29
2022
2022-04-12

Opowiem Ci o przeszłości...


Opowiem Co o przeszłości...

To tytuł cyklu, który rozpoczęliśmy z nowym rokiem szkolnym. Będą się w nim pojawiały moje opowiadania (lub ich fragmenty) pochodzące ze zbioru "Mgliste sny minionych dni” oraz nowe teksty przygotowywane do druku. Wszystkie są oparte na prawdziwych relacjach ludzi - świadków bądź uczestników niezwykłych wydarzeń. Wielu z nich już nie ma wśród żyjących, więc zdążyłam w ostatniej chwili poznać i utrwalić ich historię. Mam nadzieję, że ten cykl zainspiruje Czytelników do uważnego wsłuchania się w to, co mają nam do powiedzenia dziadkowie czy pradziadkowie. Wysłuchają, a potem zechcą zapisać, przekazać innym. Chętnie poznam ciekawe opowieści, by potem je literacko wykorzystać w kolejnych opowiadaniach. Można się ze mną kontaktować elektronicznie: kwiek.wieslawa@gmail.com


***
Z okresem Wielkiego Postu i Wielkanocy wiązało się wiele zwyczajów. Sypanie do mieszkań popiołu w śródpoście (środopoście) zmodyfikowano na malowanie szyb. Najpierw był to popiół z wodą, a potem olejna farba. Z czasem zatracono ducha starego obyczaju, bo malowano szyby nie tylko pannom na wydaniu, ale także samotnym czy starszym ludziom. Trudno potem było tę farbę zmyć ze szkła, a jeszcze gorzej z ram okiennych i elewacji domów. Wreszcie zupełnie od tego odstąpiono. Najdłużej trzymali się racyjarze. Słyszano ich jeszcze po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej.

Racyjarze
(…)
Ledwie zapominało się o zimie, sylwestrze i śródpościu, a już się trzeba było szykować do odprawienia racyjek. Najważniejsze to opanować, przynajmniej z grubsza, repertuar. To była w zasadzie tylko jedna pieśń, ale miała sporo zwrotek. Prześpiewaliśmy ją kilka razy u któregoś z naszej grupy. Za każdym razem ktoś z nas się mylił i w innej zwrotce. Wreszcie uznaliśmy, że jakoś to pójdzie, i już tylko czekaliśmy na pierwszy dzień Wielkanocy.

W tym roku wypadała dość późno, czyli w połowie kwietnia. To lepiej, bo można było chodzić lżej odzianym. Niektórzy włożyli tylko garnitury, inni cienkie kurtki. Ważne, żeby to było coś z kieszeniami. Po co nam kieszenie do śpiewania? Te elementy garderoby były najważniejsze, bo można było w nich schować wszystko, co dostaniemy od życzliwych gospodarzy. Umyśliliśmy sobie, że ruszymy z drugiego końca wsi tuż po zapadnięciu zmroku. Musieliśmy uprzedzić strażaków, którzy też się organizowali, a zebrane fundusze, przynajmniej ich część, zamierzali przeznaczyć na zakup nowych węży dla OSP w naszej wsi. Ta szlachetna idea, z którą ruszyli, miała im otworzyć serca, portfele i… kurniki. Dlaczego te ostatnie? Bo oprócz pieniędzy zbierali także jajka, które łatwo było potem sprzedać u Helenki Ludwików, która przez lata prowadziła Wiejski Punkt Skupu Jaj, albo w miejscowym sklepie u Danki. My też byliśmy otwarci i cieszył nas każdy datek lub poczęstunek, bo niejednokrotnie dziewczyny czy gospodynie częstowały nas ciastem. Strażacy nosili ze sobą wiklinowe koszyki na jajka, my, by nie rzucać się w oczy, stawialiśmy na kieszenie.

Zebraliśmy się przy kuźni Henusza, stojącej po prawej stronie drogi prowadzącej do Kłódzia. Tym razem było nas dziewięciu. Wszyscy uśmiechnięci i nastawieni na dobrą zabawę. Zamierzaliśmy przed strażakami obejść wszystkie domy, w których były młode dziewczyny na wydaniu. Jak nie chciały zostać na wysadki, powinny być hojne. Na to liczyliśmy. W repertuarze mieliśmy też zwrotkę, której żadna gospodyni ani dziewczyna nie chciała usłyszeć, bo to był wielki wstyd przed sąsiadami. Słowa następujące:
A w tej chałupce
same gołodupce,
same nic nie mają
i nam nic nie dają.

Podeszliśmy po cichutku pod okno wybranej chałupy i gruchnęliśmy z pełnych piersi:
Czy wy śpicie,
czy nie śpicie?
Czy nam śpiewać
pozwolicie? 2x
A jak śpicie,
to wstawajcie,
Boskiej chwały
posłuchajcie. 2X

Ruch się wszczął w domu i rwetes. Ktoś wyjrzał przez okno, przyłożył rękę do szyby, by rozpoznać nas śpiewających.
- Śpiewać? - wrzasnąłem na całe gardło, wchodząc do sieni.
- Śpiewać - odpowiedziano nam z wnętrza chałupy.
W Wielki Czwartek,
w Wielki Piątek,
sam Pan Jezus
cierpiał smutek.2x
Cierpiał smutek,
cierpiał rany
za nas wiernych
chrześcijany.2x
Trzech Żydowców
jak katowców
Pana Jezusa
umęczyli.2x
Umęczyli, udręczyli,
ręce nogi na krzyż bili…

Któryś z chłopaków z przejęcia pomylił słowa i na ostatni wers nałożył się inny „najświętszą krewkę wytoczyli”. Zrobiło się nerwowo, więc znowu krzyknąłem pytanie, mając nadzieję, że już możemy nasze popisy zakończyć i zebrać podziękowania. Ale z domu znowu odkrzyknięto „śpiewać”, więc kontynuowaliśmy:
Anieli się dowiedzieli
po tę krewkę przybieżeli.2x
Pościerali, pozbierali
i do raju odesłali.2x
A tam w raju ukrywali,
złotym ręcznikiem
wycierali. 2x

I właśnie, kiedy zabieraliśmy się do ostatniej zwrotki, drzwi się uchyliły i wyszła Alina. Niosła na talerzu jajka, które poupychaliśmy w pustych jeszcze kieszeniach. Podziękowaliśmy, życząc dobrego świętowania, i ruszyliśmy pod kolejne okna. (…)


Wiesława Kwiek

« wróć | komentarze [0]

Dodaj komentarz

Komentarz zostanie dodany po akceptacji przez administratora serwisu






Odśwież kod



Komentarze do tego wpisu

Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu

Strona 1/1






Dane kontaktowe