Tadeusz Grabianka - starosta liwski i król Nowego Izraela
W 1788 roku Król Nowego Izraela i cała sekta awiniońska miała problemy w związku z watykańskim śledztwem wszczętym z polecenia papieża. Grabianka musiał zatem zrezygnować w pośpiechu z wizyty na rodzinnym Podolu i upragnionego spotkania z rodziną. Interwencja papieska ograniczyła się jednak do rewizji i cenzury znalezionych dokumentów. Jednak dwa lata później Kościół już niedwuznacznie potępił działalność iluminatów, zwłaszcza zaś uzurpowanie sobie możliwości kontaktu z aniołami. Problemem dodatkowym były coraz mocniej doskwierające – mimo poważnej fortuny osobistej Grabianki – kłopoty finansowe trapiące i jego, i całą organizację. Udało się jednak (1798) ukończyć budowę siedziby stowarzyszenia, wzorowanej – podobnie jak wiele lóż masońskich – na świątyni Salomona. Jej oryginalnością były wszakże cztery krzyże: dla Boga Ojca, Chrystusa, Ducha św. i Matki Boskiej uważanej przez iluminatów za czwartą osobę Trójcy św. W tym czasie Król Nowego Izraela był najważniejszą postacią wśród Iluminatów, niczym nieomylny władca, obdarzony absolutną władzą przyjmował pokłony i odbierał hołdy. Wśród jego entuzjastów pojawiały się co raz to inne postacie: książę Ferdynand Wirtemberski, jego syn Ludwik z żoną Marią z Czartoryskich, książę Karol Sudermański – późniejszy król Szwedzki Karol XIII oraz książę Mikołaj Repnin.
Radość ze wzniesionej świątyni nie trwała długo. Terror rewolucji we Francji, upadek państwa polskiego, śmierć córki Anny, separacja małżeńska, śmierć Pernety’ego oraz nieustający brak funduszy - wszystko to kumulowało się i nie pozwalało na taki zapał do prac „królewskich”, jak niegdyś. 28 XI 1799, na 12 dni przed objęciem władzy przez Napoleona, Grabianka postanowił zamknąć na rok świeżo wzniesioną świątynię. Z nieliczną kompanią wyruszył nad Newę. Po latach jednak stwierdzi, że to głos z Niebios nakazał mu wyjazd do Rosji. Tak jednak zaczął się ostatni rozdział jego życia. Zdążył jeszcze zawitać do Galicji i na Podole, odwiedzić zaprzyjaźnionych Czartoryskich, Lubomirskich, Tarnowskich oraz Szczęsnego Potockiego.
W sierpniu 1805 r. miał zaś pilnować w Petersburgu postępów swej sprawy rozwodowej. Faktycznie jednak chciał szerzyć swą misję mistyczną, czy może już tylko wolnomularską, bardziej organizacyjną niż duchową. Niestety w Rosji trwał bezwzględny zakaz funkcjonowania lóż masońskich. Droga, jaką mu w Rosji utorowali przybyli wcześniej towarzysze, prowadziła więc do jawnego łamania przepisów. Zyskał tam jednak ogromną popularność. Podejmowano go petersburskich salonach z taką samą pompą i namaszczeniem, jak w końcowych latach w Awinionie.
W swej działalności wystrzegał się oczywiście polityki, choć w pewnym momencie carat inaczej to ocenił. Grabianka został oskarżony o przygotowywanie spisku antyrządowego i działalność szpiegowską na rzecz Francji. Początkowo przeprowadzono rewizję i zastosowano areszt zapobiegawczy. Po długim czasie obserwowania, w kwietniu 1807 r. aresztowano go wszelako na dobre i osadzono w twierdzy pietropawłowskiej. Newralgicznym punktem niechęci władz był chyba przypisany mu tytuł królewski. Podczas przesłuchań musiał się wypierać chęci faktycznego królowania i organizowania spisku antycarskiego, podkreślał, że jest gorliwym katolikiem. Do fingowanego procesu nie doczekał.
Zmarł 6 X 1807 r.; jako przyczynę podawano apopleksję, otrucie, a nawet samobójstwo. Pochowany został zgodnie z obrządkiem katolickim, a nabożeństwu przewodniczył biskup kamieniecki Franciszek Mackiewicz.
ARTUR ZIONTEK
« wróć | komentarze [0]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu