Dla mieszkańców to droga przez mękę
Do Henrysina w gminie Kosów Lacki doprowadzony został niedawno wodociąg. Inwestor rozkopał jednak drogę i dziś trudno nią przejechać. Władze gminy twierdzą, że mogą zrobić niewiele i każą czekać mieszkańcom do... końca maja.
Sprawę żwirowej drogi, prowadzącej z Kosowa Lackiego do Henrysina poruszył na zorganizowanej w czwartek 4 listopada sesji Rady Miasta i Gminy Kosów Lacki radny Wiesław Wiśniewski. W tej niewielkiej miejscowości kilka tygodni temu zbudowano wreszcie wodociąg.
Była przejezdna...
- Mieszkaniec Henrysina, pan Bartłomiej Latos zwracał się do gminy o poprawienie nawierzchni drogi, która została zniszczona podczas prowadzenia tej inwestycji. Co zostało zrobione w tej sprawie – zapytał radny.
W odpowiedzi głos zabrał zastępca burmistrza Kosowa Lackiego Tadeusz Mróz. Przyznał, że mieszkaniec kilkakrotnie zwracał się do władz gminy w tej sprawie.
- Przy takiej inwestycji mogą powstać utrudnienia – przyznał. – Ale jako gmina nie mamy na to wpływu. Wykonawca, po zakończeniu wszystkich prac ma obowiązek przywrócenia stanu drogi do tego, który był wcześniej. Jeśli chodzi o uszkodzenia samochodu, które zgłaszał pan Latos, to przy tego typu inwestycjach wymagamy, aby wykonawca był ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej. Wprawdzie uwagi mieszkańca dotyczą wykonawcy, ale jako gmina też reagujemy. Byłem w Henrysinie zarówno z inspektorem nadzoru, jak i z panem burmistrzem. Droga była generalnie przejezdna. Wykonawca na bieżąco uzupełniał ubytki w nawierzchni żwirem.
- Wodociąg nie jest oddany do użytku, inwestycja nie jest zakończona – dodał burmistrz Andrzej Krasnodębski.
Grzecznie prosiłem
Jeszcze tego samego dnia wieczorem do naszej redakcji zadzwonił pan Bartłomiej. Na sesji nie mógł być, dzień wcześniej złożył jednak w Urzędzie Miasta i Gminy Kosów Lacki obszerne pismo w sprawie feralnej drogi. Dotarły do niego jednak relacje z dyskusji, jaka się toczyła. I przyznał, że niektóre z argumentów użytych przez włodarzy Kosowa mocno go zdziwiły.
- Przez dwa miesiące grzecznie prosiłem, żeby władze gminy zajęły się tą sprawą. Bez efektów. Gdyby pan radny Wiśniewski nie zapytał o naszą drogę, pewnie w ogóle nie byłoby mowy o tej sprawie na sesji, choć dzień wcześniej złożyłem pismo – mówił. – Nie wyobrażam sobie, że mielibyśmy jeździć drogą w takim stanie jeszcze przez kilka miesięcy. Sytuacja jest fatalna. Moja rodzina już raz była „uwięziona” na półtora tygodnia w domu, kiedy musiałem wyjechać służbowo. Dzieci nie mogły dostać się do szkoły i przedszkola. Teraz od kilku godzin pada intensywny deszcz. I dopiero zaczną się prawdziwe problemy. Pan burmistrz przyjeżdżał do nas, jak było w miarę sucho i sytuacja nie wyglądała najgorzej.
INFO/FOT. BOŻENA GONTARZ
WIĘCEJ O SPRAWIE – W WIEŚCIACH Z 10 LISTOPADA
« wróć | komentarze [0]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu