29
2022
2012-02-02

DKF o śmierci Crulica


"Droga na drugą stronę" to pełnometrażowy, częściowo animowany, film dokumentalny o człowieku, który próbując zwrócić uwagę na swoją krzywdę rozpoczyna strajk głodowy i pozwala mu się umrzeć w areszcie, na oczach społeczeństwa. Teraz, gdy on już przebył drogę na drugą stronę, my żyjemy w poczuciu winy, że nie posiadaliśmy wystarczająco dużo empatii i pozostaliśmy bierni na jego cierpienie. Film nawiązuje do prawdziwych zdarzeń, które miały miejsce w naszym kraju. 11 lipca 2007 pewnemu sędziemu w sklepie został ukradziony portfel z kartami kredytowymi. Opis złodzieja to brunet o smagłej cerze. Policja śpieszy się by zadowolić sędziego i jak najszybciej aresztować domniemanego sprawcę: Claudiu Crulica, lat 33, obywatela Rumunii.

 

Był niewinny

Claudiu Crulic twierdzi, że w czasie, gdy popełniono przestępstwo, był w Mediolanie. Zatrzymany stara się skontaktować z władzami Rumunii. Oświadcza, że rozpoczyna strajk głodowy. Claudiu Crulic umiera po czterech miesiącach strajku głodowego w polskim areszcie. W tym czasie ani lekarze, ani strażnicy, ani nawet rumuńscy dyplomaci nie wzięli pod uwagę jego zeznań i nie sprawdzili czy mężczyzna rzeczywiście przebywał wtedy poza krajem. Mężczyzna umarł 18 stycznia 2008, kilka godzin po tym jak polskie służby więzienne uwolniły go, by przewieźć do szpitala. Fabuła filmu została oparta na autentycznych wydarzeniach z lat 2007 - 2008. Twórcy postanowili opowiedzieć historię Claudiu Crulica – rumuńskiego więźnia, który zmarł w wyniku czteromiesięcznej głodówki prowadzonej w krakowskim areszcie. Oskarżony o kradzież mężczyzna protestował przeciwko wątpliwym przesłankom zatrzymania. Aby zwrócić uwagę na swoją krzywdę rozpoczął strajk głodowy, który doprowadził go do śmierci na oczach społeczeństwa.

Przypomnienie bulwersującej historii z pierwszych stron gazet stanowiło wyłącznie punkt wyjścia. Postać rumuńskiego mężczyzny została potraktowana, jako uniwersalny symbol buntu, straceńczej walki jednostki z systemem i niemożliwej do zaspokojenia żądzy wolności. Niezwykłość historii Crulica znalazła swoje odzwierciedlenie w nowatorstwie filmowej formy. "Droga na drugą stronę" jest połączeniem animacji, dokumentu i fikcji. Ironiczna narracja zza grobu przywołująca na myśl "Kasyno" łączy się w nim z bezkompromisową wizją świata charakterystyczną dla "Walca z Baszirem".

 

Ironia losu

- Ten film to rodzaj hołdu dla Claudiu - wyjaśnia producent filmu, Arkadiusz Wojnarowski. - Wykazał się on wielkim honorem, którego brakuje wielu osobom. To był zwykły, prosty, niewykształcony człowiek. Ten film nie mówi wyłącznie o nadużywaniu tymczasowego aresztowania. Mówi również o pewnych czynnikach, które powodują, że po drugiej stronie nie jesteśmy w stanie zobaczyć człowieka, zasłaniając się przepisami. W przypadku Claudiu prawie wszyscy działali zgodnie z prawem. I to jest właśnie okrutna ironia jego losu. Można przecież czasami wyjść jeden krok na przód i zrobić coś więcej. Można kogoś wysłuchać, komuś pomóc. Tego w przypadku Crulica zabrakło. Jego losem nie interesowały się ani rumuńskie władze konsularne, ani rodzina. On wzbudził ich zainteresowanie dopiero po śmierci. Gdy Anca Damian odwiedziła jego ciotki w Rumunii najbardziej ciekawiło je to, kiedy ten film będzie pokazany w telewizji.

 

Brak kompetentnych

- W jego sprawie nie decydował nigdy ktoś kto powinien to robić - uważa Arkadiusz Wojnarowski. - Na żadnym piśmie w jego sprawie, czy to postanowieniu o tymczasowym aresztowaniu, czy o przedłużeniu tego aresztowania, nie było pieczątki ani podpisu sędziego. Była jedynie pieczątka i podpis asesora, czyli osoby, która jest asystentem, nie ma niezawisłości sędziowskiej i jest jeszcze przed nominacją sędziowską. Portfel został skradziony sędziemu Sądu Najwyższego, co powodowało specjalną troskę organów ścigania o szybkie zakończenie tej sprawy. Na pewno procedury zostały w jakiś sposób naciągnięte. Biegły sądowy orzekł, że na kartach kredytowych nie ma materiału genetycznego Claudiu, tylko jakiejś innej osoby. Nie zostało to wzięte pod uwagę przez asesora prokuratury. Znowu dowody w tym postępowaniu oceniał asesor, czyli asystent prokuratora. Zbieg okoliczności spowodował, że nikt nie był kompetentny, żeby w sprawie Crulica działać.

 

Katarzyna Markusz

« wróć | komentarze [0]

Dodaj komentarz

Komentarz zostanie dodany po akceptacji przez administratora serwisu






Odśwież kod



Komentarze do tego wpisu

Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu

Strona 1/1






Dane kontaktowe