Nieznani powstańcy Ziemi Sokołowskiej
Dyrektor placówki Marcin Celiński wyraził radość z obecności młodych ludzi na tym spotkaniu z historią. „Tutaj na Podlasiu mamy niezwykłe jej karty, zapisane krwią ludzi młodszych i starszych. O tym czasie trzeba pamiętać. Dobrze jest znać własną historię, choćby po to, aby nie musiała się już powtarzać” – mówił między innymi.
Następnie historyk Jacek Odziemczyk, wychodząc z założenia, że im historia jest nam bliższa, namacalna, bardziej „stąd”, tym jest łatwiejsza i bardziej zaciekawia, przybliżył walki toczące się w naszym regionie i powstańcze biografie.
Znany jest ks. Stanisław Brzóska, ostatni dowódca powstania na Podlasiu. Warto pamiętać i o innych uczestnikach tego tragicznego zrywu niepodległościowego. A było ich tutaj bardzo wielu.
Na początku barwnej narracji historyka pojawiła się postać Feliksa Bartczuka, ostatniego weterana powstania styczniowego. Urodził się on w Zawadach (gm. Ceranów) 22 września 1846 r., zmarł 9 marca 1946 w Kosowie Lackim i tam jest pochowany. Gdy wybuchło powstanie, miał 16 lat. Przyłączył się do oddziału mjr. Ludwika Lutyńskiego i wraz z nim przeszedł długi szlak bojowy. Walczył pod Nagoszewem, Chruśliną, Żyrzynem, Panasówką, Batorzem, Chotyczami, Wolą Korybutową, Kockiem. Aresztowany w styczniu 1864 r., siedem miesięcy przebywał w siedleckim więzieniu. Zwolniony dzięki staraniom rodziny i zapewne ceranowskiego dziedzica Ludwika Górskiego. 23 maja 1865 r. był na sokołowskim rynku, gdy wieszano ks. Stanisława Brzóskę. Stał wtedy pośród tłumu, wraz z nim płacząc. Nadszedł rok 1918 i Polska po 123 latach niewoli odzyskała niepodległość. II Rzeczpospolita nie zapomniała o tych, którzy przelewali za nią krew - w 1919 r. uchwalono ustawy o nadaniu stałych pensji oraz przyznaniu stopni i praw oficerskich weteranom powstań 1831, 1848 i 1863 r. Wszyscy otrzymali stopień podporucznika Wojska Polskiego i prawo do noszenia granatowego paradnego munduru, a sam marszałek Piłsudski pierwszy im salutował. Feliks Bartczuk jako gość honorowy pojawiał się na uroczystościach patriotycznych i świętach państwowych. Odznaczony został m. in. Krzyżem Niepodległości z Mieczami, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Siedemdziesięciolecia Powstania Styczniowego. W 1933 r., jako jeden z 250 weteranów, uczestniczył w wielkich uroczystościach rocznicowych. Spotkał się wtedy z marszałkiem Józefem Piłsudskim. W czasie II wojny światowej został mianowany honorowym członkiem Armii Krajowej ps. ,,Piast”. Mieszkał Kosowie Lackim, w miarę możliwości wspomagał struktury konspiracyjne.
Młodzież usłyszała też historię Ksawerego Bielińskiego, sołtysa wsi Krasnodęby-Sypytki, u którego ukrywał się i został aresztowany ks. Stanisław Brzóska. Bieliński 22 marca 1866 został wywieziony na Sybir, skąd już nie powrócił. Nie zobaczył już swojego syna Stanisława Piotra, urodzonego 5 grudnia 1865 r. Z Rosji nie powrócił też ks. Felicjan Augustowicz (1830-1869), wspierający ks. S. Brzóskę wikariusz ze Skrzeszewa. Aresztowany z dwoma powstańcami w 20 grudnia 1864 r., przebywał na katordze za Bajkałem, a później na osiedleniu w buriackiej wsi Tunka niedaleko granicy chińskiej, gdzie zmarł 20 października 1869 r. W Tunce na przymusowym osiedleniu w latach 1866 - 1875 przebywało w sumie 156 duchownych. Sprawowanie przez nich mszy św. było zabronione.
Nie mogło zabraknąć opowieści o dramatycznych losach Władysława Rawicza z majątku Grochów, naczelnika cywilnego województwa podlaskiego. Przeciwnik powstania, jednak po jego wybuchu sformował m.in. 40-osobowy oddział strzelców konnych. Utrzymywał sprawnie działającą pocztę i administrację. Aresztowany przez Rosjan 27 września 1863, już 21 listopada r. został powieszony. Miał zaledwie 31 lat. Rodzina starała się o uwolnienie Rawicza, ale władze rosyjskie przyspieszyły proces, a następnie egzekucję w Siedlcach. Po jego śmierci przyszło ułaskawienie carskie. Ten pełen poświęcenia i determinacji bohater pozostawił młodą żonę i osierocił maleńkiego synka.
Zebrani poznali tragiczną historię rodziny Berlińskich z Kosowa Lackiego. Jeden z Berlińskich zginął w bitwie węgrowskiej w lutym 1863, drugi, Józef, żołnierz bitwy węgrowskiej i żandarm narodowy, został powieszony przez Rosjan w pobliżu dworca PKS, w narożniku boiska dawnego Gimnazjum Gminy Liw. Dziesięć miesięcy później zmarł najmłodszy syn Berlińskich, niespełna dwuletni, Tomasz.
Jacek Odziemczyk przedstawił jeszcze inne historie. Poinformował też, że w rosyjskich aktach Zarządu Wojennego Naczelnika Siedleckiego Oddziału wśród nazwisk aresztowanych w latach 1864-65 za pomoc powstańcom, jest ponad 100 nazwisk osób związanych z terenem obecnego powiatu sokołowskiego.
Spotkanie ubogaciła prezentacja multimedialna. Można było zobaczyć zdjęcia bohaterów, ich miejsc zamieszkania, domów rodzinnych, archiwalnych dokumentów, listów, miejsc pochówku. Warto dodać, że na nekropoliach naszego powiatu spoczywa wielu weteranów lat 1863-64. Na cmentarzu w Jabłonnie Lackiej - Wincenty Bujalski, w Kosowie Lackim - Antoni Waszczuk, w Skrzeszewie - Karol Ochenkowski, w Sokołowie Podlaskim - Jan Waszkiewicz, Szymon Rudnicki, Antoni Piećko, Julian Przywóski (wszyscy na cmentarzu przy ul. Chopina), w Sterdyni - Antoni Gawryś, w Wyrozębach - Leon ,,Sulima’’ Sułkowski i Władysław Wilkiewicz. Wielu zesłańców leży gdzieś w niegościnnej ziemi syberyjskiej.
Fot. K.D.
« wróć | komentarze [0]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu