29
2022
2011-07-28

Obrazki po burzy


Połamane drzewa, zatarasowana droga i zerwana instalacja elektryczna sparaliżowały funkcjonowanie miasta od strony skrzyżowania ulic: Wokulskiego i Skłodowskiej. Na kilka godzin właściciele okolicznych posesji pozbawieni zostali prądu, a wjazd na ulicę Wokulskiego był nieprzejezdny ze względu na przewrócone drzewa. Podobna sytuacja dotknęła mieszkańców ulicy Węgrowskiej. Uszkodzone ogrodzenia prywatnych działek, gałęzie zalegające na ulicy oraz pochylony słup instalacji elektrycznej przy stacji paliw to tylko niektóre ze skutków kilkudziesięciominutowej nawałnicy. Już po raz kolejny konieczne było odpompowywanie wody z garaży przy ulicy Bartoszowej, zalanych piwnic, posesji i obiektów na obszarze całego miasta i powiatu. Straż pożarna musiała interweniować wielokrotnie.

 

- W 101 akcjach usuwania skutków nawałnic związanych z wypompowaniem wody z pomieszczeń i likwidowaniem szkód spowodowanych wichurami w dniach 20 - 21 lipca brało udział 6 zastępów PSP i 94 - OSP. W gminie Bielany interweniowaliśmy 4 razy, w Ceranowie - 2, Repkach i Sabniach po 7, Kosowie - 12, Sokołowie - 10, najwięcej w mieście Sokołów - 23 i w Sterdyni - 36 razy. Należy nadmienić, że nie odnotowaliśmy wypadków z udziałem ludzi bądź strażaków - informuje Sławomir Iwański.  

Chwile grozy

- Koniec świata - komentuje całą sytuację mieszkaniec Walerowa. - Już od rana coś wisiało w powietrzu. Było parno, nie dało się oddychać.

Wioska położona jest wzdłuż drogi, którą z obydwu stron okalają gęsto rosnące drzewa. Niestety burza spowodowała przewrócenie się dużego drzewa na ulicę, które tarasowało przejazd. Zalegające na osi jezdni gałęzie uniemożliwiły ruch jednostronny. Miejscowi gospodarze sami usuwali gałęzie, ułatwiając przejazd poruszającym się po ulicy pojazdom.

Z informacji uzyskanych od rzecznika prasowego wynika, że w gminie Sokołów uszkodzonych zostało 6 budynków gospodarczych i 3 mieszkalne. W miejscowości Kostki - Pieńki w jednym z gospodarstw silny wiatr zerwał dach, zburzył szczyty budynku mieszkalnego oraz komin, który zawalił się na pomieszczenie mieszkalne. Dach budynku wylądował 40 metrów od domu na pobliskim polu. W tym czasie w chałupie przebywała tylko schorowana starsza kobieta. Na szczęście nie odniosła żadnych obrażeń.

- Tu stało moje łóżko - opowiada syn chorej staruszki i wskazuje na zalane wnętrze niezadaszonego pokoju - Całe szczęście, że matce nic się nie stało, teraz mieszka u siostry, a ja nadal tu nocuję. Na jedną noc poszedłem do sąsiadów, lecz nie mogłem zasnąć, więc wróciłem tutaj. Bez dachu, komina, z sączącą się ze ścian wodą i zrujnowanymi pokojami, nadal jest to mój dom - dodaje pan Lipka.





 

AR(J)

 

« wróć | komentarze [0]

Dodaj komentarz

Komentarz zostanie dodany po akceptacji przez administratora serwisu






Odśwież kod



Komentarze do tego wpisu

Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu

Strona 1/1






Dane kontaktowe