„Idźmy razem w walce o nasz szpital”– konferencja prasowa dot. sytuacji szpitala
Początek konfliktu sięga roku 2013, kiedy to część pracowników SP ZOZ zrzekła się odcinka pensji na rzecz szpitala, któremu groziło zamknięcie. U schyłku roku 2016 sprawa została nagłośniona publicznie podczas sesji Rady Powiatu przez przewodniczącą NSZZ Solidarność, Jadwigę Bałkowiec. Na dyrektor szpitala złożone zostało także doniesienie do prokuratury, które zostało oddalone. Następnie NSZZ Solidarność zaskarżył do sądu decyzję prokuratora, który jednak podtrzymał ją w mocy. Na 4 stycznia zaplanowana była pikieta pod szpitalem, jednak starosta sokołowski, Leszek Iwaniuk, zdecydował się poprowadzić mediacje. Pomimo wcześniejszych ustaleń o nie przekazywaniu mediom żadnych informacji aż do podpisania porozumienia, związki zawodowe uznały, że strona samorządowa nie zamierza wywiązać się z powyższych ustaleń, dlatego 20 stycznia zdecydowały się na rozmowę z Radiem Podlasie. 26 stycznia na antenie radia wypowiedziała się dyrektor SP ZOZ, Ewa Wojciechowska. Oficjalnego stanowiska nie przedstawiało dotąd Starostwo Powiatowe – aż do 27 stycznia.
Starosta sokołowski, Leszek Iwaniuk, wreszcie zabrał głos w sprawie sporu pomiędzy dyrekcją a związkami zawodowymi w SP ZOZ.
Ponieważ zarząd powiatu jest zwolennikiem dialogu i szukania rozwiązań poprzez negocjacje, podjąłem się zorganizowania spotkania, aby doprowadzić do porozumienia pomiędzy Solidarnością a dyrekcją szpitala. Aby w ogóle rozpocząć rozmowy poprosiłem na piśmie o dokumenty od pani przewodniczącej Bałkowiec, na których opierała swoje zarzuty oraz druga stronę – czyli panią dyrektor szpitala o ustosunkowanie się do nich i przedstawienie odpowiednich dokumentów. Już wtedy byłem bardzo zdziwiony, ponieważ do zarzutów stawianych na sesji pani dyrektor odniosła się na piśmie, z tej strony znałem stanowisko, lecz od pani przewodniczącej Bałkowiec nie otrzymaliśmy żadnych dokumentów. Dlatego, po około miesiącu, wystosowałem drugą prośbę na piśmie o udostępnienie tych dokumentów. Dalej nie otrzymałem dokumentów od związku zawodowego Solidarność, ale, ku mojemu zdziwieniu, otrzymałem pismo od pana senatora Kraski, który przesłał zarządowi powiatu żądania związków i oczekiwał wyjaśnień w tej sprawie.
- Wypłata pieniędzy dla wszystkich pracowników, którzy zrzekli się części swoich dochodów, odbywać będzie się w ratach
- W pierwszej turze wypłata nastąpi po 50 zł do podstawy wynagrodzenia dla osób, którym jeszcze nic nie zwrócono - nastąpi ona od kwietnia.
- Podwyżki z tytułu podniesienia kwalifikacji czy stopni specjalizacji, np. lekarzy czy pielęgniarek, nie będą wliczane jako zwrot.
- Obie strony miały uszczegółowić swoje stanowiska do 17 stycznia oraz przedstawić je na piśmie z powiadomieniem starosty.
- Uzgodniono, iż strony nie będą wypowiadały się do mediów przed zakończeniem rozmów i podpisaniem porozumienia.
We wtorek, tj. 17 stycznia, otrzymałem potwierdzenie ustaleń od pani dyrektor oraz zmienione stanowisko Solidarności. Następnie pani przewodnicząca, wspólnie w panem Czyżykiem z Solidarności z Siedlec, udzielili wywiadu w Katolickim Radiu Podlasie – mówiąc, że chcą ratować szpital, używając nieprawdziwych informacji i pomówień. 25 stycznia zostały rozniesione ulotki po sklepach, aby oczernić dyrekcję szpitala, mnie osobiście oraz koalicję rządzącą powiatem. Po przeczytaniu tej ulotki zrozumiałem, że nie chodzi tu o dobro szpitala. Na pewno nie chodzi tu też o dobro pacjenta. Jest to zwykła hucpa polityczna inspirowana przez nieliczne grono osób ze związku zawodowego Solidarność oraz osoby, które nie są pracownikami naszego szpitala.
Czy związek zawodowy Solidarność, wiedząc o niezapłaconych nadwykonaniach za 2016 rok, zwracał się z prośbą o pomoc do swojego kolegi, Waldemara Kraski, aby jako jeden z najważniejszych decydentów w Polsce odnośnie służby zdrowia pomógł w odzyskaniu pieniędzy dla szpitala? Czy związek zawodowy Solidarność, wiedząc o niewłaściwej wycenie punktów za usługi medyczne, zwracał się do swojego kolegi senatora z prośbą, aby zapłatę za usługi uchwalono na wyższym poziomie? Czy związek zawodowy Solidarność występuje do pana senatora tylko po to, aby skarżyć się na dyrekcję szpitala, starostę i zarząd, a o kluczowych dla szpitala sprawach zapomina? Mam obawy czy są to działania szczere i prawdziwe, czy kryje się za tym drugie dno.
Uważam, że jest to akcja polityczna, mająca na celu zdyskredytowanie pana starosty, jak i mojej osoby.
Dyrekcja zaproponowała – nikomu nie groziła. Osobiście z panem dyrektorem chodziliśmy z dokumentami, prosiliśmy pracowników – żeby, jeżeli mogą, podpisali obniżenie poborów. Była to obniżka dobrowolna, jeżeli ktoś nie chciał - mógł nie podpisać. Jeżeli ktoś zarabiał najniższe wynagrodzenie nie dostał nawet takiej propozycji.”
Rozmawiałam z panem Dubińskim. Powiedział, że nie spotkał się jeszcze z taką reakcją związków zawodowych - które z nim ustalają co innego, proszą go o pomoc, po czym robią wszystko odwrotnie. Nie wie co ma z tym zrobić. Nie wie czy dalej będzie uczestniczył w mediacjach, jeżeli do nich dojdzie, ponieważ ta sytuacja bardzo go zaskoczyła, wręcz przepraszał mnie za tę sytuację. – informowała dyr. Ewa Wojciechowska.
Naszym zdaniem związek zawodowy Solidarność pomylił adresatów pikiet i tej nagonki. Pierwszy, jako starosta, stanę w proteście za tym, aby zapłacono nam nadwykonania, aby zwiększono wycenę punków za usługi medyczne, aby nasz szpital dalej mógł istnieć, a pracownicy godnie w nim zarabiać. Proszę związek i dyrekcję szpitala o wspólne działania. Idźmy razem w walce o nasz szpital, a nie działajmy wbrew sobie.
Rozumiemy związek zawodowy, doceniamy jego pozytywny wkład w rozwój naszego szpitala, ale jako zarząd i dyrekcja musimy dbać też o to, aby szpital dalej istniał w niezmienionej formie, bo najważniejsze jest dobro pacjenta” – podkreślał starosta.
« wróć | komentarze [3]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Przepraszam za pomyłkę- pieniędzy tzw."ratunkowych" zebrało się przez cztery lata prawie 4 mln. Związkom nie chodzi tylko o podniesienie płac do wysokości z 2012 r.(czyli o te 100 czy 200zł), ale również o to, że dyrekcja obdarowywała się wysokimi nagrodami zamiast zacząć zwracać pracownikom "dobrowolnie" zabrane części wynagrodzeń. PS. do anonima " 50zł podwyzki do podstawy stanowi juz 50% tego co oddał", a gdzie do licha te cztery lata i 4mln. SKOŃCZYŁO SIĘ CHYBA KURS KREATYWNEJ KSIĘGOWOŚCI...? |
rufur 2017-02-01 10:38:34 |
Jezeli pracownik oddał 100zł, z podstawy to 50zł podwyzki do podstawy stanowi juz 50% tego co oddał. Nie jest to duzo ale jest to połowa.Jak by nie liczył. A te twoje "oddane dobrowolnie 3 mln" oznacza tyle, że nie wzrosło zadłużenie. (jezeli jest to faktycznie taka wartośc). Ot co. Co do picia ze szczęścia? kazdy jakis powód znajdzie. Chojności w zozie nigdy nie było, oprócz oczywiscie jednej grupy zawodowej, której ciągle mało. |
do rufurufora 2017-01-30 17:24:51 |
" wypłata nastąpi po 50 zł do podstawy wynagrodzenia". Z tego wynika, że nie chcecie nic oddać pracownikom z tych 3 milionów, które im zabraliście "dobrowolnie". Chcecie tylko (zmuszeni aferą) podnieść im po 50zł podstawę wynagrodzenia, czyli około 38zł netto. Tylko iść się upić ze szczęścia, bo na nic innego ta masa forsy nie wystarczy...... Czuć chojność PAŃSKĄ..." wypłata nastąpi po 50 zł do podstawy wynagrodzenia". Z tego wynika, że nie chcecie nic oddać pracownikom z tych 3 milionów, które im zabraliście "dobrowolnie". Chcecie tylko (zmuszeni aferą) podnieść im po 50zł podstawę wynagrodzenia, czyli około 38zł netto. Tylko iść się upić ze szczęścia, bo na nic innego ta masa forsy nie wystarczy...... Czuć chojność PAŃSKĄ... |
rufur 2017-01-30 09:09:47 |