Kazimierz Wilczyński
1. Czy został Pan nauczycielem z powołania?
Na pewno tak. Wychowywałem się w rodzinie wielodzietnej, miałem pięcioro rodzeństwa. Postanowiłem zostać nauczycielem, gdyż lubię dzieci i młodzież. Dlatego podjąłem naukę w Studium Nauczycielskim w Siedlcach, a będąc na drugim roku, odbyłem praktykę w sokołowskiej "Czwórce". Dyrektor liceum i szkoły podstawowej, bo wtedy była to jedenastolatka, zaproponował mi pracę. Postanowiłem spróbować.
2. Jest Pan najstarszym stażem dyrektorem w Sokołowie. Jakie były początki piastowania tego stanowiska?
Swoje "dyrektorowanie" rozpocząłem w 1980 roku w Szkole Podstawowej nr 1. Szkoła wyglądała wówczas zupełnie inaczej, nie było tylu dokumentów. Natomiast w Szkole Podstawowej nr 4 pracuję od 1991 roku. Początki pracy na tym stanowisku były bardzo trudne, ponieważ w tym czasie placówka uzyskała dodatkowe pomieszczenia na I i II piętrze. Trzeba było wiele zrobić, nie mając żadnych środków. Jednak dzięki przychylności i wielkiemu zaangażowaniu wszystkich pracowników i rodziców udało się w krótkim czasie poprawić warunki bytowe. Utworzyliśmy świetlicę ze stołówką, wyremontowaliśmy wszystkie pomieszczenia, dobudowaliśmy piętro oraz boisko asfaltowe do piłki ręcznej i koszykówki.
3. Czy dzisiejsi uczniowie bardzo różnią się od tych sprzed 20 lat?
Dzieci były wyciszone, spokojne, posłuszne, a nauczyciele cieszyli się większym autorytetem. Dzisiaj są bardziej pobudzone, agresywne, hałaśliwe i mają roszczeniową postawę wobec otoczenia. Wynika to chyba z dostępu do szeroko pojętych mediów, Internetu, gier, które powodują wzrost agresji i to wyraźnie widać w szkole. Również rodzice mają coraz mniej czasu dla dzieci, ponieważ zabiegają o karierę zawodową.
4. Wykształcił Pan już całe pokolenia. Czy jest Pan usatysfakcjonowany wynikami swej pracy?
Na pewno tak. Udało mi się wiele osiągnąć. Przepracowałem w tym zawodzie 45 lat. Przyjechałem do Sokołowa jako młody chłopak nikogo nie znając, a dzisiaj jestem powszechnie znany. Ludzie chcą ze mną rozmawiać, kłaniają mi się, mam wielu przyjaciół. Wszystko to sprawia, że widzę sens swojej pracy.
5. Panie dyrektorze, mówi się o tym, że każda szkoła posiada swoją specyfikę. Czym charakteryzuje się SP nr 4?
Każda szkoła ma swój klimat, swojego ducha. Szkoła nr 4 też posiada takiego ducha, sądzę że jest nim ksiądz generał Stanisław Brzóska. Staraliśmy się wychowywać młodzież w patriotyzmie, czyli poszanowaniu swojej dużej i małej ojczyzny, wzorując się na postaci patrona szkoły. Ponadto naszych uczniów stale otaczamy opieką wychowawczą i dydaktyczną, a także proponujemy atrakcyjne zajęcia dodatkowe, aby urozmaicić im wolny czas.
6. Podobno Publiczna Szkoła Podstawowa nr 4 ma własne miasteczko ruchu drogowego. Skąd wziął się taki pomysł i kto jest jego autorem?
Jako nauczyciel techniki przygotowuję uczniów do zdobycia karty rowerowej. Starałem się znaleźć przepis na praktyczne wdrożenie przepisów ruchu drogowego. Postanowiłem wykorzystać do tego park przyszkolny. Zaprojektowaliśmy więc w nim alejki z ustawionymi znakami, gdzie uczniowie mogą bezpiecznie uczyć się poruszania po drogach publicznych. Przy okazji ładnie zagospodarowaliśmy park. Środki na ten cel uzyskałem z Ośrodka Ruchu Drogowego w Siedlcach.
7. Jakie problemy napotykał Pan na początku swojej kadencji, a co obecnie sprawia Panu kłopot?
2 listopada 1991 roku rozpocząłem pracę jako dyrektor SP4. Zastałem tu dwa niewyposażone, a wręcz puste piętra: niepomalowane sale, stare ławki pochodzące z 1967 roku, innych mebli nie było. W międzyczasie wyszperałem przepis, według którego dało się pozyskać środki finansowe na wyposażenie nowo budowanej sali lekcyjnej. Przez trzy lata korzystałem z tego rozporządzenia.
W początkowym okresie swojej pracy mogłem skupić się na sprawach organizacyjnych i pedagogicznych. Natomiast dzisiaj głównym problemem są stosy dokumentów, które niekoniecznie służą podnoszeniu jakości pracy szkoły. W ostatnich latach wiele się zmieniło, łatwiej było też pozyskać środki finansowe na różnego typu przedsięwzięcia. Trudny okazał się ostatni rok ze względu na kryzys gospodarczy i wynikające z niego oszczędności, ale udało mi się uporać także z tym problemem.
8. W jaki sposób?
Pomimo wielu problemów nie zwalnialiśmy nauczycieli, ale część z nich nie będzie pracowało w pełnym wymiarze godzin, za to wszyscy mają zatrudnienie. Patrząc perspektywicznie mogę stwierdzić, że obwód tej szkoły jest stabilny i liczba uczniów nie powinna maleć, ale w najbliższych latach wręcz wzrastać.
9. W oświacie wciąż zachodzą zmiany. Utworzenie gimnazjów, zmiana podstawy programowej i wreszcie obniżenie wieku szkolnego. Dokąd Pana zdaniem to wszystko zmierza?
Z pewnością pani minister nie zbierze dobrych notowań, jeśli nadal będzie prowadziła podobną politykę. Moim zdaniem gimnazja to był nietrafiony pomysł ze względu na problemy wychowawcze, jakie stwarzają ich wychowankowie. Natomiast obniżenie wieku szkolnego sprawdzi się wobec dzieci, które emocjonalnie dorosły do edukacji szkolnej, ale w przypadku pozostałych będą kłopoty. Mam wrażenie, że politycy wciąż eksperymentują na oświacie przy okazji krzywdząc dzieci, chociaż podobno zawsze kierują się ich dobrem.
10. Co wspomina Pan najmilej z czasów swej kadencji?
Ostatni moment, bo był dla mnie niezwykle wzruszający. Nazywam go "królewskim pożegnaniem", którego do końca życia nie zapomnę. Otrzymałem też niesamowitą pamiątkę w postaci albumu ze zdjęciami pochodzącymi z poszczególnych etapów mojego życia. Chciałbym podziękować wszystkim pracownikom szkoły, rodzicom i uczniom za to, że tak długo ze mną wytrzymali i za wszystko, czego od nich doświadczyłem.
11. Jakich rad udzieliłby Pan swojemu następcy?
Pielęgnować dobre imię szkoły i kontynuować podjęte już działania wychowawcze i edukacyjne, dbając niezmiennie o dobro naszych uczniów.
« wróć | komentarze [2]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Ma Pan rację, w tekście jest tzw. czeski błąd - w dacie przestawiono dwie ostatnie cyfry. Pan Wilczyński rozpoczął pracę w liceum w roku 1967, a nie, jak podaliśmy, w 1976. Przepraszamy i dziękujemy za informację. |
redakcja 2011-08-10 13:10:45 |
Szanowna Pani Redaktor W artykule jest napisane, że Pan Kazimieziem Wilczyński rozpoczął pracę w Liceum Ogólnokształcącym w Sokołowie Podlaskim w 1976 roku. Zakradł tu się jakiś błąd bo ja byłeum uczniem tegoż Liceum w latach 1967 - 1971 i to za mojej bytości w tej szkole rozpoczął naucznie Pan Kazimierz Wilczyński, jednocześnie ze świętej pamięci Panem Romanem Lecykiem. Proszę o wyjaśnienie tej pomyłki. Z poważaniem Paweł Łada |
2011-07-29 22:35:14 |