Śmierć w innych kulturach
Człowiek dość wcześnie zaczął zdawać sobie sprawę ze swojej śmiertelności. Pierwsze pochówki organizowali neandertalczycy. - Zdawali oni sobie sprawę z tego, że istnieje coś więcej niż życie tu i teraz - wyjaśnia Maria Koc. - Okazywanie szacunku zwłokom jest dowodem dla archeologów na to, że życie duchowe zaczęło się rozwijać i pojawiła się wiara w istnienie świata pozaziemskiego.
W Egipcie wyobrażeniem śmierci był bóg Anubis, przed którym stawała dusza człowieka zmarłego. Anubis dokonywał pomiaru uczynków dobrych i złych na specjalnej wadze. Jeżeli dany człowiek za życia był dobry, jego dusza szła do Poliaru, którym władał Ozyrys, pan życia i śmierci. Ponieważ dusza wracała po swoje ciało, istniał zwyczaj mumifikowania zwłok Gdyby tego zaniechano, dusza błakałaby się i nie mogłaby trafić do egipskiego raju. Biedniejsi ludzie zamykali ciała zmarłych w trzcinowych trumnach i zakopywali w ciepłym piasku. Bogatsi zaś poddawali zmarłych skomplikowanym procesom mumifikacji. Starano się też odpowiednio wyposażyć grobowce i bogato je ozdobić. Każdy zmarły musiał mieć przy sobie fragment księgi umarłych. - Księga umarłych to swego rodzaju przewodnik po świecie zmarłych - mówi Maria Koc. - Bez tego dusza nie trafiłaby tam, gdzie chciała.
Kobiety katami duszy
W starożytnej Grecji personifikacją śmierci był Tanatos, młodzieniec z czarnymi skrzydłami. Ze zmarłą osobą postępowano według określonego rytuału - ciało myto, namaszczano, ubierano w najlepszą szatę, dekorowano kwiatami i wystawiano na widok publiczny. Pochówek musiał się jednak odbyć do następnego dnia do wschodu słońca. Żałoba trwała od 12 do 30 dni. Po śmierci dusza szła do Hadesu. Wcześniej musiała pokonać rzekę Styks, dlatego każdy nieboszczyk miał w ustach obol, którym płacił Charonowi za przewiezienie go na drugą stronę. Tutaj decydowano gdzie trafi dusza - na Pola Elizejskie, do Erebu, czy do Tartaru. Katami duszy w Tartarze były Erynie, które miały postacie kobiet. W starożytnym Rzymie odpowiednikiem Erynii były Furie, które znęcały się nad grzesznymi duszami.
Płonęli na stosie
Wikingowie to znana kultura wojów. Każdy z nich chciał umrzeć w walce. Walhalla to kraina, gdzie trafiali najdzielniejsi z nich. Zajmować się tam mieli walką, treningiem i czekaniem na koniec świata, podczas którego stoczy się walka dobra ze złem, a oni będą walczyć u boku Odyna. Wikingów po śmierci palono na stosie razem z bronią, uzbrojeniem, a czasami nawet wraz z niewolnikami. Największych wojów palono na ich łodziach, co było niebywałym zaszczytem.
Słowianie z kolei wierzyli, że dusza po śmierci idzie do Nawie, gdzie władzę sprawuje Weles. Krainę tę wyobrażano sobie jako wielki zielony step. Na jego środku stało drzewo życia i tron Welesa. Zmarłego również palono na stosie z jego dobytkiem, niewolnikami, a często nawet z żoną. Robiono to z wielką starannością, bo w przeciwnym razie dusza za miast trafić do Nawie błąkałaby się i prześladowała żyjących jako wampir.
Święte miejsce
W judaizmie ciało zmarłego zawija się w całun i należy je pochować w ciągu 24 godzin. Trumny robi się proste, bo chodzi o to, żeby ciało jak najszybciej zamieniło się w proch. Ziemia, w której pochowany jest zmarły należy do niego po wsze czasy. To miejsce święte i nie można go naruszać, bo to zakłóci spokój zmarłych. Dlatego na cmentarzu żydowskim nie można kopać w miejscach, gdzie spoczywają zmarli.
Na wymienionych wyżej kulturach wyrosła cywilizacja europejska. Wspólne dla wszystkich wierzeń było to, że życie nie kończy się na ziemi, a dusza idzie do lepszego lub gorszego świata.
Katarzyna Markusz
« wróć | komentarze [0]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu