29
2022
2012-10-16

Łatwy sposób


Dosyć często docierają do nas informacje o zmyślnych działaniach „przedsiębiorczych” poszukiwaczy łatwego zarobku. Ich ofiarą może być każdy. Oszuści potrafią podszyć się pod osoby reprezentujące różne zawody i instytucje. Wszystko zależy od zapotrzebowania. Raz są pracownikami opieki społecznej, inkasentami, poszkodowanymi, osobami duchownymi czy funkcjonariuszami policji i straży miejskiej. Ich ofiarami są najczęściej osoby starsze, niedołężne lub pozostawione bez opieki dzieci. Spotkać ich można w bankach, sklepach, pod kościołami. Odwiedzają także prywatne domy.
Po wsiach krążą różnego rodzaju sprzedawcy, fałszywi urzędnicy, wróżki wypędzające złe moce, osobnicy zbierający na operację kogoś z rodziny, podający się za osoby niepełnosprawne lub chore. Był czas, kiedy w większości byli to przybysze z państw byłej WNP, Bułgarii, Rumuni czy Cyganie. Żerują na ludzkiej naiwności i współczuciu. A że Polacy to naród łatwowierny, uczulony na nieszczęście innych, to łupy oszustów są bogate.
Policja często przyjmuje zgłoszenia od poszkodowanych przez oszustów osób. Do tego typu zdarzeń dochodzi najczęściej w małych miejscowościach. Znając techniki i mechanizm działania oszustw, policjanci ciągle apelują do mieszkańców o ostrożność, rozwagę w nawiązywaniu przypadkowych znajomości i nie wpuszczaniu na teren posesji podejrzanie wyglądających osób czy domokrążców. Wiadomo, że dużo osób poszkodowanych w ogóle nie zgłasza tego faktu policji.

Pani kupi dywan
O tym zdarzeniu opowiadał mi znajomy, a ofiarą był ktoś z jego rodziny. Trzy kobiety, prawdopodobnie narodowości cygańskiej, po wejściu do domu zaproponowały gospodyni kupno dywanu, po bardzo okazyjnej cenie. Kiedy dwie oszustki pokazywały dywan, trzecia zaczęła buszować po domu. Znalazła portfel w którym znajdowała się dosyć duża gotówka. Po dokonaniu kradzieży kobiety nagle zrezygnowały z transakcji i błyskawicznie opuściły teren posesji. Dopiero po chwili gospodyni zorientowała się, że została okradziona. Poszukiwania nie przyniosły rezultatu.
Od kilku już lat wypróbowanym sposobem oszustów jest podawanie się za różnego rodzaju ankieterów. Kolejny przykład. Do domu małżeństwa zapukały dwie kobiety. Podały się za ankieterki znanego w Polsce towarzystwa ubezpieczeniowego. Usilnie zaczęły namawiać  na wstąpienie do tegoż funduszu. Na nic zdały się nasze zapewnienia, że nie interesuje nas ta propozycja. Poprosiły wówczas o numer dowodu osobistego, aby, jak zapewniały, „odznaczyć przy nazwisku odmowę”. Traf chciał, że dowód znajdował się w portfelu. „Ankieterki” to dostrzegły i po chwili poprosiły o szklankę wody. Trwało to chwilę, po powrocie z kuchni po oszustkach i portfelu ni było śladu. A znajdowały się tam emerytury.
My Polacy za bardzo ufamy nieznajomym, tym których widzimy po raz pierwszy. A tego typu ludzie bez skrupułów wykorzystują naszą łatwowierność. A przecież wystarczy tylko upewnienie się, że osoba za którą się podaje faktycznie pracuje w danej firmie  – twierdzą policjanci. I mają rację..
Swego czasu najpopularniejszą i najczęściej stosowaną próbą oszustwa był sposób na „pracownika zakładu energetycznego”. Osobnik podający się za inkasenta informował ofiarę o nadpłacie na energię elektryczną bądź stwierdzeniu podłączenia „lewego” licznika. W czasie, kiedy właściciel poszukiwał dokumentów i rachunków oszust dokonywał kradzieży. – Jeżeli ktoś przedstawia się jako inkasent, możemy poprosić do domu sąsiada lub zadzwonić do zakładu energetycznego i zapytać, czy w tym rejonie rzeczywiście powinien znajdować się inkasent. Pracownik zakładów energetycznych odwiedza tylko w ściśle określonych przypadkach. Zawsze wtedy posiada służbową legitymację ze zdjęciem. A poza tym, nigdy nie przynosi on do domu nadpłaty – mówi jeden z pracowników zakładu energetycznego.

Sposobów jest wiele
Pomysłowość osób trudniących się tym procederem nie zna granic. Popularnym sposobem oszukiwania przy zakupie obcych walut jest tzw. przewalanka. Polega ona na wymienianiu rulona przeliczonych banknotów na inny, o znacznie mniejszych nominałach. Starty jakie ponoszą poszkodowani są niekiedy bardzo duże, sięgają nawet kilkudziesięciu tysięcy.
Dochodzi także do tego, że oszustki przedstawiają  się jako pracownice gminnej opieki społecznej. Z uwagą wysłuchują narzekań starszych osób. Kiedy jedna z nich prowadzi  rozmowę, druga zajmuje się przeszukiwaniem mieszkania. Łup jest zawsze dosyć pokaźny, najczęściej jakaś biżuteria, zegarek czy pieniądze.
Proceder będzie istniał i rozwijał się tak długo, jak będą naiwni, którzy wierzą, że właśnie pomogli komuś obcemu lub zrobili najlepszy interes w swoim życiu – mówią policjanci. 

Wróżka prawdy nie powie
Wróżki muszą umieć manipulować ludźmi, przyzwyczajać do swojej osoby, zdobywać zaufanie, być powiernikiem i wyrocznią. Oszustki przyjmując interesanta przede wszystkim sprawdzają przy użyciu odpowiednich pytań także stan jego portfela. Jeżeli klient jest bogaty, starają się za wszelką cenę doprowadzić do jak największej liczby spotkań. A potem powoli wyciągają coraz więcej gotówki. Niekiedy wmawiają, że pieniądze to źródło wszelkiego zła i wróżka musi to zło przejąć. Kiedy odwiedzający zorientuje się, że jest wykorzystywany, najczęściej jest już za późno. Podobnie jest podczas wróżenia na targach. „Wróżka” powie kilka bzdurnych zdań, popatrzy w oczy, machnie szalem, a po pieniądzach ślad ginie.

Więcej serdeczności
Nie pozostaje nic innego, jak apelować do wszystkich, aby stosowali zasadę ograniczonego zaufania w stosunku do obcych. Niemniej jednak jest to niezwykle przykre, że nie możemy czuć się bezpieczni, a zamiast serdeczności i tradycyjnej polskiej gościnności stajemy się coraz bardziej podejrzliwi i zamknięci. A chciałoby się żyć w społeczeństwie, w którym człowiek jest tym na kogo wygląda.
Leszek Koper

« wróć | komentarze [0]

Dodaj komentarz

Komentarz zostanie dodany po akceptacji przez administratora serwisu






Odśwież kod



Komentarze do tego wpisu

Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu

Strona 1/1






Dane kontaktowe