Radna Longina Oleszczuk zapytała, czy dyrektor posiada informacje z Ministerstwa Zdrowia, dotyczące wsparcia finansowego dla szpitali, które znalazły się w tak ciężkiej sytuacji. Dyrektor wyjaśniła, że są szanse na pieniądze w wysokości 1/12 planu finansowego, które być może pojawią się w listopadzie. Dodała również, że w sokołowskim szpitalu funkcjonuje 25 łóżek przeznaczonych dla pacjentów chorujących na koronawirusa, a dziś (tj.29.10) dostała od Wojewody telefon z prośbą o utworzenie kolejnych dwóch. -Jestem zrozpaczona, bo na chwilę obecną nie mamy personelu. Modlę się, żeby nie było takiej tragedii, że na przykład anestezjolog odmówi mi opieki nad pacjentem, bo będzie w tym momencie zajmował się pacjentem na SORze, na którym jest pełne obłożenie. Obecnie mamy pacjenta z podejrzeniem koronawirusa, którego utrzymujemy na respiratorze. Mamy sprzęt, ale nie mamy personelu do obsługi tego sprzętu (…) Liczę na to, że częściowo będą już powracać pracownicy z kwarantanny. Tak samo patologia noworodka, karetka, która, która jest dla nas również istotnym źródłem przychodu, bo to jest ryczałt - po prostu nie ma szansy, żeby była uruchomiona. Telefon z NFZ z dzisiaj – karetka nie pojedzie, dlatego, że nie ma obsady – nie ma lekarza, pielęgniarek do karetki. Po prostu musimy przeczekać, przecierpieć ten okres, myślę, że może nie będzie już gorzej, bo jest w tym momencie naprawdę fatalnie, jednak pan dyrektor jako medyk mówi, że będzie, w związku z czym ja jestem zrozpaczona. Dodatkowo jeszcze ta winda, w tym momencie jest ona naprawdę bardzo potrzebna. Apelowałam do Urzędu Wojewódzkiego i może będziemy mieli wsparcie. Bo inaczej na piętra będą nosić pacjentów na plecach. Dla mnie to jest żenujące, ale niestety taka sytuacja nas spotkała.
Dyrektor ds. lecznictwa w SP ZOZ dr Lech Dziedzic dodał, że w Polsce już zdarzają się sytuacje, w których żołnierze wnoszą pacjentów na wózku na piętra. Ta winda naprawdę jest potrzebna pacjentom, abyśmy nie musieli ich narażać na ewentualne zakażenie COVID-em. Wspomniał także o lampach do dezynfekcji. Szpital posiada taki sprzęt, jednak cały proces dezynfekowania nim sal trwa około doby. Potrzebny jest sprzęt, który skróci czas dezynfekcji sal do 15 minut.
Maria Sikorska w odpowiedzi na pytanie poinformowała, że szacowany koszt wymiany windy to około 180 tys. zł brutto. Wspomniała o awarii rozdzielni i podziękowała firmie, która zmobilizowała się i przez półtora dnia tę nową rozdzielnię zamontowała. Dodała, że w tej wyjątkowej sytuacji agregat zastępczy przez niecałe dwie doby zużył ropę za 5 tysięcy złotych.
Podkreśliła także, że szuka osób do sprzątania, które kiedykolwiek odbywały w szpitalu staż, aby mogły wesprzeć personel. - Tak jest zdziesiątkowany rynek pracy w naszym powiecie, na tym etapie tak to wygląda.
W odpowiedzi na pytanie dotyczące kierowców wyjaśniła, że poruszyła urząd pracy, wojsko i być może uda się pozyskać kierowców do obsady. Nie wiadomo, czy będą to kierowcy z dokumentami potwierdzającymi możliwość przewożenia pacjentów, jednak istnieje szansa, że uda się znaleźć takie osoby. Dodała także, że będzie starała się uruchomić neurologię, niemniej jednak personel pielęgniarski jest bardzo okrojony i może być to ciężkie do zrealizowania. Na koniec wyjaśniła, że placówka owszem, dostaje instrukcje jak postępować z pacjentami chorymi na COVID-19, jest w stałym kontakcie z Sanepidem, ale infrastrukturę szpitala nie zawsze da się w 100 % dostosować do wymogów.
Radna Longina Oleszczuk podkreśliła, że jest przerażona sytuacją, w której na windę ma zostać utworzona zbiórka społeczna. Wyjaśniła, że ta będzie trwała zbyt długo. Zapytała, czy nie ma możliwości zwrócić się do wojewody o pieniądze
z rezerwy na sytuacje kryzysowe – nie możemy czekać, aż ludzie przez pół roku nazbierają pieniądze, Możemy czekać tak na łóżko, na jakieś malowanie, a nie na tak dużą oraz tak pilną kwotę. Dyrektor dodała, że bez względu na to, czy będzie miała pieniądze czy nie, będzie musiała ją kupić. Zapewniła, że poszuka jak najtańszą firmę z możliwie jak najdłuższym okresem płatności.
Radny Bogdan Czarnocki wspomniał o przyjętym przez rząd założeniu, że w ramach walki z pandemią można zatrudniać medyków z Unii Europejskiej. Zapytał czy jest stworzona baza potencjalnych pracowników, którzy mogliby podjąć pracę.
Dyrektor ds. lecznictwa wyjaśnił, że oprócz zapowiedzi Ministra Zdrowia nie ma żadnych przepisów prawnych, są pewne ścieżki, z których lekarze już korzystają, ale są to bardzo długotrwałe procedury, które trwają nawet do dwóch lat.