29
2022
2022-08-23

Postać z kościelnego nagrobka. Ludwik Bieniecki


Dominującą postacią w historii Jabłonny Lackiej z okresu Księstwa Warszawskiego i Królestwa Kongresowego był niewątpliwie Ludwik Bieniecki (1786-1844). Był przybyszem z kresów. Gdy rówieśnicy zaciągali się do wojska polskiego on gospodarzył i zbierał kolejne folwarki, szybko dorobił się też milionowej fortuny. Wg dzisiejszego języka był człowiekiem sukcesu. Zmarł nagle podczas wizyty u przyjaciela w Kupientynie w wieku 58 lat. Nietuzinkowa postać.

Ludwik Bieniecki pochodził z rodziny szlacheckiej gospodarującej w XVIII w. w województwie brzesko-litewskim. Urodził się w dobrach Siedziłowicze. Ojciec Franciszek zdążył jeszcze w czasach Rzeczypospolitej zostać rotmistrzem wojsk polskich, po rozbiorach był dzierżawcą dóbr skarbowych Szydłówka i Korczówka za Łosicami. Matka Salomea pochodziła z ziemiańskiej rodziny Sienickich spod Huszlewa.

W 1809 r. tereny przedbużnego Podlasia stały się częścią Księstwa Warszawskiego. Młodzi synowie szlacheckich rodzin zaciągali się wtedy gromadnie w szeregi wojska polskiego, niektórzy z nich po kilku latach trafili nawet pod Moskwę, tymczasem młody Bieniecki obrał drogę życiową typowego rolnika i ziemianina. Należy tu zaznaczyć, że robił to z powodzeniem, gdyż już w 1813 r. został dzierżawcą dużych dóbr Jabłonna Lacka i Ruska oraz Łuzki. Musiał posiadać poważne fundusze, gdyż już w 1823 r. został właścicielem tych dóbr, stan swojej własności w wyniku akcji wykupów rozszerzył potem do 5 folwarków. Przed śmiercią jego fortunę szacowano na 1-2 mln zł, uważano go za jednego z najbogatszych ziemian województwa podlaskiego.

Bieniecki był doskonałym gospodarzem, w krótkim czasie doprowadził do rozkwitu swego dobra. Sprzyjała mu dobra koniunktura gospodarcza, która przyszła w latach bezpośrednio po powstaniu listopadowym. W jego folwarkach pasło się kilka tysięcy rasowych owiec. W folwarkach zaprowadził płodozmian, wybudowana została duża gorzelnia i browar. W 1836 r. przeprowadził całościową akcję scalania gruntów, przy okazji likwidacji zachownicy przenosił gospodarstwa chłopskie, aby odseparować grunty dworskie od chłopskich. Właśnie za jego czasów w Jabłonnie Lackiej powstała odrębna część wsi nazywana do dziś “Czworakami”.

Bieniecki w 1828 r. został posłem na Sejm. Jego konkurent do funkcji poselskiej Prot Lelewel “przyczarnił” go we wspomnieniach twierdząc, że Bieniecki był poplecznikiem moskiewskim. W ocenie autora osąd ten nie wydaje się sprawiedliwy i ma swe przyczyny w osobistych emocjach autora, który przegrał w wyborach poselskich. Bieniecki był jako poseł uczestnikiem sejmu także w okresie powstania 1830-1831 r. Jego podpis figuruje na sejmowym akcie detronizacyjnym Mikołaja I, a to wymagało jednak odwagi.

Oddzielny temat w szerokim wachlarzu inicjatyw Bienieckiego to wybudowanie nowego kościoła w Jabłonnie. Stan starego kościoła był przez lata fatalny, dopiero jednak Bieniecki przystąpił do realizacji budowy nowego kościoła. Inauguracja budowy rozpoczęła się od wmurowania kamienia węgielnego 7 X 1825 r., połączona z misją księży Kapucynów (podobnie przy konsekracji kościoła w 1841 r. Bieniecki sprowadził kolejną misją Kapucynów). Same prace budowlane uległy opóźnieniu przez wybuch powstania listopadowego. Budowa została ostatecznie zakończona ok. 1837 r. Nakłady Bienieckiego na budowę kościoła były warte tyle co wartość dużego folwarku.
Stosunki rodzinne Bienieckiego były powikłane. Pierwszą żoną Bienieckiego była od 1818 r. Amalia (Emilia) z Piłsudskich. Jej posag 50.000 zł wypłacony przez wujów Michała i Jana Niemirów właścicieli dóbr Krzesk Królowa Niwa (braci matki Anny z Niemirów Piłsudskiej) posłużył w 1823 r. do wykupienia Jabłonny. Małżeństwo było bezdzietne i po kilku latach uległo rozkładowi. Wbrew temu co się na ogół myśli zdarzały się wówczas rozwody (w szczególnosci w sferach ziemianskich), w sytuacji Bienieckich szkopuł był w tym, że biskup podlaski Jan Marceli Gutakowski był wyjątkowo konserwatywnych przekonań i w ogóle nie dopuszczał w swej diecezji postępowań o unieważnienie małżeństwa. Sondaż przeprowadzony w konsystorzu był negatywny, toteż małżonkowie uciekli się do wybiegu. Amalia nominalnie zmieniła na kilka miesięcy miejsce swego zamieszkiwania z Jabłonny do Nura, która to miejscowość była już w jurysdykcji biskupów płockich, poczym małżonkowie złożyli wniosek do konsystorza w Pułtusku. Postępowanie kościelne trwało długo, ale zakończyło się pozytywnym rezultatem w 1832 r. Po unieważnienie małżeństwa Amelia wyszła po raz drugi za mąż za Antoniego Ciołkowskiego ze Szkopów (grób Amelii Ciołkowskiej zachował się do dziś na cmentarzu w Wyrozębach), natomiast sam Bieniecki oświadczył się pannie z Warszawy Antoninie z Banczakiewiczów. Dopiero z zapowiedzi przedmałżeńskich (ślub miał się odbyć w Jabłonnie) biskup Gutkowski dowiedział się o wybiegu Bienieckiego i poirytowany zabronił dania ślubu. Bieniecki wziął wtedy ślub z wybranką w Warszawie w parafii św. Aleksandra. Ma się rozumieć, że potem mowy nawet nie było, aby pamiętliwy biskup przyjął zaproszenie na konsekrację kościoła w Jabłonnie.

Drugie małżeństwo było za to nad wyraz udane. Bienieckim urodziło się pięcioro dzieci. Chrzciny dwójki z nich były przy tym połączone z konsekracją kościoła w 1841 r. Stało się możliwe po usunięciu w 1840 r. przez cara Mikołaja I biskupa Gutkowskiego z zarządu diecezją i wywiezieniu go do klasztoru w Ozieranach w guberni mohylowskiej. Dopiero wtedy sufragan podlaski Franciszek Lewiński zgodził się na przyjazd do Jabłonny i dokonanie konsekracji, znamienne, że równolegle Bieniecki wystawił jako kolator prezentę na probostwo jabłońskie dla księdza Józefa Bekierskiego (prywatnie siostrzeńca biskupa Lewińskiego).

W trzecim dniu uroczystości konsekracyjnych biskup Lewiński osobiście ochrzcił dwójkę dzieci Bienieckich: 6-letnią Helenę i 1-rocznego Stanisława. Wśród chrzestnych była elita ziemiaństwa, m.in. Joanna z Wulfersów Kuczyńska z Korczewa (głośna z korespondencji z Norwidem) oraz Karolina z Kuszllów Wężykowa z Toporowa (matka znanego pisarza Władysława Wężyka). Były to postacie znane w historii polskiej literatury.

Bieniecki był niewątpliwie osobą rodzinną. Przy troskliwym synu dożywała matka Salomea. Po jej śmierci w 1838 r. syn wystawił grobowiec z piaskowca na cmentarzu przykościelnym. We dworze w Jabłonnie dożywała także matka Antoniny – Marianna z Borzymów. Gdy zmarła w 1841 r. jej także wystawiono grobowiec przy kościele. Oba grobowce zachowały się do dziś.

Potem nadeszła nagła śmierć samego Ludwika Bienieckiego w dniu 26 IV 1844. Pozostała żona i 4 nieletnich dzieci (ostatnie dziecko Ludwika urodziło się już po śmierci ojca). Bieniecki pochowany został przy zewnętrznej ścianie kościoła. Nagła śmierć głowy rodziny była początkiem katastrofy majątkowej Bienieckich. Okazało się, że wysokość długów przekraczała wartość dóbr. Przyszły długie kryzysowe lata, w rezultacie Bieniecka zmuszona była w końcu 1853 r. sprzedać całość dóbr Stanisławowi Wierzbickiemu.

Wdowa Antonina zmarła 14 XII 1856 r. w wieku 54 lat. Pochowana została obok męża. O losach dzieci Bienieckich wiemy niewiele. Syn Władysław nieszczęśliwie utonął w młodym wieku w Korczewie. Córka Helena wraz mężem Józefem Szepietowskim za udział w powstaniu styczniowym zostali wywiezieni w głąb Rosji. Po powrocie mieszkali w Warszawie, oboje spoczywają na Powązkach. Ich córka Ludwika (imię po dziadku) była potem żoną lekarza Karola Benni, zmarła w 1924 r.

Po Bienieckim w Jabłonnie pozostało kilka pamiątek. Przede wszystkim zachował się wmurowany w elewację kościoła klasycystyczny nagrobek, z płaskorzeźbionym portretem zmarłego z profilu, obok znajduje się marmurowa tablica poświęcona żonie Antoninie. W bocznej nawie kościoła jest marmurowe epitafium poświęcone zmarłej córeczece Aleksandrze. W kościele jest też do dziś duży obraz św. Ludwika (przez lata historycy sztuki błędnie widzieli w nim św. Kazimierza), niewątpliwie dar kolatora. Na stawie dworskim na wysepce pozostała mała kapliczka, ale data 15 VIII 1850 r. na tabliczce wskazuje, że jest to pamiątka po Antoninie. Po Bienieckim pozostała za to nazwa folwarku Ludwinów. Aż tyle, lub tylko tyle. Za to z dawnej milionowej fortuny rodzinie pozostało niewiele. Fortuna variabilis (los zmienny jest).


Nagrobek Ludwika Bienieckiego z piaskowca z jego portretem w medalionie otoczonym wężem połykającym własny ogon - symbolem wieczności (zdj. Bogusław Niemirka)


Podpis Ludwika Bienieckiego pod uchwałą sejmu o detronizacji Mikołaja I (25 I 1831 r.). Niżej także podpis Franciszka Obniskiego dziedzica Skrzeszewa (zdj. domena publiczna)

Bogusław Niemirka

« wróć | komentarze [0]

Dodaj komentarz

Komentarz zostanie dodany po akceptacji przez administratora serwisu






Odśwież kod



Komentarze do tego wpisu

Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu

Strona 1/1






Dane kontaktowe