Bogusław Niemirka - ocalić od zapomnienia
Z Pana inicjatywy 13 listopada br. w świetlicy w Czaplach Andrelewiczach, miały miejsce wykłady historyczne. O przeszłości tej ziemi oprócz Pana mówili dwaj pracownicy naukowi Instytutu Historii PAN - współautorów świeżo wydanego Atlasu Średniowiecznego Województwa Podlaskiego w drugiej połowie XVI w. Skąd u Pana takie zainteresowanie i dlaczego akurat w Czaplach?
Wykład historyczny w Czaplach Andrelewiczach był już trzeci z kolei, a myślę ze będzie ciąg dalszy. Rok temu w sposób trochę przypadkowy przyjąłem zaproszenie miejscowego Koła Gospodyń Wiejskich na tzw. "Spotkanie z historią". Pojechałem do Czapli, ponieważ kojarzyłem je z miejscem urodzenia mojej praprababci ze strony mamy - Antoniny Wierzbickiej ze Ślepowrońskich. Przybyli do remizy mieszkańcy z dużą uwagą słuchali o dziejach swoich przodków, wydaje mi się, że wywołałem spore zaciekawienie historią ich lokalnej społeczności, tym bardziej że mogłem także powiedzieć coś o indywidualnych losach ich przodków sprzed 100 lat. Po pierwszej prelekcji była druga, teraz już trzecia, z udziałem pracowników naukowych z Instytutu Historii PAN mgr Michała Gochny i dr Tomasza Jaszczołta, prywatnie moich przyjaciół. Ostatnim razem skupiliśmy się na etapie dziejów Czapli sprzed rozbiorów.
A skąd takie niezwyczajne jak na prawnika zainteresowanie?
Nie uważam się za zawodowego historyka i nie jest to mój sposób zarobkowania. Żartobliwie czasami powtarzam, że zamiłowania historyczne mam po babci Wiktorii z Wierzbickich Nasiłowskiej ze wsi Liszki w parafii Skrzeszew. Z tego punktu widzenia jestem „obciążony” historią niejako genetycznie. Babcia lubiła opowiadać o dawnych dziejach, będąc na wsi w długie wieczory (na początek jeszcze przy lampie naftowej) słuchałem wspomnień babci, w których główną postacią był jej dziadek Wincenty Wierzbicki,
który w noc styczniową 1863 r. poszedł do Powstania z okutą na sztorc kosą.
Bardziej na poważnie od lat uprawiam historię w tym ujęciu regionalnym z zamiłowania. Od dzieciństwa, bez znudzenia czytam powieści historyczne Sienkiewicza i dziś powtarzam językiem mego ukochanego Pisarza, że działam na niwie historycznej jako „wolontarz”, ale bez jakiegoś poczucia niższości wobec pracowników naukowych z tytułami i stopniami naukowymi. Od lat pracuję w instytutach PAN i dawno już uznałem, że ubieganie się o doktorat byłoby tylko stratą czasu. A rocznicową wystawę o Sienkiewiczu zrobiłem sam i miałem okazję prezentować ją nie tylko w Polsce, ale i na Litwie, Ukrainie oraz we Francji i Włoszech.
A ile jest w Pana zainteresowaniach sentymentów podlaskich?
Nie taję, że w uprawianiu mojego historycznego hobby są też i sentymenty podlaskie. Jestem urodzony w sokołowskich stronach w rodzinie o starych tradycjach drobnoszlacheckich. Moi przodkowe na początku XV w. założyli w parafii Jabłonna Lacka wieś Niemirki, z kolei przodkowie w linii od strony mamy osiedli w parafii Skrzeszew. Od dziecinnych lat tradycja ta jest mi bliska. Przez lata w wyniku żmudnych kwerend archiwalnych w archiwach państwowych i diecezjalnych zebrałem sporo materiałów do dziejów poszczególnych wsi, najwięcej dotyczących wiosek o tradycjach drobnoszlacheckich z powiatu sokołowskiego. W niektórych przypadkach jestem teraz w stanie w spotkaniach z przyjaciółmi z Instytutu Historii PAN pełnić funkcję konsultanta.
Jaki jest odbiór wykładów Pana i Pana kolegów?
Przyznaję się, że rewelacyjny, nawet nie podejrzewałem, że są takie zasoby zainteresowania u osób z różnych pokoleń, w tym, co najbardziej mnie cieszy, z młodego pokolenia już po szkole średniej (w Czaplach od młodego Mariusza Czapskiego już pod koniec wykładu dostałem do wglądu kilka niezwykle interesujących zdjęć z czasów okupacji). Wcześniej miałem już swoje doświadczenia, że ludzi najbardziej pociągają tematy przeszłości swojej wsi czy parafii, i to się sprawdziło podczas naszych wykładów. Z prelekcji wyniknęło potem szereg spotkań indywidualnych, z których uzyskałem wiele ciekawych informacji. Szczególnie ważne są wywiady z osobami najstarszymi, np. od seniora 97-letniego Pana Adolfa Czapskiego dowiedziałem się, że jego ojciec przez półtora roku służył w czasie wojny bolszewickiej w szeregach gwardyjskiej 1 Dywizji Piechoty Legionów (zachowała się z tego czasu legitymacja wojskowa). Od Pana Wiesława Gałeckiego i jego bratanków Marcina i Konrada dotarły do mnie niemieckie dowody osobiste z 1916 r. z oryginalnymi zdjęciami ich przodków (wśród nich były zdjęcia prababki Bronisławy Gałeckiej z Wierzbickich i jej matki Marianny Wierzbickiej urodzonej ok. 1846 r.). Skromnie dodam, że odnalazłem tam od razu swoje związki rodzinne, gdyż Bronisława Gałecka była bratanicą mego prapradziadka Wincentego Wierzbickiego, podejrzewam zresztą, że to Wincenty swatał Bronisławę z dużo od niej starszym Stefanem Gałeckim. Zresztą już podczas pierwszej prelekcji w Czaplach powiedziałem zebranym o swoim przypuszczeniu, iż zapewne jestem bliższym czy dalszym kuzynem zamieszkałych tu rodów Czapskich, Ślepowrońskich, Gałeckich, Wierzbickich etc. Sprawdziło się to prawie natychmiast, gdyż w przerwie zapoznałem się ze Stanisławem Ślepowrońskim, którego matka z Liszek była siostrą cioteczną mojej babci Wiktorii. I tak po kolei, np. przy ustalaniu koligacji z rodziną Gałeckich ustaliliśmy, że pokrewieństwo jest także ze strony mego dziadka Antoniego Nasiłowskiego ze Liszek, gdyż jego babka Franciszka była siostrą Feliksa Gałeckiego z Czapli.
Czy jest coś ciekawego w dawnej historii Czapli?
Czaple mają nader starodawną historię. Wieś ma po pierwsze ustaloną dokładną datę założenia, co jest niezwykłą rzadkością z powodu zniszczenia czy zaginięcia źródeł (pewne dane z czasów wielkiego księcia litewskiego Witolda mamy tylko dla 3 czy 4 wsi). Historyk prof. Aleksander Jabłonowski oglądał dawniej w archiwum korczewskim dokument nadania z 1405 r. Witolda dla 4 braci rycerzy z Mazowsza. Dokument ten został co prawda zniszczony w czasie okupacji niemieckiej, ale opis prof. Jabłonowskiego jest wiarygodny. Wg skrupulatnych badań dr Tomasza Jaszczołta rycerz Andral (Andrzej) i jego bracia wywodzili się ze środkowego Mazowsza ze wsi Sarnowo w dawnej ziemi wyszogrodzkiej. Mało która wieś u nas może pochwalić się tak dokładnie rozpoznaną historią swych początków. Druga kwestia to środowisko założycieli wsi i ich potomków. Dzisiaj chyba co trzecia rodzina w Czaplach Andrelewiczach nosi nazwisko Czapski, między sąsiadami dalej używane są przydomki niektórych linii, o genezie może i kilkuwiecznej (Kuda, Zuk, Pypeć, Kazule). Z pozostałych rodzin współcześni mieszkańcy noszą nazwiska rodzin drobnoszlacheckich z sąsiednich czy dalszych zaścianków: Gałeckich (od dawnych Gałek Szlacheckich – już zanikłych), Wasilewscy (od Wasilewa), Wierzbiccy (od Wierzbic Górnych), Ślepowrońscy (od Ślepowron), Paczuskich (od Paczusk), Olędzkich (od Olęd), Zaleskich (od Zalesia), do niedawna mieszkali tu Lisieccy (od Liszek) czy Sawiccy (od Sawic).
Czy pozostało jeszcze coś do odkrycia w Czaplach?
Niezwykle interesujące byłoby ustalenie, czy rodziny w dzisiejszych Czaplach mają coś wspólnego z ludźmi pozostałymi w gniazdach mazowieckich, skąd wyszła w XV w. akcja osadnicza na Podlasie. Jest już współczesne narzędzie badawcze w postaci badań genetycznych DNA, w ramach których ustala się haplogrupy. Tą metodą można by sprawdzić, czy dzisiejsi podlascy Czapscy mają coś wspólnego z rodzinami z współczesnego Sarnowapod Płońskiem, podobnie czy podlascy Gałeccy mają związki z rodzinami z parafii Winnica i Pokrzywnica na zachód od Pułtuska (pierwotne gniazdo Gałeckich na Mazowszu w dawnej ziemi zakroczymskiej). To by było najlepsze potwierdzenie hipotez o pierwotnych miejscach pochodzenia szlachty podlaskiej. Nie tracę nadziei, że uda się namówić kilka osób (muszą to być mężczyźni), aby przeprowadzić takie badania, jest ono bardzo proste i stosunkowo niedrogie.
A jak jest z dawnymi pamiątkami w posiadaniu samych mieszkańców Czapli?
Niestety, liczba i stan dawnych pamiątek jest kiepski. Należy oczywiście pamiętać, że z braku oświaty, ubóstwa czy np. częstych pożarów (prawie całe Czaple spaliły się w 1937 r.) pamiątek zachowało się niewiele. W ostatnich numerach „Wieści”, prezentując dwa zdjęcia z pogrzebu w Czaplach z 1944 r. (udało się tam zidentyfikować 4-letniego Witusia Gałeckiego, żyjącego do dziś w Sawicach) apelowałem o odszukiwanie ocalałych fotografii i udostępnienie ich archiwom państwowym. Wiemy, że niewiele wiejskich pamiątek pozostało. Szanujmy więc stare fotografie i udostępniajmy je dla przyszłych pokoleń, najlepiej za pośrednictwem archiwów państwowych. Tylko archiwa (najbliższe Archiwum jest w Siedlcach przy ul. Kościuszki 7) gwarantują ich właściwe przechowanie, a następnie digitalizację i udostępnienie wszystkim zainteresowanym, także w internecie na stronie Archiwum w wersji cyfrowej.
Rozmawiała K.W.
« wróć | komentarze [0]
Dodaj komentarz
Komentarze do tego wpisu
Nie utworzono jeszcze komentarzy dla tego wpisu