Nie każdego na mnie stać...
Tych działających w agencjach trudno zliczyć. Przez wielu wyśmiewane, pogardzane, atakowane. - Sprzedają swoje ciało, nie mają wstydu, demoralizują kraj – słychać wkoło. Czy pracowałyby jako prostytutki bez zainteresowania i zapotrzebowania mężczyzn, którzy chcą sprawić sobie przyjemność za pieniądze? Na pewno nie.
(Nie)Szczęśliwe kobiety?
- Prostytutki, zarówno te z pobocza naszych dróg, jak i z domów publicznych to kobiety, którym czegoś zabrakło. Czego? Może pieniędzy, może miłości, czasem wiary we własne możliwości. Nie wierzą, że mogą zarobić inaczej. Są naiwne, myślą, że to łatwy zarobek. A to potworna pułapka – mówi Amanda, prywatnie po prostu Barbara z podlaskiej wsi. Najstarszy zawód świata wykonuje już od ponad 15 lat jak sama mówi, dobrze jej z tym. Ma pieniądze, podoba się facetom. I chociaż skończyła 35 lat, co w tym biznesie jest wiekiem więcej niż poważnym, o przyszłości nie myśli. Kim są i dlaczego wybrały właśnie ten rodzaj pracy? Niektóre z nich to uczennice, studentki, gospodynie domowe, które nie chcą, nie potrafią i nie mogą, wykonywać innej pracy. Jedne mówią, że ten zawód im pasuje. Czy na pewno? - Myślę, że jakaś tragedia, okrutny los zmusił większość z nas do wykonywania tego zawodu, a do tego nie chcemy się przyznać. Nieliczne zdecydowały się w pełni świadomie. Zdajemy sobie sprawę, że za kilka lat nikt nie będzie chciał na nas spojrzeć inaczej, niż jak na zdemoralizowaną, bez zasad moralnych, kobietę - dodaje z kolei Ewa, która przez pewien czas pracowała, jak podkreśla, z własnej woli, w burdelu w Niemczech. Teraz klientów przyjmuje sporadycznie – dla sportu, mówi z uśmiechem.
Gwiazda z Podlasia
Jednak „prawdziwą karierę” w seks biznesie robi Beata, znana jako Andżelika. Pochodzi z jednej, dosyć dużej miejscowości na Podlasiu, tutaj się urodziła i wychowała. Po skończeniu szkoły średniej wyjechała na studia do Lublina, później przeniosła się do Warszawy. Tam po raz pierwszy poszła z klientem za pieniądze. – Mam 28 lat, jestem atrakcyjną dziewczyną, stać mnie na wiele, kiedy idę ulicą nie ma faceta, który by się za mną nie obejrzał – mówi. Faktycznie. Należy do kobiet bardzo reprezentacyjnych. Wysoka, długie blond włosy, znakomita figura. To efekt wielogodzinnych ćwiczeń na siłowni, wizyt w salonie kosmetycznym i solarium. Patrząc na nią trudno zgadnąć czym się zajmuje. Mieszkanie w centrum stolicy, do tego niezły samochód. A wszystko to zarobione na d...- jak sama przyznaje. – Jestem droga. Ale do wszystkiego doszłam sama. Nikt mi w tym nie pomógł. Od samego początku przyjęłam zasadę, że będę się cenić bardzo wysoko. Mówiąc krótko liczyć się będzie jakość, a nie ilość zaliczonych klientów. Tym bardziej, że od początku swojej działalności wyznaję zasadę, że opłatę za usługę pobieram tylko w dolarach i euro, wcześniej w markach.
Początkowo sam na sam z mężczyzną ją onieśmielało. Dopiero za kolejnym razem zrozumiała, że będzie to jej profesja. Znam perfekt dwa języki: angielski, niemiecki, hiszpański słabiej, więc z porozumiewaniem nie ma żadnych kłopotów.
Piętno pozostanie
Czy decydując się na taką pracę trzeba być potwornie zdesperowaną? - Wykonywać taki zawód jest niezwykle trudno. Piętno, jakie wyciskają noce z obleśnymi mężczyznami zostaje na całe życie. Leżeć pod tłustym, obrzydliwym, spoconym facetem i mówić mu, że jest fantastyczny, wzdychać z rozkoszy? Czy to jest łatwe? Może niektóre z kobiet wykonujących ten zawód nie chcą robić czegoś innego. Może nie potrafią. Czy to jest lenistwo? Czy naprawdę można ze zwykłego lenistwa oddawać co nocy swoje ciało, pozwalać obcym mężczyznom poznawać najskrytsze jego tajniki? – filozoficznie pyta Maria, prostytutka z powiatu siedleckiego.
Agencje towarzyskie zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu w latach dziewięćdziesiątych. Najwięcej w większych metropoliach, chociaż „prowincja” też nie pozostawała w tyle. Te, które przetrwały do dzisiaj mają się całkiem dobrze.
Agencyjne menu
– „Karta dań” każdej agencji zawiera ofertę masażu francuskiego, pieszczot i na koniec miłość klasyczną. Ceny są różne, najczęściej obowiązuje stawka od 100 do 150 zł. Trochę taniej, o 20-30 zł, jest na tzw. ścianie wschodniej. Panie można zamawiać telefonicznie, o wyborze lokalu decyduje klient – opowiada Marta, jedna z miejscowych prostytutek. Oferta, którą oferują prostytutki z Siedlec, okolic Sokołowa, Mińska i z innych miejscowości jest stosunkowo uboga. – Cenią się wysoko, nie oferując nic w zamian. Nie sztuka rozłożyć nogi i przez kilka minut pojęczeć. Jeżeli płacę to chcę być w centrum zainteresowania, chcę znaleźć spokój i odprężenie. Poza tym ich ars amandi pozostawia wiele do życzenia. Wygląd niektórych lokalnych prostytutek zamiast zachęcać odpycha – narzeka 41-letni Karol z Sokołowa, stały bywalec różnego rodzaju domów uciech. Każda z pań przez telefon zastrzega, że nie pracuje bez prezerwatywy. Są jednak przypadki, że usługa wykonywana jest bez niej. Zrozumiałe, że za dodatkową opłatą, najczęściej do 50 do 100 zł. Zasadą staje się, przynajmniej w agencjach dużych miast, wspólna kąpiel, striptiz. Ofert jest wiele. Od dominacji, polegającej na fizycznym lub psychicznym znęcaniu się nad klientem. Zrozumiałe, że on sam tego typu usługę zamawia. – Od 150 do nawet trzystu złotych kosztuje stosunek analny. Drogo, bo nie każda z dziewczyn zdecyduje się na to. Podobnie wygląda sytuacja w tzw. duetach – mówi Patrycja, prywatnie Halina z okolic Węgrowa, pracująca w jednej z agencji.
Największą jednak popularność, zwłaszcza wśród młodszej klienteli burdelów zyskała „zabawa na dwa kije”. To nic innego jak seks kobiety z dwoma mężczyznami. Koszt takiej zabawy to około 350 zł.
Różnice cenowe pomiędzy prostytutkami ekskluzywnymi, a tymi pracującymi w agencjach czy na ulicach są ogromne. – Nie ukrywam, że godzina czy noc spędzona ze mną to duży wydatek. Chociaż i mnie obowiązuje wolny rynek, a cena podlega negocjacji. Noc spędzona ze mną to od 500 do 1000 dolarów. Godzina 200 dolarów. W zamian na klienta czeka kolacja lub śniadanie. Możemy wybrać się również do teatru, kina czy opery. Mam dwa fakultety i praktycznie na każdy temat sporo wiadomości. Czy się opłacam? Powiem krótko, w tym biznesie jestem już kilka lat – mówi Andżelika-Beata.
Świat bez facetów?
- Ciekawe dlaczego tak mało osób zwraca uwagę na jeden, bardzo istotny fakt. Że gdyby nie faceci korzystający z ich usług, te kobiety nie musiałyby pracować jako prostytutki. Zniknąłby też okrutny problem zmuszania dziewczyn do wykonywania tego zawodu i wywożenia ich zagranice. Gdyby nie to, że są tacy mężczyźni, którzy są na tyle leniwi, że nie potrafią sobie znaleźć takiej kobiety, która zaspokoiłaby ich pragnienia, albo są tak głupi, brzydcy, czy może mają niezwykle odpychający charakter, że mogą znaleźć rozkosz tylko za zapłatą, nie istniałaby prostytucja. Przecież to z ich powodu te kobiety oddają za pieniądze swoją intymność. To mężczyźni płacą, oni są klientami, sprawiają, że prostytutek przybywa.
A te, które są do tego zmuszane? Nikt nie liczy tych, które są zmuszane przez własne rodziny, mężów. Te kobiety nie są złe, nie są pozbawione moralności. One muszą zostawić swoją dumę, pokonać wstyd, niesmak, obrzydzenie. To niezwykle trudne i okrutne. Wielkie cierpienie, którego nie życzyłabym wrogowi. Czy można to nazwać łatwym zarobkiem? Te dziewczyny przeżywają tragedię. Niektóre nawet nie zdają sobie sprawy, co stanie się za kilka lat z ich psychiką. Każdego mężczyznę będą traktować jako potencjalnego klienta, nie będą zdolne do miłości. Dlaczego tak bardzo je potępiamy? Należy tępić prostytucję, która jest wielkim złem, ale nie wolno potępiać kobiet, które ten zawód wykonują.
– prawie krzyczy Beata.
Tylko czy krzykiem można zagłuszyć wyrzuty sumienia? I czy wszystkie z nich tak czują.
Od autora: Problem prostytucji istnieje tak długo jak ludzkość. Historia tu opisana mogła wydarzyć się naprawdę, ale równie dobrze może być fikcją i wytworem wyobraźni autora. Wszelkie podobieństwo do osób, zdarzeń i sytuacji jest zupełnie przypadkowe.
LESZEK KOPER
« wróć | komentarze [0]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu