„Naganiacz” w Kurowicach
20 sierpnia radio podało, że w wieku 92 lat zmarła reżyser Ewa Petelska, która w latach 60-tych ubiegłego wieku razem z mężem Czesławem na polach i obiektach zabytkowego zespołu dworskiego w Kurowicach gmina Sabnie kręciła film „Naganiacz”.
Polską premierą tego filmu w lutym 1964 roku otwieraliśmy Powiatowy Dom Kultury w Sokołowie. Po prawdzie otwieraliśmy bajeczne, panoramiczne kino „Sokół” z pierwszym w Sokołowie neonem nad portykiem obszernego budynku domu kultury. W tym wielkim obiekcie dom kultury miał zaledwie dwa pokoje biurowe, resztę zajmowały biura Wydziału Architektury i Budownictwa, Pracownia Urbanistyczna, a także Zarządy Powiatowe Związku Młodzieży Wiejskiej, Ligi Obrony Kraju, Komenda Hufca ZHP i mieszkanie pani Wandy Lenczewskiej – kierowniczki referatu Kultury i Sztuki Prezydium Powiatowej Rady Narodowej. Gościliśmy wówczas w Sokołowie wszystkich niemal twórców i producentów tego mrocznego filmu, opowiadającego o tragedii węgierskich Żydów - uciekinierów z Treblinki, szukających schronienia w wiejskich zagrodach i lasach. Scenariusz filmu powstał na podstawie opowieści Romana Bratnego, opisującej świąteczne polowanie na lisy i zające, zimą 1944 roku zorganizowane w Kurowicach przez niemieckiego Starostę Sokołowa i Węgrowa Ernesta Gramssa dla hitlerowskich dygnitarzy. Ewa i Czesław Petelscy prosili władze Sokołowa o pomoc w realizacji filmu. Dyrektor cukrowni udostępnił hotel i świetlicę, „Podlasianka” zwiększyła i urozmaiciła swoje produkty gastronomiczne, PKS wynajął specjalny autobus dowożący statystów na plan zdjęciowy do Kurowic. Mnie przypadła rola ich znalezienia oraz wypożyczenia urządzeń nagłaśniających - wzmacniaczy i głośników - za pomocą których pan Czesław kierował nagonką i myśliwymi. W tych rolach wystąpili mieszkańcy okolicznych wsi i członkowie koła myśliwskiego z Sokołowa na czele z nadleśniczym Stanisławem Bąkowskim i kreującym postać Gramssa Janem Sułkowskim W czasie kręcenia scen plenerowych był srogi mróz, ale prawdziwe kłopoty zaczęły się, gdy statyści mający grać rolę Żydów odmówili udziału w filmie. Pomogły dyplomatyczne talenty pani Ewy i gorąca herbata. Problem został rozwiązany. Ten film warto pokazywać w kinie przy każdej ważniejszej uroczystości, jest on bowiem częścią naszej sokołowskiej historii.Publikujemy zdjęcie z pracy nad filmem. Pochodzą one z archiwum biblioteki. Prosimy czytelników o więcej zdjęć oraz osobiste wspomnienia z tego interesującego wydarzenia. Zamieścimy je w gazecie i ocalimy od zapomnienia.
Wacław Kruszewski
« wróć | komentarze [1]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Pamiętam jak kręcono ten film a zima była mroźna ,konie p Tymińskiego z klepek i mój kulig .a polowanie i nagonka byla kręcona na polach między klepkami i pieniek oglondałoem te sceny polowan durzo opowiadac |
stach d 2013-10-20 20:33:02 |