29
2022
2013-06-28

Tadeusz Grabianka - starosta liwski i król Nowego Izraela


Tadeusz Grabianka, herbu Leszczy (1740-1807) – to postać prawdziwie pasjonująca. Z jednej strony starosta liwski, który zostawił po sobie trwały ślad w postaci dobudowanego do zamku dworu, z drugiej zaś podolski magnat oddany sprawom wolnomularskim, iluminata i król „Nowego Izraela”. W Liwie, siedzibie swego starostwa nie bywał zbyt często. Pochłonięty poszukiwaniem „kamienia filozoficznego”, pracami nad „krzyżmem świętym” peregrynował między Podolem, Berlinem, Londynem, Paryżem potem – Awinionem, by w tajemniczych okolicznościach dopełnić żywota w twierdzy pietropawłowskiej w Sankt Petersburgu.
Jego barwny żywot i dzieło (choć żadne dokumenty pisane po nim nie zostały) były przywoływane przez Adama Mickiewicza, który wspominał go w swoim kursie literatury słowiańskiej (wszak był jednym z prekursorów mesjanizmu polskiego), pojawia się także w koligacjach z Cagliostrem – jednym z najsłynniejszych awanturników i hochsztaplerów XVIII wieku, w nielicznych wspomnieniach z epoki ukazywany jest jako postać owiana aurą tajemniczości i – w znaczeniu, jakie nadały słowu wieki XVIII i XIX – mistyki ale też żarliwy dyskutant i iluminata.
Jako pierwsi z naukową biografią Grabianki zapoznali się czytelnicy rosyjscy. W 1860 roku na łamach pisma „Russkij Wiestnik” ukazał się najpierw artykuł Michaiła Longinowa Jeden z magików XVIII stulecia a dwa numery później fragment pamiętników Muromcowa zatytułowany Opowieść naocznego świadka o hrabim Grabiance. Polskiemu czytelnikowi pierwszy przybliżył postać starosty liwskiego Antoni J. Rolle w barwnej książeczce dającej biografię zarówno jego, jak i jego małżonki Teresy ze Stadnickich, a w późniejszym czasie uzupełnił także o opracowanie życia ich córki Anny. Największym walorem niestrudzonego w swych poszukiwaniach Rollego było to, że poza wcześniejszymi rosyjskimi opracowaniami i edycjami pośrednich źródeł, wykorzystał obszerne archiwum Grabianków, które dziś już nie istnieje. Pół wieku później zafascynowany Grabianką Józef Ujejski, warszawski historyk literatury, wydał monografię, która odnosząc się z szacunkiem do badań poprzedników (zwłaszcza Rollego), przynosiła jednak znaczną korektę wcześniejszych ustaleń. Było to możliwe głównie dzięki paryskim kwerendom i odnalezieniu rękopisu, który skrywał obfite dialogi starosty i jego duchowych pośredników eks-benedyktyna Antoine’a Josepha Parnety’ego oraz Brümera (Ludwik Józef Filibert de Morveau) z wyrocznią – „Świętym Słowem”. Uważna lektura pozwolił także na skorygowanie ustaleń faktograficznych i właściwe umieszczenie ich w czasie. U progu XXI wieku powrócił do tematu mistyka z Podola Jerzy Siewierski, publikując popularną opowieść biograficzną sumującą dokonania wielkich poprzedników.
Poza obszerniejszymi publikacjami książkowymi powstawały liczne artykuły drukowane tak w prasie, jak i periodykach naukowych. Przy czym do najważniejszych należałoby zaliczyć monograficzną publikację Marii Danielewicz-Zielińskiej oraz prace Romana Bugaja i Wojciecha Piotrkowskiego, przy czym ten ostatni jedynie wspomina Grabiankę, ale umieszcza go w szerokim kontekście dociekań.
Ze wszystkich prac przeziera postać, o której nawet, jeśli pisze się z zacięciem naukowym, to i tak pojawia się w autorach chęć dotknięcia namiastki tej tajemnicy, która okalała jego życie w sensie duchowym i egzystencjalnym. Pojawiają się nieustannie wzmianki o jego podolskich peregrynacjach z Cagliostrem, mimo iż zostały one dowodnie zanegowane przez Ujejskiego i Danilewicz-Zielińską. Chętnie przywołuje się przy tym niepotwierdzoną informację, jakoby razem z Cagliostrem właśnie, hrabią Michałem Aleksandrem Ronikierem oraz Brümerem prowadził, wedle metody ustalonej przez Pernety’ego, prace nad stworzeniem homunkulusa. Co ciekawe – dodajmy na marginesie – Pernety metodę tę wysnuł z interpretacji homerowskiej Iliady i opisu narodzin Achillesa.
„Był on wyobrazicielem – pisał o Grabiance Antoni J. Rolle – tej chorobliwej dążności, która niezadowolona z panującego podówczas porządku, szukała nowych dróg, pragnęła popchnąć ludzkość na nowe tory... Ludzie tacy, męczennicy idei, kończą albo w zapomnieniu, albo przystrojeni w nimbus świętości”. Udziałem naszego bohatera stała się ta pierwsza możliwość. Jedną z przyczyn byłby zapewne fakt, iż ogólna atmosfera czasów, w których przyszło mu żyć, nie sprzyjała zanadto poszukiwaniom transcendentu. Przez główne, a może tylko najbardziej popularne i chwytliwe prądy intelektualne epoki, zagadnienia metafizyczne zostały zepchnięte na margines.
Biorąc pod uwagę stan zachowanych archiwaliów i istniejące prace badawcze można by stwierdzić, że właściwie nic nowego w tej kwestii dorzucić się nie da. Jednak przypadająca na rok niniejszy rocznica 50-lecia Muzeum Zbrojowni na Zamku w Liwie, którego administracja mieści się w budynku, który Grabianka pobudował niegdyś (1782) jako siedzibę swego starostwa, skłania do przypomnienia postaci.
Tadeusz urodził się 8 stycznia 1740 r. w Rajkowcach na Podolu. Ojcem jego był Józef, podczaszy latyczowski, pan bogaty, skąpy, dumny, ożeniony z Marianną Kalinowską córką Ludwika starosty Winnickiego, a wnuczką Kamienieckiego kasztelana (od 1712-1738). Osiadł on stale w powiecie latyczowskim, gdzie oprócz dwóch rezydencji, czyli zameczków tu położonych (Rajkowce i Sutkowce), należało doń jeszcze 15 wiosek. Zasobność rodziny i determinacja matki sprawiły, że młody szlachcic wyruszył w grand tour. Główne więc jego wychowanie przebiegało we Francji w Nancy i Luneville na dworze Stanisława Leszczyńskiego, słynącym ze światowej sławy artystów (malarzy i literatów). Sam monarcha zresztą był niewątpliwie jednym z najświatlejszych ludzi swego czasu. Tutaj też poznał Stanisława Poniatowskiego, późniejszego monarchę. Dodajmy też od razu, iż szczerze nienawidził go do śmierci w wyniku nieznanego – jak pisze Maria Danilewicz-Zielińska – nieporozumienia. Jako młodzieniec zawarł przyjaźń z domem Czartoryskich. Wiadomo jednak, iż poprzez swe rozliczne zdolności i przymioty intelektualne, publiczne dyskusje i umiejętność zjednywania ludzi, zaczął być posądzany o chęć zagarnięcia tronu. Zwłaszcza, że przepowiadano mu, iż zostanie królem polskim wykorzystując zamieszania wewnętrzne, które zgubią Rosję i Katarzynę II.
Ze świetnego dworu Leszczyńskiego młody podczaszyc wrócił pełen ogłady, salonowego blichtru, ale i niemałej erudycji. To, co w szerokich kręgach dworskich budziło podziw, nie spotykało się jednak z aprobatą ojca – bardziej ludycznego Sarmaty o niezbyt szerokich horyzontach intelektualnych.

Ciąg dalszy w następnym numerze Wieści

ARTUR ZIONTEK

« wróć | komentarze [0]

Dodaj komentarz

Komentarz zostanie dodany po akceptacji przez administratora serwisu






Odśwież kod



Komentarze do tego wpisu

Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu

Strona 1/1






Dane kontaktowe