Rocznica walk ułanów Brygady Jazdy Ochotniczej mjr Feliksa Jaworskiego pod Skrzeszewem i Frankopolem
Bitwa pod Skrzeszewem i Frankopolem 1920 r. była fragmentem zwycięskiej kontrofensywy wojsk polskich znad Wieprza na zaplecze frontowe wojsk bolszewickich atakujących stolicę Polski Warszawę. Wśród polskich jednostek znalazła się świeżo powstała improwizowana Brygada Jazdy Ochotniczej mjr Feliksa Jaworskiego. Podstawowy trzon Brygady składał się z ochotników z lubelskiego i siedleckiego, do szeregów prosto z ław szkolnych masowo wstępowali gimnazjaliści. O świcie 16 sierpnia 1920 r. ułani Jaworskiego (ok. 500 kawalerzystów) wyruszyli do walki spod Kocka. W trzecim dniu pochodu w dniu 18 sierpnia opanowali Mordy i Łosice. Tu mjr Jaworski otrzymał rozkaz prowadzenia dalej forsownego pościgu, aby przeszkodzić uciekającemu spod Warszawy nieprzyjacielowi w przeprawie przez Bug.
Mjr Jaworski w Mordach zdecydował się na natychmiastowy atak na odległe o blisko 30 km cele nad Bugiem, tj. most we Frankopolu i pobliski Skrzeszew (była to podstawowa trasa odwrotu wojsk bolszewickich spod Warszawy). Plan zakładał atak w dwóch oddzielnych kolumnach. Pierwszy ruszył główny szwadron dowodzony przez samego Jaworskiego, tu przydzielono bardziej doświadczonych żołnierzy. Druga kolumna ułanów składająca się głównie z niedoświadczonych ochotników wymaszerowała kilka godzin później.
Wg moich obecnych ustaleń czołowa grupa ułanów szła gruntowymi drogami przez Korczew, Szczeglacin i Mogielnicę. Tuż po zapadnięciu zmroku ułani doszli do mostu we Frankopolu, Rosjanie zostali całkowicie zaskoczeni. W brawurowym ataku idący w awangardzie 60-osobowy pododdział ułanów dowodzony przez 24-letniego ppor. Zenona Sierżyckiego opanował most oraz przydrożny folwark Moczulskich we Frankopolu. Na długim przedmościu i samym drewnianym moście doszło do walk nieraz z odległości kilku metrów. Przerwa w walkach trwała tylko jedną godzinę. W tym czasie doszła reszta szwadronu z mjr Jaworskim.
Bardzo szybko napłynęły kolejne sowieckie jednostki idące szosą od zachodu. Napływające stopniowo kolejne oddziały podjęły ataki na wprost na przeprawę, w pierwszej kolejności na budynki folwarku. Główną obronę była skoncentrowana w folwarku frontem na zachód, gdyż ostrzał z budynków całkowicie blokował dojście do przyczółka mostowego. Wg dokumentów źródłowych zachowanych w zbiorach Centralnego Archiwum Wojskowego w Rembertowie zacięta obrona prowadzona była w nocy od godz. 22.30. Broniący czoła pozycji oddziałek ppor. Sierżyckiego z 17 ułanami i jednym karabinem maszynowym odpierał z powodzeniem kolejne ataki bolszewików. Ułani dla ukrycia słabości liczebnej swoich sił podjęli nawet w ciemnościach nocy trzy kontrataki w szyku konnym. W rezultacie długo utrzymywali w szachu atakujące kolejno kolumny nieprzyjacielskie, odrzucając je ilekroć zbliżyły się do budynków. Ten toczony w godzinach nocnych bój w obliczu wielkiej dysproporcji sił nie mógł toczyć się bez końca i obrona zaczęła słabnąć. W obliczu wyczerpywania się amunicji oddziałek ppor. Sierżyckiego podjął kolejny nocny kontratak w szyku konnym, co pozwoliło na spokojne oderwanie się od Rosjan i wycofanie się na południe w stronę wsi Rudniki. O zaciętości walk we Frankopolu świadczy fakt, ze z 17-osobowego czołowego oddziału ppor. Sierżyckiego zginęło 6 ułanów (sam Sierżycki otrzymał potem za obronę pozycji we Frankopolu krzyż Virtuti Militari V kl.). Mjr Jaworski został w czasie tych walk ranny w nogę, pozostał jednak przy oddziale
Tuż przed świtem most na Bugu i folwark znalazły się ostatecznie w rękach nieprzyjaciela, zajęta nowa pozycja nad Myślą pod Rudnikami pozwalała jednak Polakom na trzymanie cały czas szosy pod ostrzałem karabinów maszynowych.
Równolegle wymarsz drugiej kolumny ułanów z Łosic dowodzonej przez ppłk Szmidta nastąpił już w nocy. Ta grupa szła w ciemnościach nocy trasą przez Paprotnię, Sawice i Liszki. Kolumna marszowa niewytrzymałych żołnierzy rozciągnęła się na kilka kilometrów, oddział dotarł w okolice cmentarza skrzeszewskiego dopiero w końcu nocy. Po uporządkowaniu szeregów z grupy ppłk Szmidta wydzielono wtedy szwadron por. Aleksandra Piotraszewskiego, który odszedł w kierunku Rudnik z zadaniem połączenia się z grupą mjr Jaworskiego z Frankopola.
O świcie oddział ppłk Szmidta zaatakował Skrzeszew od strony budynku młyna Getlera i mostu nad rzeką Myśla. Teren nie sprzyjał Polakom, ułani musieli atakować stromo pod górę. Ostrzeżeni już bolszewicy użyli artylerii, ich działa strzelały z góry z szosy sprzed kościoła. W rezultacie natarcie ułanów zaległo, Polacy musieli się wycofać.
Po zalegnięciu rannego natarcia podstawowej grupy ppłk Szmidta będący w odwodzie samodzielny szwadron por. Piotraszewskiego znalazł tymczasem przeprawę przez Myślę i połączył się z ułanami oddziału walczącego wcześniej we Frankopolu. Następnie por. Piotraszewski obszedł Skrzeszew od strony wschodniej i zaatakował całkowicie zaskoczonego wroga. Polacy opanowali szybko centrum wsi ze skrzyżowanie dróg przed kościołem, wyparli potem Rosjan aż do zachodniego skraju wsi. Wzięto wtedy 300 jeńców, zdobyto baterię artylerii i wiele sprzętu wojskowego. W kolejnych godzinach napłynęły jednak nowe sowieckie jednostki idące szosą od zachodu od strony Sokołowa (wg opowieści współczesnych wozy Rosjan szły całą szerokością szosy w trzech rzędach). Dysproporcja sił była tak duża, że Polacy musieli się wycofać w kierunku wschodnim na Rudniki, źródła historyczne wskazują, że ułani zabrali ze sobą zamki zdobycznych armat.
Już w godzinach wczesnopopołudniowych por. Piotraszewski po uporządkowaniu szeregów zdecydował się na poprowadzenie kolejnego ataku na Skrzeszew od strony wschodniej. Natarcie osiągnęło całkowite powodzenie. Po raz kolejny zaskoczeni brawurowym atakiem ułanów Rosjanie rozpierzchli się. Cała wieś została szybko opanowana przez Polaków, oddziały nieprzyjacielskie zostały rozbite ostatecznie. Ułani wzięli do niewoli 700 jeńców i zdobyli 10 dział. Por. Piotraszewski wysłał następnie jeden pododdział w kierunku Frankopola. Polacy podciągnęli kilka zdobycznych armat na wzgórze między Skrzeszewem a Frankopolem. Z tych armat oddano kilka wystrzałów na most i przeprawę na Bugu. Rosjanie przekonani, że nadeszły nowe oddziały regularnego Wojska Polskiego z artylerią, podpalili wtedy most i wycofali się za Bug w kierunku na Tonkiele i Drohiczyn. Por. Aleksander Piotraszewski za atak na Skrzeszew otrzymał potem krzyż Virtuti Militari V kl.
Bitwa, pełna dramatycznych nawrotów, zakończyła się błyskotliwym zwycięstwem polskich ułanów. W ujęciu operacyjnych wyznaczony cel został osiągnięty, przeprawa mostowa na wschód została zamknięta dla Rosjan. W tym samym czasie oddziały sąsiedniej 1 Dywizji Piechoty Legionowej opanowały Drohiczyn. Jednostki wojsk polskich w pościgu szybko ruszyły dalej na Białystok.
Straty poniesione w walce przez ułanów były jednak poważne. Blisko 1/5 stanu oddziałów poległo bądź zostało rannych. Wśród poległych znalazłem m.in. 16-letniego ochotnika z Lublina Stefana Laśkiewicza, ucznia lubelskiego gimnazjum.
W 1935 r. postawiono w Skrzeszewie na rozwidleniu dróg pamiątkowy pomnik ku czci ułanów (pomnik szczęśliwie ocalał do dziś). Kwatery żołnierskie poległych żołnierzy zostały także urządzone na cmentarzu parafialnym w Skrzeszewie.
O pochówkach ułanów poległych w dramatycznych dniach końca sierpnia 1920 r. w następnym odcinku.
Bogusław Niemirka
« wróć | komentarze [1]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Gdyby takie interesujące informacje były dostępne w latach 60 tych kiedy jako uczniowie skrzeszewskiej szkoły pielęgowalismy te groby. Mimo to robiliśmy to sumiennie i uczciwie ze świadomoscią, że są tu pochowani bohaterowie. Dziękujemy za arcyciekawy artykuł i czekamy na dalszy ciąg z niecierpliwością |
Były harcerz 2023-09-27 17:56:58 |