29
2022
2022-07-26

Opowiem Ci o przeszłości - Sasza i Aleksander, czyli wspomnienie Wołynia 1943


Opowiem Ci o przeszłości...

To tytuł cyklu, który rozpoczęliśmy z nowym rokiem szkolnym. Będą się w nim pojawiały moje opowiadania (lub ich fragmenty) pochodzące ze zbioru "Mgliste sny minionych dni” oraz nowe teksty przygotowywane do druku. Wszystkie są oparte na prawdziwych relacjach ludzi - świadków bądź uczestników niezwykłych wydarzeń. Wielu z nich już nie ma wśród żyjących, więc zdążyłam w ostatniej chwili poznać i utrwalić ich historię. Mam nadzieję, że ten cykl zainspiruje Czytelników do uważnego wsłuchania się w to, co mają nam do powiedzenia dziadkowie czy pradziadkowie. Wysłuchają, a potem zechcą zapisać, przekazać innym. Chętnie poznam ciekawe opowieści, by potem je literacko wykorzystać w kolejnych opowiadaniach. Można się ze mną kontaktować elektronicznie: kwiek.wieslawa@gmail.com

***

Lipiec 1943 to w relacjach polsko - ukraińskich najbardziej tragiczny okres. Już wcześniej chciałam o tym napisać, ale agresja Rosji przesunęła moje plany w czasie. Wróciłam do tych wydarzeń, wykorzystując opowieści kolegi, którego babka stamtąd uciekła. Groźbę Ukraińca zaczerpnęłam z książki Józefa Hena.


Sasza i Aleksander, czyli wspomnienie Wołynia 1943

(…) - Pradziadek Aleksander mieszkał w Lipnikach. Ziemi nie miał za wiele, ale za to posiadał młyn. Był osobą zamożną i dobrze im się żyło. Wokół żyzne pola pszenicy, to i młyn chodził na okrągło. Stał nad rzeką. Wcześniej był napędzany energią spadającej wody, ale Aleksander zamontował w nim silnik spalinowy.
- Coś kiedyś czytałam o kołach młyńskich; nasiębierne i podsiębierne, ale nie umiałabym nikomu tego wytłumaczyć.
- A czy to istotne, czy takie, czy takie. Poziom wody w rzece podnosił się i opadał, a silnik spalinowy potrzebował wody tylko do chłodzenia. To bardzo upraszczało robotę. Ważne, że młyn zapewniał utrzymanie całej rodzinie, a dziadek był tam znaną i poważaną osobą. Z Ukraińcami układało się raz lepiej, raz gorzej, ale najgorzej zaczęło się dziać, gdy weszli Niemcy.
- W 1939?
- Kto cię uczył historii? We wrześniu ’39 to Niemcy weszli do Polski. Wtedy jeszcze trzymali sztamę ze Stalinem. Na Wołyń wkroczyli latem ‘41 i rozpętało się piekło.
- Dlaczego akurat wtedy?
- Bo Ukraińcy sprzymierzyli się z Hitlerem, wierząc, że pozwoli im utworzyć własne państwo i… postawić się Polakom. Już wcześniej przed wojną ścierały się tam różne organizacje polityczne i militarne, polskie i ukraińskie. Opowiedzenie się Ukraińców po stronie okupanta, sprawiło, że ten im się odwdzięczał obsadzaniem ich ludźmi lokalnych posterunków policji. A jak się już miało władzę i broń…
- …to można jej było używać. Ukraińcy zaczęli myśleć o własnym państwie. Bardzo się wtedy uaktywnili nacjonaliści spod sztandarów Stepana Bandery. Głosili, że idea wolnej Ukrainy jest tak wielka, iż można dla niej poświęcić miliony, a nie tysiące istnień.
- Czytałam coś o tym, że nie sam Bandera to wymyślił. Jeszcze sprawdzę w smartfonie. Mam. „Twórcza przemoc”- takie hasło wymyślił Dmytro Doncow. To był ideologiczny manifest bez wskazywania Polaków.
- Ale już Bandera wyraźnie wskazywał, kto jest największą przeszkodą na drodze do osiągnięcia celu. Wmówił tysiącom, a może i milionom, że dopóki nie wygonią stamtąd Polaków, nie da się osiągnąć niepodległości. Zaczęły się czystki. Twój pradziadek Aleksander zginął z rąk swoich sąsiadów Ukraińców. Może z rąk pradziadków tych, którym ty teraz tak pomagasz?
- Nie mów tak i nie stosuj odpowiedzialności zbiorowej, do tego ponadpokoleniowej. Gdyby wszyscy Polacy tam na kresach traktowali Ukraińców należycie, nie doszłoby do takiej tragedii. Nacjonalizmy mają swoje źródła w biedzie i poniżeniu… Polacy nieźle sobie na tych Ukraińcach używali. Polska nie była przez nich traktowana jak ojczyzna, tylko jak okupant. A prababcia, ta od Aleksandra, się uratowała, więc ktoś miejscowy jej pomógł.
- Eleonora, prababcia, żona Aleksandra została ostrzeżona przez sąsiadkę Ukrainkę, że chłopi się zmawiają i będą bić Lachów. Uwierzyła jej. Wzięła za rękę dwoje dzieci i nocą uciekła do najbliższego miasta, a potem dalej na zachód. W Leżajsku doczekała wyzwolenia. Po wojnie ruszyła z innymi na ziemie odzyskane i osiedliła się w Lądku - Zdroju.
- A dlaczego dziadek tam został? Mógł też uciekać.
- On był uparty i odważny. Nie przewidział, jakie rozmiary osiągną te zapowiadane zamieszki. Wcześniej też nie raz musiał stawiać czoła trudnościom. Myślał, że i tym razem sobie poradzi. Aleksander - obrońca ludzi - został, by bronić swego mienia. Nie wierzył, że zapowiedzi sąsiadki mogą się sprawdzić. To go zgubiło.
- Jak pride Nemec, to ja tebe zariżu…
- Mamo, co tam szepczesz. To po ukraińsku?
- Twoja prababcia zapamiętała, jak dziadkowi groził taki jeden, co go przyłapali na kradzieży mąki…
- Ludzie w złości mówią różne głupie rzeczy. Ile razy ja się odgrażałam Jankowi, że go zabiję, jak mnie jeszcze raz przezwie…
- Może te zapamiętane słowa, wysyczane z nienawiścią przez złodzieja złapanego na gorącym uczynku, uratowały babcię? Może jej znowu zadźwięczały w uszach, gdy sąsiadka zapukała nocą do ich okna z ostrzeżeniem? Gdyby Aleksander nie był taki butny…
- Wiadomo, jak zginął? Kto…?
- Jest kilka wersji. Jedna straszniejsza od drugiej. Może ten od mąki go dopadł? „Wołyń” oglądałaś?
- Nie było mnie wtedy w Polsce. Już zapomniałeś? Erasmus.
- Może to i lepiej, że nie widziałaś. Mnie wystarczyły te fragmenty ze zwiastunów, gdy film Smarzowskiego wchodził do kin. Trudno uwierzyć, ile w człowieku bestii. (…)

Wiesława Kwiek

« wróć | komentarze [0]

Dodaj komentarz

Komentarz zostanie dodany po akceptacji przez administratora serwisu






Odśwież kod



Komentarze do tego wpisu

Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu

Strona 1/1






Dane kontaktowe