Odpowiedź na okrucieństwa wojny
Aaron Elster i Edward Weinstein to dwaj ocaleni z Holocaustu. W czerwcu 2010 roku w Sokołowskim Ośrodku Kultury wręczyli krewnym swoich wybawców medale Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Aaron do Sokołowa przyjechał 30 czerwca 2010 r. tuż przed południem. Umówiliśmy się wcześniej, że pójdziemy na spacer ulicami miasta, aby zobaczyć jak wiele się zmieniło przez ostatnie lata. Zaczęliśmy od cmentarza przy ul. Chopina, gdzie Aaron złożył kwiaty na grobie Franciszki i Hipolita Górskich, którzy podczas wojny ukrywali go na swoim strychu przez dwa lata. – Ponieważ jedna osoba podjęła ryzyko, ja mogłem żyć, założyć rodzinę, mieć dzieci i wnuki – powiedział. – Mogę też być dziś tutaj. Tak wiele im zawdzięczam.
Dwa lata na strychu
Kolejnym miejsce, które odwiedziliśmy był dom przy ul. Kościuszki 13. To tu mieszkali Górscy. – Cicho, to swoi idą – mówił obecny właściciel budynku do szczekającego na nas psa. Pokazał nam pokoje, w których stacjonowali Niemcy podczas wojny. Pozwolili oni zostać Górskim w domu, ponieważ Franciszka zobowiązała się, że będzie robić dla nich pranie. Dzięki temu mogła ukrywać małego Aarona na strychu przez dwa lata. Jego siostra Irena mieszkała razem z Górskimi.
Elster bardzo chciał ponownie wejść na ten strych. – Kiedy byłem dzieckiem wydawał mi się znacznie większy – stwierdził. – Latem było tu strasznie duszno i gorąco, zimą – wręcz przeciwnie. Przez szparę w dachu mogłem spoglądać na podwórko. Zobaczyłem tam dziewczynkę, która bawiła się i jadła truskawki.
Wizyta na strychu przywołała wspomnienia. Aaron, będący wtedy małym chłopcem, spędził tu wiele czasu. Przez te dwa lata nie mógł się umyć, obciąć włosów, korzystać z wszelkich udogodnień. Musiał też być wyjątkowo ostrożny, aby nikt nie dowiedział się, że tam jest. – Nie wiesz, jak silny jesteś, dopóki nie pozostanie ci nic innego oprócz bycia silnym – gdy wypowiedział te słowa stojąc na strychu, nikt się nie odezwał. Nikt z nas nie był w stanie wyobrazić sobie tego, co przeżył.
Poszliśmy dalej wzdłuż starego cmentarza żydowskiego, ulicą Magistracką, do miejsca gdzie była synagoga. Naprzeciwko stoi bardzo już zniszczony budynek dawnej Gminy Żydowskiej oraz beit ha-midrash. – Czwartkowy rynek to było dla dzieci niemal święto – powiedział Aaron spoglądając na okolice placu ks. Brzóski. Dziś to miejsce jest w dalszym ciągu handlowym centrum miasta, ale prezentuje się jakże inaczej.
Obejrzeliśmy też wspólnie budynek, w którym mieścił się dom modlitwy oraz ten, który zamieszkiwał rabin. Na ul. Pięknej Aaron pokazał nam miejsce, gdzie stał wcześniej jego dom. Wspólna podróż przez Sokołów, którą odbyliśmy m.in. razem z Noreen Brand (Director of Education for the Illinois Holocaust Museum & Education Center in Skokie, Illinois) była niezwykłym przeżyciem.
Ryzykowali życiem
Tego dnia w Sokołowskim Ośrodku Kultury odbyła się też ceremonia przyznania medali i dyplomów honorowych krewnym Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. – To dla mnie zaszczyt i honor patronować takiemu wydarzeniu – mówił na wstępie burmistrz Sokołowa, Bogusław Karakula. – W Sokołowie było wielu Polaków, którzy pomagali Żydom. Wśród nich m.in. Kazimierz Miłobędzki. Takie najszlachetniejsze postawy powinny być honorowane. To wielcy sokołowianie, z których dziś jesteśmy dumni.
- Bycie dyplomatą izraelskim w Polsce to niezwykłe doświadczenie – powiedział Yahel Vilan, wiceambasador Izraela. – Jedne z najbardziej emocjonujących są ceremonie przyznawania odznaczeń Sprawiedliwym. Historia jest bardzo ważną częścią naszych wzajemnych relacji polsko-żydowskich. Podczas takich uroczystości możemy skupić się na losach indywidualnych osób. To są bohaterowie, którzy ryzykowali życie swoje i swoich najbliższych. Musieli przezwyciężyć strach. Wielu z nich obawiało się nawet po wojnie wspominać o tym swoim sąsiadom. Tamte czasy na szczęście są już za nami. Wykonaliśmy ważny krok w relacjach między naszymi narodami, co ułatwi nam porozumiewanie się w przyszłości. Gdy czytam świadectwa ocalonych, zastanawiam się, czy ja zrobiłbym to samo. Nie umiem znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Dziś jest inaczej, nie jesteśmy w takiej sytuacji i nie musimy stawiać sobie takich wyzwań. To lekcja dla nas i powinniśmy wykorzystać te historie w naszym życiu.
Odznaczenie w imieniu Franciszki i Hipolita Górskich odebrał Grzegorz Witkowski. – Jestem dumny, że moja rodzina mogła pomóc – stwierdził. – Medal przekażę do jednej ze szkół. Wierzę, że dzięki temu ci ludzie będą żyli w pamięci młodzieży przez wiele lat.
Uciekł z Treblinki
Kolejnym ocalonym, który tego dnia pojawił się w Sokołowskim Ośrodku Kultury był Edward Weinstein. – We wrześniu 1942 r. uciekłem z Treblinki – wspominał. – Zostałem postrzelony i uciekłem do Łosic. Dwa tygodnie później mój ojciec uciekł z obozu w Siedlcach. W grudniu udaliśmy się do Gabryela Szczebuńskiego, zarządcy stawów hodowlanych w miejscowości Woźniki. Mężczyzna był przerażony, ponieważ tuż przed nami byli u niego policjanci. W tym domu ukrywał się już jeden zbieg – fryzjer z Treblinki. Pozwolił nam jednak zbudować kryjówkę za jednym ze stawów. Było to niedaleko urządzenia, które kontrolowało poziom wody. Przez kilka miesięcy przywoził nam tam jedzenie. W 1944 r. dwóch pracowników stawów odkryło naszą kryjówkę. To było dla nas ostrzeżenie. Znów musieliśmy uciekać. Schroniliśmy się w lesie. Tam jednak ci ludzie również nas znaleźli i zażądali pieniędzy za to, że nie wydadzą nas Niemcom. Ponownie musieliśmy zmienić miejsce pobytu. Moje późniejsze życie, to że mam liczną rodzinę – to jest moja odpowiedź na Holocaust.
W imieniu Heleny i Gabryela Szczebuńskich medal odebrała ich krewna – Bronisława Bazyluk. Uroczystość prowadziła Ewa Rudnik z Ambasady Izraela. Wszyscy mogli też posłuchać muzyki w wykonaniu Uriego Meisehmana i Asafa Shahara.
Po części oficjalnej Aaron Elster, Noreen Brand i Ewa Rudnik obejrzeli znajdującą się w Kafejce wystawę zdjęć starego i nowego Sokołowa. Rozpoznawali niektóre miejsca, w jakich tego dnia byli. Aaron, choć wcześniej zarzekał się, że już tu nie wróci, obiecał przyjechać na jesieni, aby spotkać się z uczniami jednej z sokołowskich szkół.
KATARZYNA MARKUSZ
FOT. BG
« wróć | komentarze [0]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu