29
2022
2022-01-28

Opowiem Ci o przeszłości - Kusaki, Herody i inne...


To tytuł cyklu, który rozpoczęliśmy z nowym rokiem szkolnym. Będą się w nim pojawiały moje opowiadania (lub ich fragmenty) pochodzące ze zbioru „ Mgliste sny minionych dni” oraz nowe teksty przygotowywane do druku. Wszystkie są oparte na prawdziwych relacjach ludzi - świadków bądź uczestników niezwykłych wydarzeń. Wielu z nich już nie ma wśród żyjących, więc zdążyłam w ostatniej chwili poznać i utrwalić ich historię. Mam nadzieję, że ten cykl zainspiruje Czytelników do uważnego wsłuchania się w to, co mają nam do powiedzenia dziadkowie czy pradziadkowie. Wysłuchają, a potem zechcą zapisać, przekazać innym. Chętnie poznam ciekawe opowieści, by potem je literacko wykorzystać w kolejnych opowiadaniach. Można się ze mną kontaktować elektronicznie: kwiek.wieslawa@gmail.com

***
Jak ten czas leci! Mija rok od dnia, gdy na sokołowskim cmentarzu przy Bartoszowej żegnaliśmy panią Jadwigę Pietrzak. Z panem Marianem dzieliła nie tylko życie, ale i pasję. Zdjęcie zostało zrobione w 2019 rok, gdy zbierałam materiały do zbioru opowiadań. Wtedy jeszcze oboje przywoływali własne dzieciństwo oraz przyśpiewki towarzyszące różnym ludowym zwyczajom i obrzędom.


Kusaki, Herody i inne...

(…)

Przysiadłam się do grupy prowadzącej ożywioną dyskusję.

- Więc Herody to nie to samo, co chodzenie z kozą czy z szopką? - pytała jakaś kobieta.

- Wszystko, co pani wymieniła, to formy kolędowania, ale każdy z tych zwyczajów inaczej przebiega - objaśniał mężczyzna.

Był wysoki i szczupły. Robił wrażenie dobrze zorientowanego w temacie. Wspierała go siedząca obok żona. Potem się dowiedziałam, że to państwo Pietrzakowie z Sokołowa. Zbierają różne pamiątki przeszłości i chcą na swojej posesji otworzyć prywatny skansen.

- W Herodach zawsze występują te same postacie i grają je tylko mężczyźni. Te osoby to: Herod (Król), Feldmarszałek (Festmatszal), dwóch Marszałków, Żyd, Diabeł, Śmierć, Aniołi Sura (Cyganka).

- I zawsze była płachta rozpięta na dwóch kijach. Ona służyła za dekorację. Na jej tle odgrywano poszczególne sceny i za nią się kryli aktorzy, czekając na swoją kolej - wyjaśniła pani Jadwiga.

Miała czarne, kręcone włosy, a mówiła z pasją, zerkając na męża.

- Jak chodzili po domach, to ludzie dawali im pieniądze, coś słodkiego, a często i kieliszeczek czy dwa samogonu - zaczęła opowieść. - Nie każdy kolędnik miał tak mocną głowę, żeby te poczęstunki wytrzymać. U nas we wsi było kiedyś takie zdarzenie, że już po występie u sąsiadów na podwórku Diabeł pomylił kierunki i wpadł do studni. Na szczęście, nie była głęboka, to się nie utopił. Siedział w niej i jęczał, cały poobijany.

Gospodyni usłyszała dziwne dźwięki i zajrzała do środka. Jak go zobaczyła, tak się przelękła, że drzwi w sieni zamknęła i do rana z chałupy nie wylazła. Sama była w domu, bo mąż do swojej matki w odwiedziny pojechał. Diabła dopiero rano koledzy z tej studni wyciągnęli - zaśmiała się.

- Czasami matki swoim ciężarnym córkom zabraniały patrzeć na Żyda lub Śmierć, żeby się potem brzydkie dzieci nie rodziły - wyjaśnił pan Marian.

- U nas to po wsiach w gminie różni chodzili: z gwiazdą, z janczarami, z Cyganką i trzech królów. Ja z koleżanką i z szopką – wtrąciła Jadwiga. - Miałyśmy taką skrzyneczkę, a w niej figurki Najświętszej Rodziny. Mnie to nawet mamusia za Maryję przebrała. Śpiewałyśmy kolędy, składały życzenia noworoczne i …

- A jeszcze było chodzenie z kozą – przerwał żonie opowieść pan Marian.

- U nas też z kozą chodziło dwóch z Żebraka, z sąsiedniej wsi. Ślicznie byli poprzebierani. Poskakali, pobeczeli i poszli - wtrąciłam się do rozmowy.

- W Gałkach, skąd pochodzę, teksty komedyjek i wierszyki układała Kazimiera Teodorczuk. Parę piosenek jeszcze pamiętam.
Pani Jadwiga przymknęła oczy i zanuciła coś pod nosem.

- To zaśpiewaj, Jagoda. Masz taki ładny głos - Marian zachęcił żonę.

Dołączyliśmy swoje prośby i wkrótce popłynęły słowa:

Leci sobie z Łysej Góry
stara czarownica,
co zarabia ludziom masła przy świetle księżyca.
Druha ma wiernego,
diabła rogatego.
On ją po łbie widełkami,
ona miotłą jego.

Nagrodziliśmy występ brawami, a pani Jadwiga wygrzebywała z pamięci jeszcze inne teksty zapamiętane z dzieciństwa:

Jestem sobie nie chwaląca stara baba czarująca.
Miałam ci ja starą krowę, wygnałam ją pod dąbrowę.
Mój pastuszku, paśże mi ją, dam ci sera na Wiliją.


Tu włączył się pan Marian. Widać znał rymowanki z opowiadań żony i je sobie utrwalił.

Żebyś dała i kiełbasę,
i tak ci ją wilkiem spasę.
Żebyś dała i pieroga,
pokażę ci z krowy roga.


Zauważyliśmy, że śpiewy i recytacje przyciągnęły uwagę innych słuchaczy, więc i oklaskujących występ było więcej. Kontynuacji się nie doczekaliśmy, bo organizatorzy poprosili zebranych o zajęcie miejsc przy stołach. Pożegnałam sympatyczne towarzystwo i wróciłam do swoich. (…)

Wiesława Kwiek

« wróć | komentarze [0]

Dodaj komentarz

Komentarz zostanie dodany po akceptacji przez administratora serwisu






Odśwież kod



Komentarze do tego wpisu

Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu

Strona 1/1






Dane kontaktowe