O Oświęcimiu w Kosowie
4 października w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury w Kosowie Lackim odbyło się spotkanie autorskie pt. "Cena wolności", realizowane przez Stowarzyszenie Asuchwitz Memento przy wsparciu Instytutu Książki. Spotkanie połączone było z projekcją filmu "Niezłomni pod drutami Auschwitz", opowiadającego o zapomnianych Bohaterach Armii Krajowej i ofiarności mieszkańców Oświęcimia.
"Szukamy wyjątkowych bohaterów spośród byłych więźniów Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego, ale także spośród mieszkańców ziemi oświęcimskiej, którym przyszło przeżyć okupację w pobliżu tego największego z obozów. Były to warunki okupacyjne, nieporównywalne z niczym innym: olbrzymi terror, masa krzywd. Opowiadali nam o tym nasi dziadkowie, którzy po kilka razy byli wysiedlani z własnych domów. Mieli oni 5-10 minut na to, żeby spakować dobytek całego życia. Nie posiadali nic swojego, zawsze żyli kątem u kogoś, zawsze byli tymi gorszymi. Staramy się, aby ich krzywdy nie były zapomniane." - mówił Pan Bogdan Wasztyl.
Reżyser filmu opowiedział również o tym, jak wyglądało życie w wioskach, położonych w okolicy Oświęcimia. Źródła podają, że komendant Obozu Rudolf Hess stwierdził, że okoliczna ludność jest "fanatycznie polska" i jeśli dojdzie do ucieczki więźnia z obozu, to po dotarciu do pierwszej polskiej zagrody, otrzyma tam pomoc. W związku z tym kilka dni później wysiedlono ponad 9 tys. okolicznych mieszkańców i wysłano ich na roboty przymusowe w głąb III Rzeszy. Opuszczone domy rozebrano, a materiał, który z nich pozostał wykorzystano do budowy obozu Auschwitz-Birkenau. W widłach rzek Wisły i Soły praktycznie nie było ludności. Reżyser filmu o mieszkańcach Oświęcimia wyznaje:
"Dzisiaj przyjeżdżają wycieczki do Birkenau i widzą 200 m od Bramy Śmierci normalną wieś, okazałe domy, normalne życie. Dziwią się, że osoby tam mieszkające były tak blisko tego piekła, patrzyły na to i nic nie zrobiły. Przecież kiedyś to tak nie wyglądało. Tam była "martwa strefa". Żeby wejść w strefę, którą nazywano "strefą interesów obozu", czyli 40 km kwadratowych wokół obozu Auschwitz, trzeba było mieć specjalne przepustki. W przeciwnym wypadku, wejście na ten teren było karane śmiercią. Znamy z imienia i nazwiska ponad 1200 osób, mieszkańców Oświęcimia i okolic, z tej garstki, która została w pobliżu obozu, którzy pomagali więźniom. Dostarczali im żywność, ciepłe ubrania, lekarstwa, przesyłali grypsy, pozwalając im utrzymać kontakt ze światem zewnętrznym. Pomagali także więźniom w ucieczkach. Za każdy taki gest groziło aresztowanie całej rodziny, skierowanie do obozu koncentracyjnego albo śmierć. Podanie kromki chleba, w wielu przypadkach kończyło się utratą życia."
Poza drutami obozu toczyło się życie ciężkie, pełne ciągłych zastraszeń i represji. Mimo to miejscowa ludność pomagała więźniom jak mogła. Oświęcimską codzienność, ofiarność mieszkańców oraz zaangażowanie oddziałów Armii Krajowej, w tym oddziału "Sosienki", organizującego wiele ucieczek z obozu, doskonale pokazuje film w reżyserii Mirosława Krzyszkowskiego i Bogdana Wasztyla "Niezłomni. Pod drutami Auschwitz", który został wyświetlony podczas środowego spotkania.
Po seansie osoby chętne mogły wziąć udział w dyskusji z przedstawicielami Stowarzyszenia Auschwitz Memento, dopytać reżysera o interesujące kwestie i pogłębić przez to swoją wiedzę. Można było również nabyć książki o tematyce okupacyjnej m.in. książkę o Rotmistrzu Pileckim oraz książkę autorstwa Marcina Dziubka "Niezłomni z oddziału "Sosienki".
Katarzyna Dybowska
« wróć | komentarze [0]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu