W Dzierzbach o biogazowni
- Czy na terenie gminy Jabłonna nie ma planów budowy biogazowni? – zapytał w piątek na spotkaniu z ministrem rolnictwa Markiem Sawickim jeden z mieszkańców.
Na spotkanie w remizie w Dzierzbach minister przyjechał wraz z szefem PSL w powiecie sokołowskim Krzysztofem Czarkowskim, radnym powiatowym Jerzym Strzałą i kandydatem na wójta Wiesławem Michalczukiem. Mówił o aktualnej sytuacji w kraju, programach pomocowych dla rolnictwa. Dyskusję z ludźmi, którzy przyszli na spotkanie rozpoczęły sprawy związane z kontrolami z ARiMR. Jeden z mieszkańców gminy pytał o kryteria przyznawania pomocy społecznej i wdał się w polemikę z ministrem. Padło też pytanie o biogazownie – skierowane także do kandydata Wiesława Michalczuka.
Czy będzie w Dzierzbach?
- Zastanawiałem się, co pana sprowadza do tak małej wsi. Wiemy, że w Kosowie Lackim miała być planowana budowa biogazowni, ale mieszkańcy podnieśli protest i tamte plany spaliły na panewce. Biogazowni tam nie będzie. Chciałem zapytać, czy przypadkiem na terenie gminy Jabłonna Lacka, a konkretnie w Dzierzbach taka inwestycja nie jest planowana? – pytał mieszkaniec.
- Ja myślę, że pierwsza mała biogazownia rolnicza będzie w Sawicach. Dlatego, że to co wyczyniają ludzie w powiecie sokołowskim na temat biogazowni jest swego rodzaju hipokryzją, strachem przed nowoczesnością, blokowaniem możliwości zarabiania i rozwoju komukolwiek – odpowiedział minister. – Kiedy przeciwnicy budowy biogazowni w Kosowie nie mieli argumentów, inwestycja ta przebiegała normalnie, to zebrała się grupa społeczna i zaczęła głosić, że w tej biogazowni interes ma Kalinowski z Sawickim i nie można im na to pozwolić. Ja naprawdę nie mam interesu w tej budowie – zapewniał minister. – Dlatego pierwszą, pilotażową biogazowni zlokalizuję w Sawicach, w swojej wsi. Niech moi sąsiedzi, którzy są producentami rolnymi pokażą, że nic się nie dzieje.
W środku wsi...
- Nasze obawy dotyczą tego, że biogazowni byłaby w środku naszej wsi a to śmierdzi, potwornie śmierdzi – kontynuował mieszkaniec. – Pan przez Dzierzby przejeżdżał zapewne nie raz i wie pan, że w środku wsi jest ubojnia bydła. Wójt Popowski wyraził zgodę na jej lokalizację w roku chyba 2000. Przez jakiś czas nie działała, teraz właściciel wydzierżawił obiekt firmie z Warszawy i efekt jest taki, że rowem odwadniającym krew płynie do Bugu. Wymogi sanitarne nie są spełnione. Komisja, która przyjechała to kontrolować, stwierdziła, że nie jest kompetentna by pobrać próbki wody. Teraz czuć smród, a co będzie latem, jak przyjdą wysokie temperatury? Będzie upiornie, jakaś epidemia może tu wybuchnąć. Podobno jest zgoda na ubój 600 sztuk tygodniowo, tymczasem ubojnia pracuje 24 godziny na dobę. A działa, nie spełniając żadnych wymogów sanitarnych. Nie wiem, jak to możliwe, że coś takiego funkcjonuje, jaki kraj pozwala na coś takiego. Nie chodzi mi o to, żeby ubojnię zamykać, bo ta firma daje pracę ludziom. Ale trzeba dopilnować, by chociażby sprawa kanalizacji została rozwiązana. Nie wyobrażam sobie, że będzie tu jeszcze taka sytuacja z biogazownią.
W Niemczech nie, w Liszkowie - tak
- W sprawie ubojni więcej miałem skarg na powiatowego lekarza weterynarii na to, że nie pozwala tu prowadzić takiej działalności niż na sam zakład – podkreślił Marek Sawicki. – Gdyby ta ubojnia miała szansę funkcjonować gdzieś niedaleko biogazowni, to wszystkie te odpady by tam wywożono i nie byłoby smrodu. Moi drodzy, wy nie rozumiecie jednej rzeczy. Dziś odpady poprodukcyjne z Sokołowa czy Łukowa wywożone są do Piły dużymi samochodami i tam utylizowane. A po co to wozić i tyle czasu i paliwa tracić, jak to można wszystko przerobić tu. Tu można produkować energię i dać miejsca pracy. Rolnicy z naszego terenu oglądali biogazownie w Austrii i w Niemczech i mogli się przekonać, że to dobre rozwiązania.
- Ale już teraz jak przyjdzie lato nie da się okna otworzyć – wtrąciła jedna z mieszkanek. – Z powiatu ludzie jeździli do Liszkowa i opowiadali, że tam potwornie śmierdzi.
Nie było dyskusji
W odpowiedzi na pytanie mieszkańca głos zabrał też Wiesław Michalczuk.
– Moja kadencja, jako przewodniczącego rady, już się skończyła, jestem tylko kandydatem na wójta. Chciałbym tylko publicznie powiedzieć, że żadnego wniosku, żadnej dyskusji na temat biogazowni w poprzedniej kadencji nie było. Z całą odpowiedzialnością podkreślam, że o tym nie słyszeliśmy. A odpowiadając na pierwsze pytanie – jestem kandydatem na wójta i to dla mnie zaszczyt, że osoba o tak wysokiej randze, jak pan minister zgodziła się przyjechać a mieszkańcy mają możliwość z nim porozmawiać.
INFO./FOT. B. GONTARZ
WIĘCEJ O SPOTKANIU i INNYCH TEMATACH NA NIM PORUSZANYCH – W WIEŚCIACH Z 9 GRUDNIA
« wróć | komentarze [0]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu