29
2022
2016-02-03

Był taki czas…


Z okazji niedawnego jubileuszu Sokołowskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego publikujemy kolejne wspomnienia na temat życia kulturalnego w Sokołowie Podlaskim w latach 50. i 60. XX wieku. 

Oto fragmenty wspomnień pani Danuty Kalinowskiej, aktywnej członkini STS-K. 
„Już od dzieciństwa marzyłam o scenie. Występowałam z okazji różnych uroczystości w domu, w szkole, w kościele.  Mając wykształcenie pedagogiczne, w latach 1953- 1958 pracowałam w Wydziale Oświaty. W tym też czasie w Sokołowie powstał Zespół Pieśni i Tańca „Podlasie”, którego zostałam członkiem. Zespół działał przy Powiatowym Związku Gminnych Spółdzielni. Kierownikiem artystycznym był Michał Woźniak, muzycznym Tadeusz Jastrzębski. Tańczyłam też w zespole pod patronatem Ligi Przyjaciół Żołnierza, którego choreografem była p. Janina Tenderenda. Tańczyć pod jej kierownictwem to była wielka frajda. Z radością pędziliśmy i na próby, i na występy wyjazdowe, a było ich niemało. Jeżeli nie było wyjazdów, to bawiliśmy się w świetlicach, które były przy wielu zakładach pracy: PZGS-ie, Milicji, Cukrowni, Powiatowej Radzie Narodowej.  Opiekunem i koordynatorem była wówczas Hanna Popowska. Mieliśmy wtedy masę wyjazdów i do dyspozycji autokar. To były piękne lata. Łączyła nas wszystkich przyjaźń, życzliwość i ogromna satysfakcja z tego, co robimy. Po wyjściu za mąż zamieszkałam w Skibniewie, a powrocie do Sokołowa w 1965 roku działałam w zespole wokalnym założonym przy Oddziale ZNP. Pod kierownictwem pana Józefa Piszczyka, mojego dawnego nauczyciela muzyki, wystawiliśmy śpiewaną sztukę „Wesele Podlaskie”. Byłam Panną Młoda, a Matką moja mama. […] Obecnie, już jako emerytka, jestem od ponad dwunastu lat kierownikiem wokalnego zespołu „Seniorynki”, działającego przy Sokołowskim Ośrodku Kultury. Mamy na swym koncie prawie 300 występów”.
 
A tak tamte lata wspomina pani Justyna Tokarska. 
„Był taki czas. Byliśmy piękni i młodzi. Niektórzy mówią, że zostaliśmy tylko piękni. No nie wiem. Jubileusz 50-lecia skłonił mnie do wspomnień. Mam też swój  jubileusz. Minęło 60 lat, kiedy przyjechałam do Sokołowa. W mieście zaadoptowałam się bardzo szybko. Tu zdałam maturę, tu podjęłam pierwszą pracę. W 1956 roku zaczęłam pracować w Powiatowym Związku Gminnych Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” tzw. PZGS-ie. To miejsce odgrywało znaczącą rolę w Powiecie i Mieście. Zatrudniał dużo pracowników, w tym młodzieży. Ludzie byli bardzo przyjaźni, żyło się jak w rodzinie. Oprócz swoich statutowych obowiązków Zakład wpisał się w działalność kulturalną miasta. Była tam duża świetlica, nowoczesna jak na ów czas, wyposażona w sprzęt muzyczny, gry towarzyskie, prasę. Dom Kultury był w budowie, więc ta świetlica była udostępniana dla innych mieszkańców miasta. Młodzież przychodziła potańczyć, przeczytać gazety, pograć w szachy, pogadać.  
Kierownictwo Zakładu było otwarte na różne formy działalności. Zarząd spółdzielni to: Henryk Paczuski, Michał Woźniak, Stanisław Siewierski, E. Niewiadomski. Z inicjatywy M. Woźniaka, znanego barda, harcerza, działacza społecznego oraz jego przyjaciela Tadeusza Jastrzębskiego powstał chor zakładowy. Ktokolwiek lubił i potrafił śpiewać, chętnie się do niego zapisał. I tak się zaczęło. Pan Jastrzębski przygrywał na akordeonie, pan Woźniak był organizatorem. Zaczęły się próby, zaczęły się występy. Śpiewaliśmy piosenki ludowe, okolicznościowe, biesiadne i wszystko, co się wtedy śpiewało. Zaczęliśmy uświetniać różne imprezy, akademie „ku czci”, ale przede wszystkim wyjeżdżaliśmy w teren do Gminnych Spółdzielni. Tam śpiewaliśmy w świetlicach, (jeśli były). Wyjeżdżaliśmy samochodem ciężarowym. Nikt nie narzekał na niewygody.
W tym czasie działał też przy Lidze Przyjaciół Żołnierza zespół taneczny prowadzony przez panią Janinę Tenderendę. Zespół pięknych dziewcząt w pięknych strojach miał już swoje osiągnięcia. Organizatorzy dogadali się i bardzo często występowaliśmy razem. To był piękny czas. Wspominam ludzi, z których wielu już nie ma, ludzi, którzy chętnie spotykali się i cieszyli życiem: Jadzia Kołodziejska, Genia Kurowska, Halinka Górna, Czesia Paplińska, Zosia Matysiak, Danusia Kruzówna, Henia Langowska, Michał Woźniak, Jurek Wdowiński, Roman Swinarski, Zygmunt Tokarski, Kazio Wysokiński, Bogdan Mrawiec, Miecio Witkowski, Lucio Hardejewicz, Bronek Kaczorowski… Na pewno nie wymieniłam wszystkich, pamięć już nie ta. „PZGS” to był Zakład Pracy, jakiego dziś już nie ma. To był dla mnie drugi dom. Tam dorosłam, tam uczyłam się życia. Tam poznałam męża, urodziły się dzieci. Dzieci „wyfrunęły” z domu, mąż odszedł do innego życia, a ja wspominam. Był taki czas”.
 
Jak informuje pani Wanda Wierzchowska, która przekazała wspomnienia obu pań, pani Justyna Tokarska nadal jest aktywna na niwie kultury; od ponad 20 lat śpiewa w chórze kościelnym w konkatedrze, a także działa w STS-K.
 
JO

« wróć | komentarze [0]

Dodaj komentarz

Komentarz zostanie dodany po akceptacji przez administratora serwisu






Odśwież kod



Komentarze do tego wpisu

Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu

Strona 1/1






Dane kontaktowe