Budowniczy konkatedry spoczął na sokołowskim cmentarzu
W sobotę 23 stycznia 2021 r. na cmentarzu przy ul. Chopina ks. bp Piotr Sawczuk – ordynariusz drohiczyński poświęcił nagrobek ks. Stanisława Pielasy. Następnie w konkatedrze odmówiono Różaniec za ks. Pielasę i wszystkich zmarłych kapłanów z parafii oraz pozostałych zmarłych parafian. W tej intencji sprawowana też była Msza św. pod przewodnictwem ks. biskupa Piotra Sawczuka. W koncelebrze wzięli między innymi udział pochodzący z terenu parafii księża, którzy swoje powołanie odczytali wtedy, kiedy proboszczem był
ks. Pielasa.
Ks. Stanisław Pielasa urodził się 5 stycznia 1906 r. w Chyżynach, parafia Latowicz, w rodzinie rolniczej. Uczył się w gimnazjum w Mińsku Mazowieckim, a następnie w gimnazjum w Warszawie. W 1926 r. wstapił do Wyższego Seminarium Duchownego w Janowie Podlaskim. Święcenia kapłańskie otrzymał 29 czerwca 1932 r. w Kolegiacie Janowskiej z rąk ks. biskupa Czesława Sokołowskiego.
Jako wikariusz pracował kolejno w Ceranowie, Trzebieszowie, Domanicach, Kocku, Węgrowie, Górznie, Łaskarzewie, Mokobodach, Garwolinie. 1 września 1939 czyli w dniu wybuchu II wojny światowej został wiceproboszczem w Hołubli, a dwa miesiące później proboszczem. Mimo trudnego czasu wojny udało mu się wznieść w tej parafii nowy murowany kościół. Cegła na świątynię pochodziła ze zrujnowanego w czasie wojny budynku siedleckiej Kasy Chorych. Już w listopadzie 1939 r. parafianie codziennie przywozili do Hołubli po 20-30 furmanek cegły. Codziennie w transporcie brał udział ks. Pielasa, który posiadał dokument wystawiony przez starostę niemieckiego Friedricha Gercke potwierdzający kupno cegły. Kościół w Hołubli powstał w ciągu dwóch lat, a w jego budowę zaangażowani byli wszyscy mieszkańcy. Freski zdobiące wnętrze zostały wykonane przez przez ukrywających się na plebanii artystów z Warszawy. Przedstawiają one męczeństwo miejscowych unitów i wydarzenia z historii Polski.
Warto przy okazji przypomnieć przepowiednię dotyczącą budowy nowego kościoła w Hołubli. Otóż zmarły w 1936 roku mieszkaniec parafii Marcin Chodowiec, prosty, niewykształcony człowiek, ale słynny uzdrowiciel i wizjoner, bardzo religijny, na kilka lat przed wojną przepowiedział, że stanie w Hołubli kościół, „z gruzów siedleckich”. W parafii powtarzano te słowa, ale nikt nie miał pojęcia, jak się to może stać. Za sprawą ks. Pielasy przepowiednia ziściła się. Na pogrzebie ks. Pielasy w 1985 r. w Sokołowie tę historię przypomniał ks. prof. Marian Myrcha. Nawiązując do budowy kościoła powiedział, że podczas wizytacji bp. Henryka Przeździeckiego w Hołubli był obecny tenże Marcin. W pewnej chwili zaczął przecierać oczy, jakby chciał lepiej widzieć, a potem zaczął mówić, żwe staje mu przed oczyma ogień wojny. Siedlce płoną i z tych gruzów będzie zbudowany kościół w Hołubli. (cyt. za stroną https://holubla.pl/). W październiku 1946 r. ks. Pielasa został administratorem parafii Niepokalanego serca NMP w Sokołowie Podlaskim.
W mieście po kościele parafialnym pozostały ruiny - efekt bombardowania samolotów sowieckich w lipcu 1944 r. Funkcję tymczasowej kaplicy pełnił drewniany kościół pw. św. Rocha przy ul. Kosowskiej. Dzięki staraniom nowego administratora parafii już w 1948 r. przystąpiono do wznoszenia obecnego kościoła pw. Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. Prace budowlane ukończono w 1953 r., a 25 października tegoż roku bp Ignacy Świrski konsekrował monumentalną świątynię. Górującą nad miastem wieżę kościoła wzniesiono dopiero pod koniec lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Wcześniej władze nie pozwalały. Natomiast w latach 1947-50 zbudowana została murowana plebania, a w latach 1957-61 dom dla organisty i kościelnego. W 1958 r., ks. Pielasa został proboszczem
i dziekanem sokołowskim. W latach 1979 - 1981 dokonał przeniesienia starego kościoła św. Rocha na osiedle Przeździatka, aby tam pobudować kaplicę.
Ks. kan. Stanisław Pielasa przeszedł na emeryturę 15 maja 1984 r., po blisku czterdziestu latach służby w sokołowskiej parafii. Podkreślić należy, że inwestycje zrealizowane przez ks. Pielasę nie były, z róznych powodów, łatwymi przedsięwzięciami. W czasach PRL rzadko pozwalano wznosić budynki służące kultowi religijnemu, poza tym zdobywanie ciagle deficytowych materiałów budowlanych również wymagało wyjątkowej zapobiegliwości, sprytu i starań. Nic dziwnego więc, że ks. Pielasę nazywano wielkim budowniczym. Warto dla pełniejszego obrazu tego wyjątkowego kapłana przytoczyć słowa wypowiedziane w czasie sobotnich uroczystości przez ks. bp. Piotra Sawczuka. „Nie raz zapewne wyglądało, że ks. Pielasa podejmuje nadludzki wysiłek, narzuca sobie zbyt duże tempo, które odbija się na jego zdrowiu. Niewątpliwie był tytanem pracy i służył z wielką gorliwością. [...] Był nie tylko kapłanem bardzo sprawnym w dziedzinie budownictwa i administracji, ale także duszpasterzem serdecznie zatroskanym o zbawienie powierzonych mu ludzi.
W pamięci parafian pozostanie jako człowiek szczerej pobożności i wielki czciciel Bożego Miłosierdzia”.
« wróć | komentarze [0]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu