"Fala" przeniesiona do szkoły
Znane są przypadki, że niektórzy z młodych ludzi, nie mogąc znieść upokarzających praktyk starszych kolegów, popadali w depresję, a nawet dochodziło do prób samobójczych. Przykładem może być film „Kroll”, gdzie realistycznie i w sposób dosadny owe praktyki zostały pokazane.
Szkolna fala
Czy w polskich szkołach istnieje fizyczne i psychiczne znęcanie się nad słabszymi, przyjmując formy wymuszeń, bicia, upokarzania? I wreszcie czy w szkołach istniała i istnieje tzw. fala? Na te pytania odpowiedź powinna być twierdząca. „Fala” to przeniesione na grunt szkolny zjawisko powstałe w wojsku Statystyki mówiły, że co piąty uczeń dotknięty był nią bezpośrednio. Tam, gdzie istnieje skupisko ludzi, spotykają się ze sobą różne ludzkie charaktery, młodzi ludzi pochodzący z różnych domów, gdzie nie zawsze mogły odbierać dobre wychowanie i poznawać właściwe stosunki interpersonalne.
Dziecko, które jest wyszydzane, poniżane czy też wyśmiewane, przeżywa trudny do opisania koszmar, a przez to może popaść w głęboką depresję, zaburzającą dalszy rozwój emocjonalny, psychiczny i intelektualny.
Jednak najbardziej przerażającym jest fakt, że sprawcami i katami są nie tylko dzieci czy młodzież ze środowisk patologicznych. Wielu z nich rekrutuje się z tzw. dobrych domów. A okrutni potrafią być nie tylko chłopcy, często są to również dziewczyny. Zjawisko przemocy w szkole było od zawsze, może w jednych szkołach o mniejszej skali i skutkach, niż w innych. Zmowa milczenia wśród uczniów i niemoc nauczycieli wobec tego zjawiska była powodem braku szerszego zainteresowania.
„Kocenie” młodych
W szkołach pije się, pali, narkotyzuje, łamie zasady współżycia i obyczaje, dokonuje rozbojów, lekceważy przełożonych. Duża liczba dzieci codziennie przeżywa gehennę, lecz informacje o tym przedostają się poza mury placówek oświatowych dopiero wówczas, gdy pod szkolnym dachem dojdzie do tragedii. Najbardziej pokrzywdzeni są najmłodsi, uczniowie pierwszych klas gimnazjów i szkół średnich. Dzieci skarżą się na brutalnych kolegów, wywierających presję psychiczną. Dochodzi także do wymuszeń pieniędzy, śniadań lub atrakcyjnych przyborów szkolnych.
A statystyki nie kłamią. Zastraszania, grożenia doświadczyło 42 procent uczniów, bicia 34 procent. Częste były przypadki zabierania pieniędzy młodszym. I wygląda to różnie.
Starszy uczeń podchodzi do młodszego i mówi: „Skocz mi po papierosy”. Młodszy musi je kupić za własne pieniądze, a jeśli tego nie zrobi, może się liczyć z tym, że zostanie ukarany. Za bramą szkoły będzie na niego czekało kilku „kolegów”. Nastolatki potrafią być bardzo „pomysłowi” w zastraszaniu swoich młodszych kolegów. A sposobów jest wiele. Dla przykładu: Mierzenie korytarza zapałką, „zabawy w kotka” (czyli zjadania whiskasa wprost z puszki) lub w „jeźdźca” - pierwszak musi usiąść na muszli klozetowej i poruszać się tak, jakby jechał na koniu. Może przestać wtedy, gdy jego starszy kolega powie „prr” i pociągnie za spłuczkę. Całe spodnie mokre.
To mniej drastyczne przykłady „kocenia”. Zagrożone przemocą w szkole są dzieci w wieku 10-14 lat, odstające od grupy: nieśmiałe, niemodnie ubrane, słabsze. Częściej jednak chłopcy niż dziewczynki.
Swego czasu w polskich szkołach była przeprowadzona ankieta. Wynikało z niej, że 23 procent uczniów przyznało, że doświadczyło przemocy ze strony kolegów, a 50 procent, że było świadkiem takich sytuacji. Jest to o tyle niebezpieczne, że później ponad połowa uczniów, którzy byli dręczeni, odgrywa się tak samo na młodszych kolegach. I tak tworzy się tzw. „zamknięte koło”.
Przyczyny są różne
Dlaczego się tak dzieje? Ano przede wszystkim jest to sposób na odreagowanie stresów i lęków, a także agresji, z jaką spotykają się młodzi ludzie na co dzień. Duży procent nastolatków, którzy biją, sami są bici w domu. Nie bez znaczenia jest też rola telewizji i gier komputerowych, w których pojawia się coraz więcej brutalnych scen. To tylko wirtualna rzeczywistość, ale dzieci w swoich zabawach naśladują przecież zachowania podpatrzone na ekranie.
Dużym problemem może być fakt, że ofiary wstydzą się przyznać do upokorzeń lub boją się zemsty. Trzeba uczulać dziecko na wszelkie zagrożenia. Musi być otwarte. Wydawałoby się, że dzieciom w szkole nic nie grozi. Są pod opieką nauczycieli, pedagogów i starszych kolegów. Jednak zdaniem psychologów duża liczba z nich, a chodzi o dzieci w gimnazjach i zespołach szkół, na pytanie: czy czują się bezpieczne w szkole, odpowiada, że nie.
Nie u nas
W większości szkół pytanie o zjawisko przemocy budzi zdziwienie i można usłyszeć odpowiedź, że „u nas jej nie ma”. A jeżeli nie ma zgłoszenia to i nie ma problemu.
Psychologicznie można wymienić kilka przyczyn przemocy ze strony dziecka wobec rówieśników. Przede wszystkim są to destruktywne grupy rówieśnicze, alkoholizm w rodzinie, bezrobocie, a co za tym idzie trudności materialne, wpływ telewizji i gier komputerowych, w których pełno jest przemocy i agresji. Można również powiedzieć o rozbiciu rodziny, braku kontaktu ze szkołą i niewydolności wychowawczej rodziny, a także agresji w rodzinie, braku akceptacji i zaburzeniach emocjonalnych wraz z wadami rozwojowymi. W niektórych grupach młodzieży wytworzyło się przekonanie, że szacunek należy się tylko silniejszemu. Uczniowie starsi na swoje ofiary wybierają młodszych i słabszych fizycznie kolegów. Grożą pobiciem, ściągają od “kotów” haracze, przestrzegając jednocześnie przed donosicielstwem. Zastraszane ofiary nie mają odwagi szukać pomocy. Na początku jest walka o miejsce. Nie można się ugiąć. Starsi najpierw nękają słownie, używając wulgaryzmów, wyzywając od maminsynków i lalusiów. Kto zaczyna się załamywać, zostaje “kozłem ofiarnym”. Jeśli poskarży się belfrowi, zostanie konfidentem i kapusiem.
trzeba współpracować
Potrzebą chwili jest zatem stała współpraca nauczycieli z pedagogiem, policją poprzez wspólne spotkania, organizowanie prelekcji dla uczniów w celu uświadomienia im zagrożeń i sankcji karnych wynikających ze stosowania przemocy wobec rówieśników. W środowisku rodzinnym także brakuje czasu na rozmowy, podczas których dzieci miałyby okazję opowiadać o swoich uczuciach i nurtujących je problemach. Dlatego też młodzież ma trudności z określaniem własnych stanów emocjonalnych.
OPR. LK
« wróć | komentarze [0]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu