieczorny dodatkowy lot z Odessy do Warszawy. Zabrałam podręczny bagaż i średnią walizkę. Reszta rzeczy została... Z Warszawy, sprzed Pałacu Kultury, jechałam tego samego dnia, ostatnim busem. Kierował mój były uczeń, przywiózł mnie pod sam dom. Na 23 byłam u siebie”.
Wiemy wszyscy, jak wygląda ta wojna. W obliczu zagrożenia życia z Ukrainy ewakuują się setki tysięcy kobiet, dzieci, osób starszych. Część z nich trafiła do Sokołowa, a wśród nich jest trzydzieścioro uczniów pani Krystyny – dzieci, młodzież i osoby dorosłe. Dzięki jej pośrednictwu, wsparciu władz miasta, instytucji i ludzi dobrej woli udało się znaleźć dla uchodźców z Mikołajowa miejsca do zamieszkania. Wszyscy mają za sobą trudną wielodniową podróż. „Jest tu już 5 grup osób, moich uczniów i ich bliskich. Jest szesnastoletni Paweł z siostrą i rodzicami. Przed wyjazdem dzwonił, że chcą pojechać po moją torbę. Powiedziałam, że to nieważne, niech ratują życie. Wyjechali dopiero 28 lutego, w niedzielę. Wcześniej nie zdążyli, bo mosty podnieśli. (Mikołajów jak średniowieczna twierdza ma mosty zwodzone. Dodatkowo oblewają go wody dwóch rzek – Bugu Południowego i Ingułu.) Razem z nimi jechała rodzina Włada i ich znajoma z córką. Do Sokołowa przyjechali w piątek, 10 osób. Cały czas byłam z nimi w kontakcie, jednocześnie dla innych uczniów tutaj szukałam jakiegoś mieszkania. Pierwsza na moją prośbę w mediach społecznościowych zareagowała senator Maria Koc, informując o możliwościach noclegu w Sokołowie. Druga grupa z Mikołajowa - trzy kobiety i pięcioro dzieci, dotarła tu w sobotę wieczorem, 5 marca. Wyjechali wcześniej niż poprzednia, bo już 26 lutego. Jechali dwoma samochodami przez Mołdawię, Rumunię, Węgry, Słowację, w Koszycach mieli nocleg i potem już do Sokołowa.
W tej grupie jest Zosia, nasz „słowik” – pięknie śpiewa, w styczniu reprezentowała naszą placówkę w Odessie na Przeglądzie Polskich Kolęd i Pastorałek. Otrzymała wyróżnienie z rąk Pani Ambasadorowej i Pani Konsul. Były zachwycone „Cichą nocą” w wykonaniu Zosi. W niedzielę, 6 lutego, przyjechała czteroosobowa rodzina cioci Pawła. Kolejne osoby - czteroosobowa rodzina moich byłych uczennic, a jednocześnie sąsiadek, przyjechała w czwartek rano. Są u mnie. Będą do czasu zaopatrzenia mieszkania w potrzebne do życia meble i sprzęty (brakuje m.in. szafy, kuchenki, pralki). 13 marca, w dzień moich imienin przyjechały 4 osoby. W tej grupie jest młoda matka z czteromiesięcznym dzieckiem, Kiryłkiem. Przywieźli ich moi kuzyni, a mieszkanie zapewniła koleżanka, też Krystyna. Dla kolejnych „moich” znalazłam noclegi u byłej uczennicy w Wysokiem Mazowieckiem, miało być też miejsce u jednego z radnych, ale ci znajomi do Sokołowa nie przyjechali”.
Pani Krystyna ma mnóstwo pracy. W miarę możliwości pomaga uchodźcom, szczególnie reaguje na potrzeby swoich uczniów. Z tymi w Mikołajowie pracuje online. Zaraz po przyjeździe z Ukrainy była w Warszawie w ORPEG-u po książki, żeby mieć na czym pracować. Otrzymała też pomoce ze swojej szkoły - „Czwórki”. Pomaga w zapisywaniu dzieci uchodźców do miejskich placówek. Od soboty, 12 marca naucza języka polskiego w Centrum Języków Obcych przy Andersa 1a.
Wszyscy czekamy na koniec tej niewypowiedzianie okrutnej wojny.
J.O.
« wróć | komentarze [0]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu