Patrykozy – nowy blask, dawna świetność
Południowe Podlasie i wschodnie Mazowsze to miejsce szczególne pod względem dworów ziemiańskich oraz magnackich pałaców. Siedlce – Aleksandry Ogińskiej, Biała niegdyś Radziwiłłowska obecnie Podlaska, Radzyń Podlaski – Eustachego Potockiego, Starawieś - Radziwiłłów i Krasińskich, Sterdyń – Ossolińskich, czy Korczew – Kuczyńskich – to przykłady największych pałaców w regionie budowanych dla rodów stanowiących trzon elity I Rzeczypospolitej.
Jednak obok nich wyrastały siedziby rodowe szlachty i ziemian, które trwale wpisały się w krajobraz wsi pogranicza podlasko-mazowieckiego. Każdy z tych domów dzierży na swych barkach historię swoją i ludzi, którzy go budowali i zamieszkiwali. Czasem także okazuje się, że historyczna fabuła skrywająca się w tych dostojnych podwojach jest dalece ciekawsza niż niejedna powieść. Tak jest z Patrykozami – niewielką miejscowością położoną w gminie Bielany. W XIX wieku wieś należała do generała Teodora Szydłowskiego h. Lubicz, który wzniósł tu według projektu Franciszka Jaszczołda, pałac utrzymany w stylu romantycznego neogotyku. Jak na pałac nie posiada on nadmiernie rozbuchanej kubatury, wszak budowany był dla jednego właściwie człowieka (Szydłowski żył bowiem bezżennie) niemniej sam fantazyjny kształt budowli, wyróżnia go zdecydowanie wśród innych obiektów. Patrząc na samą zewnętrzną postać nie sposób uwolnić się od myśli o epoce, która to dzieło stworzyła, od nocnych klimatów romantyzmu, dla którego nawiązanie do gotyku stało się nowym oddechem w literaturze i sztuce.
Równie interesująca jest postać samego gen. Szydłowskiego, adiutanta księcia Józefa Poniatowskiego, uczestnika powstania listopadowego, który zasłynął jako filantrop, fundator kościołów, wspomożyciel potrzebujących. Często – jak to bywa i dziś – jego dobro obracało się przeciwko niemu, co jednak zawsze przyjmował z godnością. Patrykozy uprzemysłowił i wzorowo prowadził do swojej śmierci w 1863 r. (pochowano go w nieodległych Górkach, w kościele którego był kolatorem). Jego spadkobierca również jest wymieniany jako gospodarz dobry i pewnie jeszcze do czasów II Rzeczypospolitej włącznie można byłoby mówić tak o kolejnych właścicielach. Jednak gwałt, jakiego dokonała na majątku i samym pałacu PRL, ale i pierwsze lata demokracji, wydawał się poczynić nieodwracalne szkody.
Na początku XXI wieku, w mediach na chwilę zawrzało. Powody były dwa: po pierwsze właścicielem pałacu był znany warszawski restaurator Adam Gessler, który borykał się z problemami finansowymi oraz pałacowa wieża, która się zawaliła.
O Gesslerze pisano dużo, gdyż śródmiejski Zakład Gospodarowania Nieruchomościami od lat planował wyeksmitowanie go z kamienicy na rynku Starego Miasta, w której prowadził restaurację. Wiadomym więc było, iż ani inwestycja w Patrykozach, ani podobna w Kazimierzu Dolnym nie ziszczą się. Był rok 2004, „Gazeta Wyborcza” donosiła w tonie alarmującym, iż ginie „perła Podlasia”. Nieważne już, że miano perły Podlasia od dawien dawna przysługiwało pałacowi Kuczyńskich w Korczewie („GW” jednak ochrzciła nim i Tykocin), ważne, iż artykuł trafił w ręce pana Maurycego Zająca.
„- Zdecydowałem się iść na ratunek temu miejscu, - wspomina dziś właściciel - aczkolwiek nie ukrywam, że w owym czasie szukałem czegoś w podobnym stylu. Skontaktowałem się z wójtem i konserwatorem zabytków w Siedlcach. Pytałem jak można temu miejscu pomóc”. Sytuacja była trudna, gdyż była to własność prywatna, a do tego skrzywdzona podziałem wynikającym z – bądźmy delikatni – nonszalancji urzędników. Niemniej Restaurator w ciągu dwóch tygodni od pierwszego kontaktu z panem Maurycym zdecydował się odsprzedać majętność. Dzięki inicjatywie ówczesnego wójta gminy Bielany Zbigniewa Woźniaka, który obdarzył życzliwością nowoprzybyłego inwestora oraz konserwatora zabytków można było podpisać umowę i finalizować transakcję. Niemal od razu zaczęto przygotowywać dokumentację potrzebną do rozpoczęcia prac remontowych: z jednej strony raport mykologiczny, z drugiej zaś inwentaryzację tego, co się w pałacu ostało. Cała ta „papierkowa” robota była niezbędna dla architekta, który był odpowiedzialny za rekonstrukcję całego obiektu. Chciano odtworzyć w ten sposób oryginalne zdobnictwo i wewnętrzne wykończenia, a w przypadku kiedy byłoby to niemożliwe, dopasować je do ogólnego klimatu pałacu i epoki, z której wyrósł. Częściej dochodziła do głosu ta druga opcja, gdyż niestety, ani w dobrach nabytych przez pana Maurycego, ani w dokumentacji konserwatora zabytków nie zachowała się dokumentacja graficzna oryginalnego zdobnictwa i wyposażenia. Jedyne materiały źródłowe mogące służyć pomocą to szkice, projekty i inwentaryzacja sporządzone przez Państwowe Zakłady Konserwatorskie na potrzeby remontu przeprowadzonego w latach 80. Pozostawała jeszcze wiedza historyczna, poczucie epoki i estetyki oraz znakomita intuicja nowego właściciela i lubelskiego architekta Tomasza Stankiewicza.
Gdy tylko zakończono etap przygotowawczy prace konserwatorskie i remontowe ruszyły pełną parą. Trwały długo, zaczęto je w 2004 r., a fizyczne odebranie budynku z podpisem inspektora nadzoru budowlanego nastąpiło w roku 2010. Biorąc jednak pod uwagę skalę dewastacji budynku i ruinę, w jaką popadał przez kolejne lata, tempo prac można uznać za ekspresowe.
Jednak zewnętrzna powłoka, mimo, iż atrakcyjna, wręcz imponująca wyobraźnią pierwszego budowniczego, czyli Franciszka Jaszczołda, nie oddaje w pełni tego, co można zobaczyć w środku, w wyposażeniu wnętrz. Zgromadzona w nich została niemała kolekcja antyków - dawnych mebli i dzieł sztuki. Trudno byłoby tu wymienić wszystkie, więc wspomnijmy jedynie piękną XVIII-wieczną szafę, zdobiące ściany barokowe aniołki, stylowe żyrandole, zbiór brązowych rzeźb, secesyjny piec kaflowy i niemal bajkowe wyposażenie łazienek. Co ważne, znakomita większość urządzenia pochodzi z epoki i utrzymana jest w klimacie biedermeierowskim. Dla znawców jest to zatem nie lada gratka.
Ogrom pracy i drobiazgowość, pedantyczne dbanie o każdy detal dały całość spójną i porywającą. Warto jednak wspomnieć i o tym, co zapewne umyka, gdy ogląda się to monumentalne dzieło – chodzi o wykończenia. Wszak nie chcąc iść na przysłowiową łatwiznę, pan Maurycy zadbał o to by ramy okienne, rozmaite okucia, czy nawet klamki (których w pałacu jest ponad 200) były mosiężne i oryginalne. I takie są! Nabyte zostały w większości na berlińskich pchlich targach, a pochodziły z likwidowanych XIX wiecznych kamienic. Bywało i tak, że gdy pasowała klamka, to już szyldy musiały być odlewane oddzielnie, choć oczywiście na bazie oryginalnego wzoru.
Pozostaje jeszcze kwestia piwnic, które jak głosi legenda miały być bezpośrednio pod gmachem pałacu, a w nich znajdowało się tajemnicze laboratorium mistrza Twardowskiego. Tutaj miał też powstawać życiowy projekt maga – homunkulus. Niestety zamiast niego wyszła krzyżówka kozła i koguta wydobywająca z siebie przerażające dźwięki. Nowy gospodarz przepięknego pałacu w Patrykozach lochów, ani nawet piwnic pod pałacem nie odnalazł. Należałoby też przyjąć, iż raczej nigdy ich nie było, a to chociażby ze względu na podmokły teren. Złowrogiego stwora również nie zauważono. Wszyscy ci, którzy chcieliby jednak samodzielnie sprawdzić zgodność legendy z faktami mogą to uczynić osobiście po wcześniejszym telefonicznym umówieniu się z panem Maurycym. „- Pałac Patrykozy chętnie widzi i podejmuje gości” – mówi. Bo ważne jest też i to, że obecny gospodarz ma świadomość, iż rezyduje w miejscu, które tak naprawdę jest elementem naszej historii, namacalnym i pięknym, nierozerwalnie związanym z historią kraju i regionu, jest – mówiąc wprost – dobrem narodowym.
W czasie blisko dwugodzinnej rozmowy, jaką dane mi było toczyć w pałacowych podwojach z ich właścicielem, wciąż powracał wątek sensu wykonywanej przez niego pracy na rzecz rewitalizacji i odnawiania zabytku. Choć pełni on funkcję mieszkalną, to jednak u pana Maurycego nie da się za nadto dostrzec chęci uatrakcyjniania własnego domu, ale na poły misyjne przywrócenie życia pięknemu miejscu o tak barwnych dziejach.
Planowana jest tu szersza działalność gospodarcza, na ten cel powstają nowe budynki, ale już dziś posiadłość w Patrykozach bierze udział w projekcie Mazowiecka Micha Szlachecka wespół z dworem w „Mościbrodach” należącym do Krzysztofa Borkowskiego i Karczmą „Retro” w Skibniewie.
Zapraszamy do galerii.
Artur Ziontek
« wróć | komentarze [6]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Dawno nie czytałam takich bzdur,jak komentarz tej właścicielki biura podróży, która w dobie googli i GPS-ów nie potrafi znaleźć dojazdu do Patrykoz. Pałac jest na obrzeżu wsi i jest bardzo dobrze widoczny. Most i bramy od strony wsi są w remoncie, który zapewne szybko się nie skończy, bo to spore przedsięwzięcie. Dojazd, bardzo łatwy , jest z drugiej strony pałacu. Byliśmy tam kilka tygodni temu. Wszyscy oczarowani. Pałac jest przeuroczy, kolekcja antyków wewnątrz zaskakująco obfita i ciekawa. Aktualny właściciel to pasjonat historii i antyków, z ogromną wiedzą w tym temacie,którą chętnie się dzieli. 10 zł za wstęp do takiego muzeum i oprowadzanie po nim to śmiesznie mały koszt. Wizytę w pałacu wspominamy bardzo miło i jeśli będzie okazja na pewno wrócimy. |
2018-10-18 21:04:46 |
NIE WARTO FATYGOWAC SIĘ DO PATRYKOZ-PROBLEMY ZACZYNAJĄ SIĘ JUŻ W SIEDLCACH,POTEM JEST TYLKO GORZEJ-W SIEDLCACH B.SŁABO OZNAKOWANE SA DROGI-BRAK KIERUNKOWSKAZU NA SOKOŁÓW PODLASKI-POTEM BRAK JAKIEJKOLWIEK TABLICY-10 LUDZI TRZEBA ZACZEPIAĆ ABY TAM TRAFIĆ-WE WSI BIEDNEJ PATRYKOZY-NIE WIDAĆ PAŁĄCU-MOST ZERWANY,BRAK 2 DZWONKÓW ,BRAK ŁĄCZNOŚCI TELEFONICZNEJ Z PAŁĄCEM,PAN DOMU W PODARTEJ KOSZULI,PANI DOMU NIEUPRZEJMA WRĘCZ ODSTRĘCZAJĄCA-'NIKT TU NIE NOCOWAŁ'A PRZECIEŻ PISZE SIĘ O 3 APARTAMENTACH-LEDWO HERBATKĘ UŚWIADZCYSZ-SZKODA FATYGI-CI LUDZIE CHCA BRAĆ 10 ZŁ A PODRÓŻ Z WAWY TO 200ZŁ TAMI NIC NIE MA ANI NIE ZJESZ,ANI ZANOCUJESZ,ANI SPA-ZBEDNA FATYGA |
WŁAŚCICIELKA BIUR PODRÓŻY WARSZAWA 2016-05-14 15:56:43 |
jak skontaktować się z właścicielem? chciałabym tam sie wybrac;-) Jakieś namiary dostanę? |
karolina 2014-07-25 21:26:10 |
Dziękuję Właścicielom za przywrócenie do życia tak pięknego obiektu i pokazanie nam wnętrz wraz z wspaniałym wyposażeniem . Cudowne zachęcam innych do zobaczenia chociaż z zewnątrz. |
ZTE 2014-06-16 13:47:27 |
ten palac i wies Patrykozy ma o wiele ciekawsza historie,oparta na ustnych przekazach wiedza jest bardzo interesujaca . |
rodem z Patrykoz 2012-09-29 00:19:22 |
Widzę, że Redakcja ruszyła pełną parą! |
rodem z bielan 2012-09-18 12:06:41 |