Wystawa "Mit, kult, wiara" w Galerii Dom
Podłożem twórczości tej wystawy, pewną inspiracją, kanwą, płaszczyzną, na której ta narracja przebiega, jest myśl chrześcijańska. Wystawa nawiązuje do Starego i Nowego Testamentu, ale również do współczesnych artefaktów chrześcijańskich. W dzisiejszych czasach odwaga, która pozwala nie bać się tematów związanych z religią nie jest tak oczywista. Zachęcam do samodzielnych interpretacji, do niezależnego odczytywania przesłania, które niesie obcowanie z tymi dziełami – takimi słowami Marcin Celiński, dyrektor SOK, zachęcił do dyskusji z artystami.
Kurator wystawy Joanna Błońska zadała artystom kilka pytań, aby przybyli na wernisaż goście mogli jak najbardziej skorzystać ze spotkania.
- Panie profesorze, Mit, kult, wiara – skąd ten pomysł?
- Wszystkie moje najlepsze pomysły to był przypadek, chwila jakiegoś nastroju, refleksji. Zawsze chciałem stworzyć wystawę razem ze Zdzisią i z Piotrem. Chyba we wszystkich z nas gotuje się to, że jesteśmy w epoce sztucznie wywołanego konfliktu kulturowego, intelektualnego, politycznego, sztucznie podsycanego z zewnątrz, który rujnuje nasze życie kulturalne, intelektualne, a nawet i społeczne. Być może czas stanąć po jakiejś stronie. Nie możemy być obojętni, bo obojętność też przegrywa w tym wszystkim. Opowiedzieć się po jakiejś stronie można, a nawet trzeba i to właśnie zrobiliśmy. To jest nasz obowiązek – zaapelował prof. Borys.
- Dokładnie. Sztuka ma przecież nie tylko sprawiać przyjemność, ale ma również określony cel i zadania – dodała Joanna Błońska.
- Sztuka sprawia przyjemność? Komu? Chyba kolekcjonerom, że mają tyle pieniędzy – zaśmiał się prof. Borys. - Sztuka nie musi ranić, nie musi niszczyć, ale ja wolę sztukę, którą się przeżywa. W tej chwili mamy taką możliwość i konieczność określić nasz krąg kulturowy. Gdzie my jesteśmy, w jakim momencie dziejowym i umysłowym – ideowym. Każdy może wybrać, nie ma żadnego przymusu. My wybieramy tak, ale każdy może wybrać inaczej – dodał.
- A czy kulturę i sztukę można oddzielić od wiary? - zapytała kurator wystawy.
- Są tacy, którzy uważają, że można, a nawet trzeba, że sztuka jest przeciwko wierze. Wydaje mi się, że to jest błąd. Jeżeli wierzymy, to w całość. Nasza kultura, czyli to, z czego się wywodzimy, wywodzi się z pnia chrześcijańskiego, nawet jeżeli ktoś się temu sprzeciwia, to tak właśnie jest – zauważył prof. Borys.
- Poprzez kulturę naród staje się bardziej suwerenny – czytamy w Pani opisie w katalogu.
- Oczywiście, że tak. Nie możemy się odsunąć od korzeni, mamy wiele przykładów na to, że jeżeli korzenie zostały ucięte, to wyginęły całe kultury. Naród dzięki temu, że zachowuje kulturę, staje się suwerenny, niepodległy i zachowuje swoją wartość – dodała prof. Ludwiniak.
- W katalogu padły również odniesienia do Jana Pawła II i Józefa Ratzingera. Czytamy też słowa, że powołanie do bycia artystą to wielka odpowiedzialność. Czy rzeczywiście tak jest?
- Mam taki zwyczaj, że jak coś czytam, to notuję sobie różne zdania w notesiku. Zapisuję różne rzeczy i gdy trzeba sklecić coś razem, tak jak np. te teksty do naszego katalogu, to wtedy korzystam z tego mojego notesu i odkrywam różne takie myśli. Jan Paweł II to jest absolutny wzór człowieka artysty, sam chciał być artystą. Jest to wielki człowiek, czas pokazuje nam, że to, co sobą przedstawiał jest właściwie niezniszczalne. On bardzo kochał artystów, dawał im dużo rad – żeby nie zapominali o tym, czym jest piękno w sztuce. Jego książka "Pamięć i tożsamość" jest podstawą myśli, że kultura i naród to suwerenność. Ratzinger może nie jest taką znaną postacią, ale gdzieś przeczytałam jego piękne zdanie, myśl, stwierdzenie dotyczące prawdziwej wartości w sztuce, które też zawarłam w katalogu - wyjaśniła prof. Ludwiniak.
- Podążając ścieżką życia, możemy być pewni – prowadzi ona w jednym kierunku, a czas jej przebycia jest nieodwracalny. Tak zaczyna się katalogowy opis Piotra Siwczuka. Czym jest dla Pana religia? - zapytała Joanna Błońska.
- Wychowaliśmy się w tej kulturze. To, co prezentuję w swojej twórczości to jest element religii i tego, jak ona mnie kształtowała, niezależnie od tego, na jakim jestem etapie teraz. Niewątpliwie religia ukształtowała mnie od młodości. To jak ją postrzegam i analizuję, próbuję oddać we własnych pracach. Budowanie obrazu to sytuacja niejednoznaczna. Możemy się oprzeć na warsztacie, wziąć pędzel do ręki, malować i zamknąć ten proces po jakimś czasie, ale osobiście sądzę, że tworzenie obrazu, to jest coś mistycznego. Coś, czego nie potrafimy do końca nazwać, nie potrafimy tego zweryfikować w sposób racjonalny - odpowiedział prof. Siwczuk.
- W pana działaniach plastycznych ciało ludzkie jest formą wiodącą?
- Tak, ciało ludzkie jest punktem, od którego wychodzę. To jest ciekawy obiekt, bardzo wielowątkowy i inspirujący. Jest w nim tajemnica, której do tej pory nikt nie rozstrzygnął. Jest to przedmiot sporu, może w tym sporze jest ta frapująca mnie tajemnica. To łączy się z tym elementem tworzenia obrazu. Stajemy przed płótnem, które jest puste i wszystko może się wydarzyć. To jest ta przygoda, którą podejmujemy i pozostaje ten ślad. Ślad, który nas obnaża. Na płótnie pozostawiamy cząstkę siebie, więc jesteśmy trochę odkrywani. Otoczenie i wnętrze powoduje, że te obrazu budzą się do życia - kontynuował.
Na koniec goście przeszli do oglądania zaprezentowanych na wystawie prac, mając jednocześnie możliwość zadawania pytań ich autorom.
Wernisaż uświetnił występ wokalny Anny Maliszewskiej.
« wróć | komentarze [0]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu